Wszystko na jedną kartę?

Półmetek fazy grupowej Ligi Europy może okazać się pożegnaniem z rozgrywkami europejskimi. Raków jest w złej sytuacji.


Rywalizacja ze Sportingiem w zasadzie od razu jest skazana na porażkę. Oczywiście, można zakłamywać rzeczywistość i twierdzić, że Raków zdobędzie punkty. Byłaby to sensacja pierwszej wody. W końcu starcie z Atalantą było w jego wykonaniu słabe, a mecz ze Sturmem ogólnie stał nas niskim sportowym poziomie. W dodatku, jak i w Bergamo zakończył się porażką, dodajmy – w pełni sprawiedliwą. Dawid Szwarga stoi więc przed dylematem. W zasadzie ma już tylko dwie opcje.

Powtórka z rozrywki

Pierwsza droga jest wręcz oczywista. Raków ponownie wyjdzie na murawę z myślą, by nie dopuścić rywala do strzelania gola, a z przodu „coś” wpadnie. Schemat jest znany i powtarzany przez zespół trenera Szwargi w europejskich pucharach. Bazuje na zamykaniu defensywy, pressingu i szybkim wyprowadzeniu ataku. Częstochowianie od dawna źle czują się w ataku pozycyjnym, co potwierdzają inne mecze. I to niekoniecznie w pucharach. Przecież w polskiej lidze także Raków musi często brać na siebie ciężar kreowania ataków, co nie idzie im wybornie.

Sam także popełnia wiele błędów. Przykładem, i to bardzo dobitnym jest mecz w Zabrzu, gdzie dwa błędy w obronie zadecydowały o losie spotkania. I ciężko dopatrzyć się nadziei na zmianę sposobu gry. Raków od dawna lubował się w solidnej defensywie, szybkim przechodzeniu z fazy obrony do ataku i kontrataku. Trudno nagle, po wielu latach podobnej gry oczekiwać nagłej zmiany, choć ta jest realna.


Czytaj także:


Ofensywna gra nadzieją?

W końcu częstochowianie mogą, choć wcale nie muszą, postawić wszystko na jedną kartę. Wyniki dwóch pierwszych meczów postawiły ich w trudnej sytuacji, w zasadzie bez wyjścia. Rakowowi pozostaje więc zaskoczenie przeciwnika. Tutaj wiele może zależeć niekoniecznie od sztabu szkoleniowego zespołu, ale od zawodników na murawie. W jednym z wywiadów Fran Tudor wskazał różnicę między Markiem Papszunem, a Dawidem Szwargą. Chodzi o większą swobodę taktyczną.

To właśnie ona może być dla Rakowa pewną nadzieją na lepsze. Owszem, doskonale naoliwiona maszyna, jak miało to miejsce w przypadku poprzedniego trenera funkcjonowała bardzo dobrze. Teraz, przynajmniej patrząc na wyniki w lidze, jest podobnie, choć nie identycznie. Może więc warto trochę swobody i piłkarskiego „luzu” przenieść także na boisko. W końcu Raków może zagrać odrobinę bardziej ofensywnie. I nikt nie będzie miał do niego prtetensji o porażkę, jeżeli na murawie zaprezentuje się dobrze, a zawodnicy będą przysłowiowo „gryźć trawę”. Być może nawet okaże się, że mistrz Polski zgarnie wówczas choćby punkt, co da mu nadzieję na odrobinę lepszą przyszłość pucharową.

Raków zagra na własnych zasadach

Szkoleniowiec Rakowa przed spotkaniem stwierdził, że w pewnych elementach jego zespół może być lepszy od przeciwnika.

– Zmierzymy się z zespołem, który występuje w podobnej do nas strukturze, ma doświadczenie w Lidze Mistrzów. Chcemy podejść do tego spotkania grając na własnych zasadach. Mamy plan na ten mecz. Będziemy chcieli wykorzystać elementy, które przedstawiliśmy zawodnikom podczas analizy, gdzie widzimy, że możemy nawiązać rywalizację lub być lepszymi od Sportingu, nie zapominając oczywiście o klasie przeciwnika – powiedział na konferencji przedmeczowej Dawid Szwarga.

Trener mistrza Polski podkreślał także wagę doświadczenia rywala, ale i to, które zdobył jego zespół. Pytanie jednak, czy negatywne wspomnienia z poprzednich meczów wystarczą do tego, aby częstochowianie w okolicach godziny 21 cieszyli się z choćby jednego „oczka”.

(pt)


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus