Ostatni krok

W sobotę rozpoczną się siatkarskie kwalifikacje olimpijskie. Polacy w chińskim Xi’an rozpoczną walkę o występ w przyszłorocznych igrzyskach. Z ośmiu zespołów w Paryżu wystąpią tylko dwa.


KWALIFIKACJE OLIMPIJSKIE

Tegoroczny sezon reprezentacyjny w wykonaniu biało-czerwonych to same pasmo sukcesów. Najpierw był triumf w Lidze Narodów, a następnie w mistrzostwach Europy. Teraz czas na „wisienkę” na torcie”, czyli wywalczenie miejsca w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich.

O awans do Paryża walczą 24 najwyżej sklasyfikowane w rankingu Światowej Federacji Siatkówki FIVB ekipy, podzielone na trzy grupy (turnieje) – w Brazylii, Japonii oraz Chinach. Biało-czerwoni wystąpią w chińskim Xi’an. To dawna stolicy Chin, tutaj zaczynał się „Jedwabny szlak”, a nieopodal znajduje się jeden z najważniejszych światowych zabytków, czyli „Terakotowa armia”, strzegąca grobowca pierwszego cesarza Qin Shi Huanga.

Znajomi z ligi

W turnieju oprócz naszej ekipy wystąpią: Argentyna, Holandia, Kanada, Bułgaria, Belgia, Meksyk i gospodarz Chiny. Patrząc na potencjał poszczególnych drużyn biało-czerwoni są zdecydowanymi faworytami. Pozostałe ekipy to typowi światowi średniacy, którzy jednak są zdolni do zaskakujących wyników. Argentyna np. to brązowy medalista ostatnich igrzysk olimpijskich w Tokio. Jej trener Marceolo Mendez doskonal zna naszych zawodników. Na co dzień jest bowiem szkoleniowcem Jastrzębskiego Węgla, którego w ostatnim sezonie doprowadził do mistrzostwa Polski. Jego podopiecznymi są kadrowicze, Tomasz Fornal oraz Jakub Popiwczak. Mendez w swojej talii ma kilka asów. Największą gwiazdą drużyny jest Luciano De Cecco. Uchodzi za jednego z najlepszych rozgrywających świata. Od lat występuje we Włoszech. Drugim kluczowym graczem jest przyjmujący Facundo Conte. Jego umiejętności na co dzień mogli podziwiać polscy fani, bo w przeszłości grał w PlusLidze w barwach PGE Skry Bełchatów i Aluronie CMC Warcie Zawiercie. W naszej ekstraklasie występowali lub występują także Luciano Vicentin (BBTS Bielsko-Biała), Jan Martinez (Trefl Gdańsk), Nocolas Zerba (PSG Stal Nysa) czy Matias Sanchez (Ślepsk Malow Suwałki). W najbliższym sezonie barwy Indykpolu AZS Olsztyn bronił będzie z kolei Manuel Armoa.


Czytaj także


Biało-czerwoni w ostatnich latach regularnie pokonywali zespół z Ameryki Południowej. Po raz ostatni przegrali z nim w drugiej rundzie mistrzostwach świata w 2018 roku. Porażka nie miała przykrych konsekwencji, bo nasi zawodnicy wywalczyli złoto.  Polacy większego oporu mogą się też spodziewać ze strony Holandii, Belgii oraz Bułgarii. Z dwoma pierwszymi ekipami zmierzyli się w niedawnych mistrzostwach Europy. Wygrali pewnie, ale nie były to jednostronne spotkania. Zarówno Holendrzy, jak i Belgowie zdołali im urwać po secie. Roberto Piazza, trener Holandii, w porównaniu z ME zdecydował się na korektę składu. Na środku siatki zamiast Siebe Korebleka do Chin zabrał Luuca van der Enta. Liderem zespołu nadal będzie atakujący Nimir Abel Aziz.  Meksyk, Kanada i Chiny prezentują już niższy poziom.

Bez lekceważenia

Nasi siatkarze pewni są swojej siły, ale przestrzegają przed zbytnim lekceważeniem pozostałych drużyn. Zgodnie podkreślają, że czeka ich trudny i wymagający turniej, a przeciwnicy mogą sprawić sporo problemów. – Jesteśmy zdecydowanymi faworytami, ale wiemy, że nasi rywale nie będą mieli nic do stracenia w meczach z nami. Pokazały to mecze z Serbią czy Belgią w ME. Nie będą grali pod żadną presją, bo jeżeli przegrają to z jedną z najlepszych reprezentacji na świecie – ocenił Łukasz Kaczmarek, atakujący naszej ekipy. – To będzie bardzo trudny turniej, do tego jest rozgrywany na zakończenie reprezentacyjnego sezonu. Każdy z nas czuje już w nogach jego trudny. Ważny będzie więc każdy zawodnik. Dysponujemy jednak najlepszą „14” na świecie i będzie miało to wielki wpływ na ostateczny sukces – dodał.

– Jestem spokojny o naszą grupę, bo mamy tylu wspaniałych zawodników. Pokazywaliśmy to już nie raz, że jak komuś nie wychodzi, to zaraz ktoś wchodzi, pomaga i daje niesamowitą jakość. Każdy, kto wchodzi, daje bardzo dużo. Jestem więc spokojny, ale nie rozdawałbym jeszcze biletów do Paryża. Przeciwnicy zawsze jak z nami grają, to bardzo ryzykują i nam się jest łatwo – wtórował mu przyjmujący Bartosz Bednorz.

Zdaniem środkowego Karola Kłosa występ w Chinach jest najważniejszy w sezonie. – Grupa nie jest najmocniejsza, ale trzeba mieć rękę na pulsie. Każda z drużyn, przystępując do walki, liczy na zakwalifikowanie się do igrzysk olimpijskich – stwierdził.

Nowy kapitan na kwalifikacje olimpijskie

Polacy do zawodów przygotowywali się na krótkim, kilkudniowym zgrupowaniu w Spale. Do Chin wylecieli w środę. W ekipie zabrakło kapitana Bartosza Kurka. Powodem jest uraz biodra. Problemy z nim siatkarz miał już od dłuższego czasu. Po raz pierwszy dał znać o sobie na początku lipca, podczas ostatniego turnieju fazy interkontynentalnej Ligi Narodów. Atakujący wystąpił później w finałach tych rozgrywek, jednak nie zagrał w dwóch ostatnich meczach, bowiem ponownie zaczął mu doskwierać ból, który odczuwał wcześniej.

Kilka tygodni między Ligą Narodów a mistrzostwami Europy sztab szkoleniowy poświęcił na to, by wyleczyć kapitana polskiej reprezentacji i doprowadzić go do formy na kolejną imprezę. Udało się i Kurek pojechał do Macedonii Północnej, gdzie kilkukrotnie pojawił się na boisku. W fazie finałowej już jednak nie wystąpił.

Po powrocie do kraju Kurek przeszedł badania, które wykazały, że ma on problem z biodrem. Ma się teraz skupić na pełnym powrocie do zdrowia, by być w stanie rozegrać sezon ligowy i przygotowywać się do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. Nowym kapitanem został Aleksander Śliwka, a w zastępstwie Kurka do Xi’an poleciał Bartłomiej Bołądź, który wcześniej trenował z reprezentacją przed oraz w trakcie Ligi Narodów. Bardzo cieszę się, że mogę dołączyć do chłopaków, do takiego grona najlepszych zawodników na świecie. Postaram się im pomóc – powiedział atakujący.

(sow, mic)


Fot. Alfredo Falcone/PressFocus