„Byk” czy „Pająk”?

Jeden z Argentyńczyków – Lautaro Martinez lub Julian Alvarez – dołączy do elitarnego grona piłkarzy, którzy w jednym sezonie wygrali Ligę Mistrzów i mundial.


Jedno przed finałem Ligi Mistrzów, który rozegrany zostanie w najbliższą sobotę w Stambule, jest pewne. Powiększy się – o jedno nazwisko – lista piłkarzy, którzy w jednym sezonie zdobyli Puchar Europy i mistrzostwo świata. Sytuacja jest jednak specyficzna, bo do tej pory podobne przypadki zdarzały się w odwrotnej kolejności, bo najpierw rozgrywano finał najważniejszych europejskich rozgrywek w piłce klubowej, a następnie odbywał się mundial. Po raz pierwszy piłkarze cieszyli się z takiego podwójnego sukcesu w 1974 roku i było ich aż 7. Bayern Monachium zdobył PEMK, a następnie reprezentacja RFN została mistrzem świata. Po podwójną koronę sięgnęli wówczas: Franz Beckenbauer, Sepp Maier, Paul Breitner, Jupp Kappelmann, Hans-Georg Schwarzenbeck, Uli Hoeness i Gerd Mueller. Pierwszy z wymienionych, jako kapitan, oba trofea odebrał w jednym sezonie i jest jedynym w historii, który takiego zaszczytu dostąpił.

Później podwójny sukces stawał się udziałem wyłącznie piłkarzy… Realu Madryt, którzy po zwycięstwach w LM z „Królewskimi” zostali mistrzami świata. Byli nimi kolejno Francuz Christian Karembeu w 1998 roku, Brazylijczyk Roberto Carlos 4 lata później, Niemiec Sami Khedira w 2014 roku i Francuz Raphael Varane, który mundial wygrał w 2018 roku. Teraz na pewno dołączy do tego grona Argentyńczyk, bo zarówno w zespole Manchesteru City, jak i w drużynie Interu Mediolan znajdują się mistrzowie świata z Kataru i – co ciekawe – są to zawodnicy, którzy pod koniec zeszłego roku rywalizowali o miejsce w wyjściowym składzie „Albiceletses”, choć przed turniejem nic tego nie zapowiadało.


Czytaj także:


Lautaro Martinez jechał na mundial jako podstawowy zawodnik. Miał być najważniejszym wsparciem w ofensywie dla Lionela Messiego, ale słabo zaprezentował się w pierwszym meczu przeciwko Arabii Saudyjskiej, który zakończył się sensacyjną porażką późniejszych mistrzów świata 1:2. Później zagrał jeszcze od pierwszej minuty z Meksykiem, ale znów spisywał się niespecjalnie i trener Scaloni – od meczu z Polską – zdecydował się na zmianę. Postawił na Juliana Alvareza, który przed turniejem miał na swoim koncie 12 występów w drużynie narodowej, zdecydowaną większość z ławki. „La Arana”, czyli „Pająk”, w meczu z „biało-czerwonymi”, który Argentyńczycy musieli wygrać, by wyjść z grupy, strzelił na 2:0. Później trafił w 1/8 finału z Australią, a popis gry dał w półfinale. Przeciwko Chorwatom najpierw wywalczył karnego, a następnie strzelił 2 gole.

Przyćmił w tym meczu samego Messiego, a w Argentynie nikt już nie pamiętał specjalnie o Lautaro Martinezie, który wprawdzie na boisko wchodził – w każdym meczu oprócz półfinału – ale niewiele z tego wynikało. W sumie na turnieju Alvarez strzelił 4 gole. Martinez wrócił z Kataru ze złotym medalem, ale nie tylko bez trafienia, ale nawet bez asysty. „El Toro”, czyli „Byk”, na pewno był nieco zawiedziony. Niemniej jednak w klubie, czyli w Interze Mediolan, zawodnik ten odgrywa znacznie ważniejszą rolę niż Julian Alvarez w Manchesterze City. Z prostej przyczyny. Pierwszym ogniwem ofensywnym zespołu Pepa Guardiolu jest oczywiście Erling Haaland.


Czytaj więcej w kategorii: EUROPEJKSIE PUCHARY


Po udanym mundialu Julian Alvarez zaczął jednak otrzymywać więcej szans od szkoleniowca „Obywateli”. Biorąc pod uwagę fakt, że z 31 występów w tym sezonie w Premier League więcej niż połowę rozegrał z ławki, 9 strzelonych goli nie jest złym wynikiem. Co innego Lautaro Martinez, który w Interze Mediolan pełni rolę lidera zespołu. 21 goli w 38 meczach w Serie A, a do tego 7 asyst – te liczby mówią same za siebie. „El Toro” strzelał bramki zarówno w półfinale LM z Milanem, a niedawny finał Coppa Italia należał do niego. Przeciwko Fiorentinie strzelił oba gole, a jego drużyna wygrała 2:1. W finale LM jego Inter faworytem na pewno nie będzie, ale… – Wiemy, że Manchester City jest najlepszą drużyną na świecie. Musimy cieszyć się tym, że jesteśmy w finale, bo nie gra się go codziennie. Zrobimy wszystko, by zdobyć puchar – zadeklarował Lautaro Martinez.


Na zdjęciu: Lautaro Martinez (z prawej) i Julian Alvarez (z lewej) w grudniu zdobyli w Katarze mistrzostwo świata. Tylko jeden z nich dołoży do tego sukcesu triumf w Lidze Mistrzów.
Fot. ANP/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.