Ligowiec. Bij słabego!

Nie ma co się oszukiwać, ekstraklasa bywa ligą toporną.


Często jej spotkania są ciężkostrawne. Brakuje w nich jakości, pomysłu, odwagi, co potem skutkuje meczami, które z nudy trudno jest oglądać. Ogólny poziom ligi idzie w górę. Grają w niej lepsi piłkarze, zachodnie innowacje docierają do Polski, ale wciąż jeszcze wiele tu brakuje. Dlatego tym bardziej trzeba docenić kolejkę, w której kilka meczów zakończyło się dużą liczbą trafień.

Dla Jagiellonii to zresztą norma. „Duma Podlasia” to najciekawsza drużyna rozgrywek, bo w spotkaniach z jej udziałem padło jak dotychczas najwięcej goli. Średnia wynosi 3,7 na 90 minut! Nikt nie ma lepszej ofensywy niż białostoczanie, którzy nawet bez Jesusa Imaza potrafili rozpracować Cracovię. Inna sprawa, że w „Pasach” dzieje się ostatnio coś złego, skoro w dwóch starciach u siebie straciły aż 9 bramek.


Czytaj także:


Najwięcej pochwał w pierwszych tygodniach spłynęło na Śląsk Wrocław. Nie można zapominać o „Jadze”, prowadzonej przez pochodzącego z Czeladzi Adriana Siemieńca. Wielokrotnie przywoływany przykład Wisły Płock pokazuje, że nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca. Można jednak poświęcić chwilkę, aby przyklasnąć temu, jak funkcjonuje drużyna z Podlasia.

Gorzej z beniaminkami. W minionej kolejce wszyscy „nowi” solidarnie wpłynęli na to, że liczba bramek poszła w górę. Każdy przegrał różnicą trzech goli, a tylko Puszczy udało się – raz – odpowiedzieć. Rzecz jasna można mówić, że to w sumie nic dziwnego, ale wbrew pozorom wcale nie jest takie oczywiste, że komplet beniaminków zajmuje czerwoną strefę. Znów warto przywołać przysłowie zalecające, by nie wydawać przedwczesnych wyroków, ale na ten moment nie widać wielkich perspektyw, aby miało się coś u nich zmienić. Nikt nie stracił więcej bramek niż beniaminkowie, ich linie ofensywne spisują się co najmniej słabo, o kontroli spotkań rzadko można tam mówić. Były reprezentant Polski Wojciech Kowalczyk niedawno po raz kolejny uderzył w sens poszerzania ligi z 16 do 18 klubów, i pewnie znajdzie się wielu, którzy mu przyklasną. Bo niestety, ale beniaminkowie na razie wkładają w ekstraklasę głównie gole. Stracone.


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus