Kolejny krok?

Raków Częstochowa powoli szykuje się do zimowego okna transferowego. Łukasz Masłowski może dołączyć do mistrza Polski.


Choć do przerwy w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy, a zarazem otwarcia zimowego okienka transferowego, jeszcze wiele miesięcy, tak w Częstochowie trwają już pierwsze przygotowania. Nie mowa jednak o nazwiskach, czy pozycjach zawodników, ale o dyrektorze sportowym. Mistrz Polski ma na tym stanowisku wakat po zakończeniu współpracy z Robertem Grafem. Zgodnie z medialnym przekazem kandydatów na nie jest dwóch. Jedno z nazwisk byłoby zarazem sensacyjne, ale z drugiej strony trudne do zakontraktowania.

Kierunek na Białystok?

Pierwszym, który może dołączyć do Rakowa, jest 42-letni Łukasz Masłowski. Kibicom w Białymstoku, jak i Łodzi, to znane nazwisko. To były gracz Widzewa, Górnika Łęczna, Odry Wodzisław Śląski, czy Wisły Płock. Obecnie jednak znany jest z pracy dla Jagiellonii Białystok, gdzie od lutego 2022 roku pełni funkcję dyrektora sportowego. Pokazał się już z dobrej strony, choćby podczas ostatniego okna transferowego. Podczas niego zakontraktował choćby Adriana Diegueza, Dominika Marczuka, czy Afimico Pululu. Wymieniony tercet świetnie sprawdza się w drużynie trenera Adriana Siemieńca.

Masłowski także zaryzykował, podobnie jak cała Jagiellonia i postawił na 31-letniego szkoleniowca rodem z Czeladzi. Pod jego wodzą ekipa z Białegostoku notuje, jak do tej pory, świetny sezon. W końcu miejsce w pierwszej piątce ligi, po kilku chudych latach, to miła odmiana. Pokazuje to, że decyzja Jagiellonii o zatrudnieniu Masłowskiego była dobra. Kontrakt w Rakowie z kolei byłby zasłużonym krokiem w przód.

Nie od dzisiaj wiadomo, że budżet w Białymstoku jest bardziej ograniczony niż pod Jasną Górą. W Częstochowie więc Masłowski mógłby rozwinąć skrzydła i pójść śladem poprzednika na tym stanowisku, a więc Roberta Grafa. Ten do Rakowa także trafił po pobycie w klubie z mniejszymi możliwościami i to zdecydowanie nawet w kontekście Jagiellonii. Graf w końcu pracował w Warcie Poznań. Reasumując – byłby to świetny kandydat na stanowisko dyrektora sportowego. Sęk w tym, że może nie być pierwszym wyborem dla częstochowian, którzy mierzą wyżej. I to o kilka poziomów.

Doświadczenie pierwszej wody

Drugim, zdecydowanie bardziej zaskakującym nazwiskiem jest Marcel Klos. Niemiec o polskich korzeniach dla rodzimych kibiców może być nieznany, jednak w Europie jego nazwisko mówi wiele, szczególnie w Genui. Jest on jednym ze współodpowiedzialnych za powrót klubu do Serie A. Od lat współpracuje z Johannesem Sprosem. Duet pracował w kilku innych klubach, choćby w holenderskim Vitesse, HSV Hamburg, czy RB Lipsk.

Potencjalna, gdyż nadal mówimy o plotce, współpraca z niemieckim dyrektorem dla Rakowa byłaby szansą na otworzenie się na europejski rynek. Byłby to także jasny sygnał dla innych klubów w Polsce, że ostatnie sukcesy częstochowian to dopiero początek. Pytanie jednak, czy Michał Świerczewski byłby w stanie zaoferować Klosowi odpowiednie warunki finansowe do poczynienia odpowiednich kroków.


Czytaj także:


Druga strona to przykład Genui. Oczywiście to zespół z innego pułapu finansowego, który może pozwolić sobie na wypożyczenie Rusłana Malinowskiego, czy zakup zawodników pokroju Radu Daragusina za 5,5 mln euro. Mimo to przy ograniczonym budżecie wraz ze Sprosem potrafili skonstruować kadrę, która pozwala mieć nadzieję na utrzymanie w wymagającej lidze, w dodatku zespołowi, który jest beniaminkiem rozgrywek. Pewne jest jedno – Raków na pewno dokona ciekawego ruchu gabinetowego, jednak na niego chwilę jeszcze poczekamy. Nazwisko nowego dyrektora zapewne zostanie ogłoszone dopiero w listopadzie. Teraz zespół skupia się jedynie na meczu z Górnikiem Zabrze, który odbędzie się w niedzielę.

(pt)


Na zdjęciu: Łukasz Masłowski to jeden z kandydatów na nowego dyrektora sportowego Rakowa.

Fot. Adam Satrszyński/PressFocus