Od razu był na „tak”

Gdy pojawiła się oferta z Ruchu, decyzja nie była dla mnie trudna – mówi Maciej Firlej, który trafił na Cichą jako król strzelców II ligi – z nadzieją na debiut w ekstraklasie.


Nie mam już 19 lat, że coś może wydarzyć się za sezon czy dwa; że mam jeszcze czas. Jestem w takim momencie, że to fajny czas, by wejść na poziom ekstraklasy i tu zostać – mówi Maciej Firlej, nowy napastnik Ruchu, który we wrześniu obchodzić będzie 27. urodziny. Dziś może mieć nadzieję, że będzie miał już wtedy za sobą debiut w ekstraklasie. Na Cichą trafia jako nie byle kto – bo król strzelców II ligi, którym został w barwach Znicza Pruszków.

Wszystko się sprawdziło

– Przed sezonem, rozmawiając ze swoim agentem, mówiłem, że chciałbym zagrać supersezon w Zniczu, zdobyć jak najwięcej bramek, a wtedy może będzie szansa pójść w końcu do ekstraklasy i w niej zagrać. Tak się stało, wszystko się sprawdziło. Mam nadzieję, że udowodnię, iż na tę ekstraklasę zasługuję – podkreśla Firlej przed kamerami Ruch TV.

Jak przyznaje, do najlepszego snajpera poziomu rozgrywkowego nr 3 odezwało się sporo klubów, ale długo zastanawiać się nie musiał.

– Było trochę zapytań. Bramki to najłatwiejszy sposób, by znaleźć zawodnika. Postrzelasz, to kluby się interesują. Uznałem, że jeśli dostanę ofertę z ekstraklasy, to na pewno zdecyduję się na transfer. To było moim celem. A jeśli dostałbym tylko propozycje z pierwszej i drugiej ligi, to prawdopodobnie zostałbym w Zniczu; z drużyną, z którą wywalczyłem awans. Skoro pojawiła się oferta z Ruchu, to decyzja nie była dla mnie trudna. Od razu byłem na „tak”, pozostała tylko kwestia dogadania wszystkich warunków i podpisanie kontraktu – przyznaje snajper „Niebieskich”, który związał się z beniaminkiem ekstraklasy na rok z opcją prolongaty umowy o 12 miesięcy.

Szansa nie nadeszła

Nie będzie to jego pierwsze podejście do najwyższego szczebla rozgrywkowego. Jesienią 2018 roku był zawodnikiem Korony Kielce, ale nie znalazł tam uznania w oczach trenera Gino Lettieriego, przegrywając rywalizację z Felicio Brown Forbesem, Maciejem Górskim czy Elią Soriano. Dlatego nawet nie zadebiutował.

– To był dla mnie duży przeskok. Byłem wtedy młodym zawodnikiem, trafiłem z trzeciej ligi do ekstraklasy. Nie było to łatwe przejście na taką intensywność i jakość, jaka jest w ekstraklasie. Uważam jednak, że pracą na treningach zasłużyłem na szansę. Gdy schodziłem do rezerw, za każdym razem zdobywałem bramki. Niby byłem blisko, trener mówił, że szansa nadejdzie, ale nie doczekałem się jej, odszedłem na wypożyczenie – opowiada Maciej Firlej.

Przez dwa poprzednie sezony w II lidze zdobył ponad 30 bramek. M.in… rywalizując z Ruchem w barwach Motoru Lublin. Grał zresztą 14 miesięcy temu w pamiętnym finale baraży o awans do I ligi, w którym chorzowianie pokonali lubinian 4:0.

– Ogromne wrażenie zrobiła na mnie ta atmosfera święta. Już w autokarze, wjeżdżając na stadion i widząc tłumy kibiców czuliśmy, że będziemy grać wielki mecz. Wiemy, jak się ułożył, więc wspomnienia nie są najlepsze – zaznacza napastnik.

Pochwały dla kapitana

Z czasów Motoru zna się z Tomaszem Swędrowskim.

– Tomek sporo mi pomógł; gdy miałem jakieś pytanie, zawsze podpowiedział. To już też trzeci klub, w którym jestem z Remkiem Szywaczem – wylicza Firlej, który z Szywaczem grał w Garbarni i Koronie. Chwali też kapitana Tomasza Foszmańczyka.

– Bardzo wszystkim się interesuje, wychodzi z inicjatywą, czy w czymś pomóc. Gdy szukałem mieszkania, Tomek zajął się tym tematem. Wszyscy są otwarci, wchodzić do takiej szatni to przyjemność – podkreśla nowy napastnik Ruchu. Podobną drogę jak on – z Pruszkowa do Chorzowa – przemierzył też tego lata Dawid Barnowski.


Czytaj także:


– Mam nadzieję, że nasze akcje będą się zazębiać. Z Dawidem miałem bardzo dobry kontakt w szatni Znicza i cieszę się, że trafił do Ruchu. To młodzieżowiec z dużym potencjałem, może nam pomóc. Liczę, że będzie mi dogrywał piłki, tak jak to było w Zniczu – mówi Firlej.

W Ruchu o miejsce w ataku będzie walczył z Danielem Szczepanem, Dominikiem Steczykiem, w przodu może też występować Michał Feliks. Trener Jarosław Skrobacz – zapewne tak, jak wiosną w pierwszej lidze – będzie rotował ustawieniem, czasem stosując wariant z jednym, a czasem dwiema „dziewiątkami”.

– Lubię grać na dwóch napastników. Tak graliśmy w Zniczu, rok był udany, to był mój najlepszy sezon w życiu. Ale wiele razy występowałem też jako jeden wysunięty napastnik. Jestem gotowy na oba te ustawienia – zaznacza Maciej Firlej, a najbliższy cel precyzuje szybko: – Chciałbym jak najszybciej zadebiutować w ekstraklasie.

(WChał)


Na zdjęciu: Maciej Firlej przez dwa ostatnie sezony strzelił w II lidze ponad 30 goli. Czy poradzi sobie w ekstraklasie?
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.