Marcin Rosengarten: Będzie głód startów

Rozmowa z Marcinem Rosengartenem, dyrektorem Memoriału Kamili Skolimowskiej, menedżerem lekkoatletycznym


Czy kryzys dotknie także budżet mityngu 8 września na Stadionie Śląskim i będzie on niższy niż w poprzednich edycjach?
Marcin ROSENGARTEN:
Trzeba liczyć się z tym, że nie wszyscy partnerzy będą mogli zaangażować się w takim stopniu jak dotychczas, choć na razie nie mamy informacji, żeby do tego doszło lub, co gorsza, że ktoś się wycofuje. Do prawdziwych rozmów biznesowych będziemy mogli usiąść tak naprawdę dopiero gdy sytuacja nieco się uspokoi, bo na dzisiaj finalnych ustaleń nie było, każdy jest zajęty czym innym. Ale mamy jeszcze trzy miesiące, w poprzednich latach dopiero w lipcu podpisywaliśmy umowy, więc spokojnie podchodzimy do obecnej sytuacji. Wcześniej musimy wiedzieć, jakie będą transmisje w telewizji, na jakie świadczenia możemy liczyć w innych mediach czy w reklamie zewnętrznej.

Urząd Marszałkowski podtrzymał dotację w wysokości 1,5 miliona złotych?
Marcin ROSENGARTEN:  Urząd Marszałkowski to nasz najważniejszy partner, jego wsparcie to nasz fundament bezpieczeństwa, dzięki któremu mamy szansę, jako pierwszy polski mityng w historii, organizować zawody zaliczane do nowego cyklu światowej federacji Gold Continental Tour. To drugi najważniejszy, po Diamentowej Lidze, cykl imprez lekkoatletycznych na świecie. To dla nas i całej polskiej lekkoatletyki ogromne wyróżnienie, prestiż, ale też i odpowiedzialność, aby się pokazać w Europie i na świecie z doskonałej organizacyjnej strony. Co dwa tygodnie wszyscy gospodarze zawodów cyklu – który rusza 11 sierpnia w Turku – mamy telekonferencje z World Athletics, na bieżąco omawiamy najważniejsze kwestie, tworzymy logotypy i materiały promocyjne, by wystartować z fazą operacyjną.


Zobacz jeszcze: „Musimy pozbierać się do kupy”


W związku z wyjątkową sytuacją w tym roku, czy w Memoriale Skolimowskiej wystartują zagraniczne gwiazdy?
Marcin ROSENGARTEN: Na obecną chwilę wiemy, że na starcie pojawią Polacy, niemal wszyscy nasi najlepsi lekkoatleci. Na nich się nastawiamy, zresztą nasi kibice najbardziej chcą oglądać rodzime gwiazdy: Justynę Święty-Ersetic, Ewę Swobodę, Piotra Liska, Pawła Fajdka, Piotra Małachowskiego, Marcina Lewandowskiego czy Konrada Bukowieckiego. W kwestii gwiazd z zagranicy dziś nie wiemy, jakie na przełomie sierpnia i września będą obostrzenia, kto – i czy w ogóle – będzie mógł do Polski przyjechać, czy będzie przepływ ludzi wewnątrz Unii Europejskiej… Coraz częściej docierają jednak do nas informacje, iż już wkrótce będzie można swobodniej podróżować, przynajmniej po Europie. Liczymy, że we wrześniu będą mogli przyjechać do nas sąsiedzi – Czesi, Słowacy, Niemcy, Ukraińcy, Białorusini, Litwini.

Wierzysz, że mityngi na Śląskim będą mogli obejrzeć kibice?
Marcin ROSENGARTEN: Oczywiście! Jeszcze trzy tygodnie temu nie mogliśmy o tym marzyć, a teraz słyszę, że wkrótce na mecze piłkarskie i żużlowe będą mogli przyjść kibice. To czego oczekiwać za trzy miesiące? Że będzie tylko lepiej! Może nie od razu w formule imprezy masowej „pełny stadion”, ale mocno liczę, że i zawody lekkoatletyczne będzie można wypełnić tak samo jak w przypadku piłkarskich, czyli co najmniej w 25 procentach. Zresztą wspominała już o tym minister sportu Danuta Dmowska-Andrzejuk.

Pod znakiem zapytania stał w tym roku lipcowy Festiwal Rzutów Kamili Skolimowskiej w Cetniewie. Jaka decyzja?
Marcin ROSENGARTEN: Będzie 8 sierpnia! To zarazem pierwszy mocny akcent opóźnionego sezonu w Polsce, który zakończymy 6 września na Stadionie Śląskim. W międzyczasie odbędą się Memoriał Kusocińskiego w Chorzowie, Memoriał Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy oraz mistrzostwa Polski we Włocławku. To będzie miesiąc dużych imprez.


Zobacz jeszcze: Co za dużo, to niezdrowo


Ilu masz lekkoatletów w stajni?
Marcin ROSENGARTEN: Na ten moment czterdziestu, plus-minus.

Czy wszystkich dotknął kryzys?
Marcin ROSENGARTEN: W największym stopniu dotknął tych najlepszych, bo nie zarabiają na startach w Diamentowej Lidze i innych dobrze płatnych mityngach. Ale to jest taki top, że oni sobie poradzą, mają inne źródła, jak stypendia kadrowe z ministerstwa, z klubów, fundusze od sponsorów. Bardziej martwię się o tych, którzy na przykład skończyli wiek juniora, albo są zawodnikami średniego szczebla, a żyli właściwie tylko ze startów komercyjnych w kraju i za granicą.

Miałeś sygnały, że ktoś chce kończyć karierę?
Marcin ROSENGARTEN: Na razie tak dramatycznych deklaracji nie usłyszałem. Staram się być w stałym kontakcie z podopiecznymi, wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom, pomagać i wspierać kiedy tylko tego potrzebują. Ale myślę, że z kryzysu będziemy wychodzić przynajmniej do końca roku. Gdy kupka z poprzednich sezonów się pokończy, wtedy może być konieczna większa pomoc…

Jak menedżer może pomóc, gdy nie może załatwić zawodów? Pożycza swoje pieniądze?
Marcin ROSENGARTEN: Na wiele sposobów, ale na szczęście do tej pory żaden z moich zawodników nie zwrócił się z taką prośbą. Gdyby jednak była sytuacja podbramkowa i wiedziałbym, że zawodnik nie ma z czego żyć, a sport to jego całe życie, to nie wahałbym się ani chwili, nawet nie mając pewności, że kiedykolwiek pieniądze zostaną mi zwrócone. Staram się jednak przewidywać takie sytuacje i reagować na bieżąco tak, aby nigdy do nich nie doszło.


Zobacz jeszcze: Królowa wraca do życia


Czy zawodnicy z twojej „stajni” dostali zaproszenie do Pragi na zawody, które mają odbyć się już w poniedziałek?
Marcin ROSENGARTEN: Tak, były wstępne rozmowy, ale informacje otrzymaliśmy trzy tygodnie temu – to trochę za późno, by najlepsi mogli myśleć o przygotowaniu formy. Poza tym po powrocie z Czech musieliby, zgodnie z rozporządzeniami w kraju, poddać się 14-dniowej kwarantannie. Dlatego odłożyliśmy temat, skupiamy się na zawodach u nas. W czerwcu i w lipcu odbędą się mniejsze zawody i przypuszczam, że głód startów będzie tak wielki, że pojawią się na nich nasze gwiazdy. W maju i czerwcu najlepsi zwykle startowali już w Diamentowej Lidze, więc zastępczo gdzieś tę formę na sierpień będą chcieli szlifować. Choćby dziewczyny na 400 metrów między sobą – dla nich to już jest poważna rywalizacja.


Zobacz jeszcze: Justyna Święty-Ersetic znów na Śląskim