Prezes nie gryzł się w język

Marek Szczerbowski, żegnający się z prezesurą w wielosekcyjnym klubie z Bukowej, wraz z radnymi podsumował sezon na posiedzeniu Komisji Kultury, Promocji i Sportu.


Wypowiadał się o zakończonym sezonie, pieniądzach, budżecie, konflikcie z kibicami. Wbijał szpilki swoim poprzednikom. Przypominał radnym, co mówili pod jego adresem, ale też dziękował za współpracę. Marek Szczerbowski, który z końcem czerwca przestanie pełnić rolę prezesa GieKSy, a oficjalnie pożegna się z nią w sierpniu, wziął udział w posiedzeniu katowickiej Komisji Kultury, Promocji i Sportu. Jej głównym punktem było podsumowanie sezonu wielosekcyjnego GKS-u.

– To był dobry rok, zarówno od strony organizacyjnej, sportowej, jak i finansowej – wyliczał Szczerbowski, zapraszając radnych do dyskusji. – Jestem po lekturze wszystkich protokołów z posiedzeń komisji. Wiem, o co pytaliście, to były bardzo ciekawe pytania. Kilka – przełomowych. Jeśli nie padną z waszych ust, umkną waszej pamięci, powołam się na protokoły i będę się starał odpowiedzieć – mówił szef GieKSy, machając plikiem wydrukowanych kartek.

Czasy cyganienia się skończyły

Krzysztof Pieczyński, przewodniczący komisji, zaznaczył na wstępie, że był to dla GKS-u historyczny sezon – zakończony zdobyciem mistrzostwa Polski przez hokeistów i piłkarki. Poprzednio w podwójnej koronie był w 1968 roku, kiedy po złoto sięgnęli hokeiści oraz florecistki.

– Hokej to dyscyplina najprostsza do zarządzania – zaznaczał Marek Szczerbowski. – Jest pięć klubów, które rywalizują. Cracovia z panem Filipiakiem, wydająca połowę więcej pieniędzy, z którą wygrywamy. GKS Tychy, Unia Oświęcim, JKH Jastrzębie. Jestem fanem hokeja, choć posądzano mnie, że chcę go zlikwidować. Konkurencja jest dużo mniejsza niż na przykład w piłce nożnej kobiet. Tam są cztery ligi, a nie jedna – jak w hokeju. Chcę oddać szacunek dziewczynom, grają za 3500-4000 złotych, są z różnych części Polski. Walczyły, zdobyły złoty medal. Celem w obu tych sekcjach nie było mistrzostwo, a czołowa czwórka. Drużyna siatkarzy utrzymała się w PlusLidze. Najwięcej emocji budzi piłka nożna mężczyzn. Celem było utrzymać się w pierwszej lidze szybciej niż rok temu, prawie to zrealizowaliśmy. W GKS-ie czasy cyganienia skończyły się. Nie ma zrzucania odpowiedzialności na inne podmioty. Ja jestem odpowiedzialny. Choć od marca jest ze mną wiceprezes Krzysztof Nowak, to chciałbym, by aż do teraz wszystkie złe rzeczy obciążały mnie; by prezes Nowak przychodził z czystą kartą. Ja kończę pracę, od teraz wszystkie decyzje będzie już podejmował Krzysztof. Tak się umówiliśmy – podkreślał ustępujący sternik klubu z Bukowej.

Poprzednicy ulegali wpływom

Jak można się było domyślać, radni poruszyli kwestię budowania społeczności i bojkotu ogłoszonego przez kibiców przeciw prezesowi Szczerbowskiemu, który towarzyszył domowym meczom GieKSy w pierwszym półroczu minionego sezonu. Główny zainteresowany zdecydowanie nie gryzł się w język.

– W okresie, gdy była dość duża dynamika, wzmożona energia, można to było odebrać jako coś meganegatywnego. Chcę jednak powiedzieć, że nie było to coś różniącego się od tego, co było przed moim przyjściem; tyle że moi poprzednicy ulegali wpływom i pod dużą presją realizowali chore pomysły – przekonywał Marek Szczerbowski i objaśniał:

– Działa to mniej więcej tak: przychodzi nowy człowiek i jest zapraszany do współpracy. Jeśli w pierwszym kroku podejmie złe decyzje, to staje się ich niewolnikiem. A jeśli podejmie właściwe – to jest eskalowanie. Aż do momentu, kiedy padnie. A ja nie padłem. Dzisiaj jest świetna publiczność. Prezesa Szczerbowskiego już nie będzie. Wiedziałem, że będę zużyty po tej grze. Ale będę obserwował. Założyłem się o bardzo duże pieniądze, że rok – i nie wytrzymają (kibice – dop. red.). Chcę przegrać ten zakład. Jeśli przegram, to będę dumny, bo to by oznaczało, że publiczność będzie OK. Przed moim przyjściem? Podchodzenie pod szatnię, wybijanie szyb, wulgaryzmy, atakowanie zawodników, pracowników. To nie wychodziło na światło dzienne. Ja się nikogo nie boję. Czekam, chcę spojrzeć wszystkim w twarz. Nie zrobiłem nic złego, tylko chroniłem ludzi. Agresja była wszechogarniająca, tylko nie wychodziła na światło dzienne. Wiele rzeczy udało mi się uporządkować, ale nie wszystko – mówił ostro ustępujący ze stanowiska prezes, uderzając w szalikowców GKS-u.

Nie podoba mi się pan…

Podczas posiedzenia komisji kilkukrotnie wywołał do tablicy radną Patrycję Grolik. Przypomniał jej słowa z listopada, że „oprawa kibiców GKS-u to jej zdaniem jedna z lepszych opraw w Polsce”. Szczerbowski pokazywał zdjęcie z kwietniowego meczu w Gdyni i wulgarnego transparentu wywieszonego w sektorze gości przez fanatyków GieKSy.

– To działo się już po konflikcie. Banner – „Mańka-Szulik wypierd…”. Może to ta najlepsza oprawa? Może nie? Nie ma znaczenia, co myślę o tym, jak zarządzany jest Górnik Zabrze. Kiedyś prezydent Zabrza miała relację z kibicami, ale w którymś momencie musiała powiedzieć stop. Ja powiedziałem stop na samym początku. Bardzo zależało mi, by GKS Katowice zaczął działać. Musiałem odsunąć wszystkie siły, by podejmować właściwe decyzje. Wiedziałem, że to się przełoży na efekt. A że były nim trzy mistrzostwa i hokejowy superpuchar? Sorry, w to nie wierzyłem, ale życie mi oddało. Nikt nie będzie na mnie krzyczał, nikt nie będzie wymuszał, bym ja mu coś dawał za darmo. Ja się nie boję. Ostatnio na ulicy ktoś powiedział: „Nie podoba mi się pan!”. Akurat byłem w dobrej formie i odparłem: „Niech się pan nie przejmuje, kiedyś spotka pan mężczyznę, który się panu spodoba”. To są koszty, które ponosiłem, ale na koniec mogę powiedzieć, że wszystko robiłem transparentnie i uczciwie. Mam nadzieję, że kibice GKS-u będą się zachowywać tak, jak na finałowym meczu hokeja. Byli wzorem do naśladowania, chylę czoło. Nigdy się nie zachowywali tak, jak wtedy. Czułem satysfakcję. A spójrzcie, co się działo w Tychach. 2500 ludzi – i 2500 śpiewa wulgaryzmy na GKS Katowice. Matka z dzieckiem śpiewała. Spójrzcie sobie, ten mecz był w telewizji – zwracał się do radnych Marek Szczerbowski, nawiązując jeszcze do ostatnich piłkarskich derbów z Ruchem Chorzów.


Czytaj także więcej w kategorii I LIGA


– Pierwszy raz na takim meczu derbowym nie doszło do żadnego istotnego aktu. Jestem w stanie zrozumieć te race, choć to łamanie prawa. Ale była wspaniała publiczność, która poniosła GKS do wygranej 2:1 – przypominał.

Buty „Gieksika”

Szczerbowski dziękował prezydentowi Marcinowi Krupie, wiceprezydentom Bogumiłowi Sobuli i przysłuchującemu się jego słowom Waldemarowi Bojarunowi, naczelnikom wydziałów Urzędu Miasta, pani skarbnik Danucie Lange. I radnym, przypominając przy okazji, jak przeczytał w protokole jednego z posiedzeń komisji, że radna Grolik chce go poznać.

– Dzwoniłem potem do pani radnej. Prosiłem, by zgłosiła pani problemy. Rozmawialiśmy pięć minut, zgłosiła pani jeden: żeby „Gieksikowi” (klubowej maskotce – dop. red.) buty zszyć. Powołałem komisję, „Gieksik” ma te buty zszyte, tylko podeszwa jest taka, że gdy się opiera, to może to wyglądać tak, jakby nie były zszyte – wyjaśniał Marek Szczerbowski, uśmiechając się potem pod nosem.

Pytano go o pieniądze. Na przykład – jaki budżet powinien mieć GKS, by móc utrzymywać się w środku tabeli ekstraklasy.


Czytaj także:


– Kosztowy musiałby być co najmniej na poziomie 25 milionów, z tym że około 10 mln można dostać z Canal+. Istotną część powinni stanowić kibice, przychody z dni meczowych. Myśmy je zwiększyli. Mimo bojkotowego sezonu, w hokeju uzyskaliśmy trzy razy wyższe przychody niż wcześniej – zaznaczał prezes GieKSy, wyliczając, że na początku jego trwającej blisko 4 lata kadencji, gdy klub spadł z piłkarskiej pierwszej ligi, budżet wynosił 12 mln, a dziś utrzymał się w niej za 8.

– Hokej na starcie kosztował 7,9 mln zł, my mistrza zrobiliśmy za 5,1 mln. Tego pierwszego, drugiego już nie, bo doszła Liga Mistrzów, premie, zawodnicy mieli większe oczekiwania. Gdy przyszedłem do GKS-u, nie było niczego, nie było budżetowania. Dziś jest zgodne ze strukturą organizacyjną, z podziałem na koszty rodzajowe, funkcje czasu, plan, zaangażowanie i wykonanie. We wszystkich sekcjach. Ja te liczby mam w głowie, one są wszystkie w jednym pliku excelowskim do dyspozycji organów spółki, zrealizowane do drugiego miejsca po przecinku. – opisywał Szczerbowski.

Zostawia ponad 20 milionów

5,32 miliona złotych straty za okres od stycznia do kwietnia oraz blisko 1,9 mln zł straty za 2022 rok – takie dane finansowe związane z GieKSą otrzymali radni. Radny Adam Szymczyk dopytywał prezesa, na ile to niepokojący trend i czy jest się czym martwić.

– Strata za 2022 rok to konsekwencja… hokejowego mistrzostwa Polski. Nie mieliśmy zagwarantowanych środków na wypłatę premii, miasto dokonało tego przez podwyższenie kapitału. Gdyby nie mistrzostwo, spółka wykazałaby zysk. Wypłacenie premii i koszty organizacji Ligi Mistrzów odbyły się z podwyższenia kapitału, a ono nie wpływa na wynik finansowy – tłumaczył Szczerbowski, nawiązując też do straty za pierwsze cztery miesiące 2023 roku.

– Mieliśmy je bardzo wysoko kosztowe i posiadaliśmy nadwyżkę z poprzedniego roku. Dzięki temu nie wzięliśmy dotacji, regulowaliśmy zobowiązania tą nadwyżką. Odchodzę i zostawiam do dyspozycji około 20-paru milionów złotych. Na rachunku bankowym jest 5 milionów. Dotacji mamy jeszcze 11 mln, bo 4,5 mln wzięliśmy w maju. Będą wpływy z transmisji telewizyjnych Polsatu, do tego prawdopodobnie premie za tytuły, realizowane przez państwa, przez miasto, jak w poprzednich latach. Mamy dwie drużyny, przed którymi występy w Lidze Mistrzów. To oznacza, że jeśli mój następca przygotuje bardzo skrupulatnie program marketingowy, za pośrednictwem Polskiej Organizacji Turystycznej możemy uzyskać kwotę liczoną w milionach. Nie wiem, jaka będzie, bo ja już będę wtedy w stanie spoczynku. Zajmie się tym pan prezes Nowak – podsumował Marek Szczerbowski. Przy Bukowej ma być do końca czerwca, a umowa będzie rozwiązana z dniem 26 sierpnia, gdy wybiją mu okrągłe 4 lata prezesury w GieKSie.


Na zdjęciu: Najpierw brawurowy wykład w auli katowickiej AWF, teraz bezkompromisowe wystąpienie przed radnymi – prezes Marek Szczerbowski u schyłku swej 4-letniej kadencji w GieKSie nie gryzie się w język.
Fot. Tomasz Błaszczyk/GKS Katowice


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was oczywiście w kioskach, marketach. A także na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie nas oczywiście na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.