Potrzebny egzorcysta?

Miedź Legnica zbiera pochlebne recenzje za swoją grę, ale punktów nie zdobywa.


Miedź Legnica nie zawojowała ekstraklasy, ale swoją postawą w trakcie rozgrywek piłkarze tego klubu nie przynieśli wstydu swojemu pracodawcy. Zgoda, dorobek punktowy jest bardzo słaby (zaledwie 22 punkty w 32. kolejkach), ale poziom gry w wielu spotkaniach był zadowalający. Niestety, po drodze popełniono mnóstwo błędów, jednym z największych „grzechów” były hurtowe zakupy zawodników, głównie obcokrajowców, chociaż ci nie zawsze dawali odpowiednią jakość. Ale ten temat rozłożymy na czynniki pierwsze przy innej okazji.

„Kluczowy” błąd arbitra

W ostatniej potyczce ligowej w Szczecinie „Miedzianka” była bliska wywiezienia co najmniej punktu. Teraz można tylko gdybać, jak potoczyłby się mecz, gdyby w 25 minucie spotkania Kamil Drygas wykorzystał rzut karny dla gości. Dante Stipica obronił jego uderzenie z „wapna” i tym samym załadował akumulatory swoich kolegów.

Po zakończeniu meczu trener drużyny znad Kaczawy Grzegorz Mokry pogratulował rywalom i wytknął sędziemu błąd, który kosztował jego drużynę stratę gola. – Chciałem pogratulować Pogoni nie tylko zdobytych trzech punktów, ale przede wszystkim tego, jak ta drużyna rośnie w siłę, jak rośnie tu infrastruktura – powiedział 38-letni szkoleniowiec. – Miałem przyjemność pracować tutaj dziesięć lat temu (jako asystent Artura Skowronka – przyp. BN) i te zmiany są widoczne. Drużyna, wtedy z beniaminka ekstraklasy, teraz stała się czołowym zespołem, który regularnie gra w europejskich pucharach, więc serdecznie gratuluję. Jeżeli chodzi o mój zespół, mówiąc pół żartem, pół serio, chyba potrzebujemy egzorcysty lub szamana.

Kluczowa bramka

Dlaczego? Zespół pracuje bardzo ciężko, żeby wygrać mecz, realizuje plan, który sobie nakreślamy w całym tygodniu, mamy rzut karny, mamy kilka sytuacji… Łącznie zdobywamy cztery bramki, dwie ze spalonych, więc nie ma historii. Dwie prawidłowe bramki strzelamy z bardzo wymagającym rywalem, tracimy natomiast bramkę, która jest kluczowa dla przebiegu meczu, kiedy należy nam się piłka. Jest ewidentny dla nas aut i to nawet nie jest sytuacja kontrowersyjna, tylko piłkarz Pogoni ewidentnie wybił piłkę poza boisko.


Czytaj także:


Trudno w tym momencie mieć pretensje do zespołu, że nie jesteśmy wtedy na to gotowi. Piłka nam się należy i nie mieliśmy wpływu, jak ta akcja później się potoczyła. Po prostu mam pretensje do sędziego (rozjemcą był Wojciech Myć z Lublina – przyp. BN) o tę sytuację, bo ona nie powinna mieć miejsca na boisku. Myślę, że zespół mimo tego, że zamyka tabelę w ekstraklasie, w każdym meczu pokazuje, że mamy ambicje i umiejętności.

Mam nadzieję, że limit pecha w tym sezonie już wyczerpaliśmy. Chcemy w każdym meczu pokazywać się z jak najlepszej strony. W Szczecinie na trybunach obejrzało nas tylu kibiców, ilu w pierwszej lidze bywa przez pół sezonu. Mamy więc o co grać i dla kogo grać do końca sezonu. Wierzę, że następnych rozgrywkach słońce będzie nad nami świeciło.

Remis byłby sprawiedliwy

W podstawowej jedenastce Miedzi zabrakło tym razem Chilijczyka Angelo Henriqueza, czy Hiszpana Koldo Obiety. Na szpicy zagrał więc Olaf Kobacki. – Potrafimy przeciwstawić się mocnym drużynom, remisy 2:2 z Lechem i Legią, teraz minimalna porażka 2:3 z Pogonią, widać więc, że potrafimy walczyć z najlepszymi drużynami w Polsce – powiedział niespełna 22-letni pomocnik. – Wyrównująca bramka dla Pogoni padła bodajże w 40 minucie, do tego momentu wszystko kontrolowaliśmy, tak jak sobie założyliśmy.

Chcieliśmy więcej grać długą piłką, dlatego grałem na „9”. Chyba wyszło nieźle, bo miałem asystę przy pierwszym golu strzelonym przez nas. W zespole seniorów po raz pierwszy zagrałem na szpicy, ale w drużynach juniorów grałem na tej pozycji regularnie, więc nie była to dla mnie nowość. Pogoń kontrolowała mecz pod tym względem, że była dłużej i częściej przy piłce, ale my bardzo dobrze przesuwaliśmy, kontrolowaliśmy mecz w defensywie i potrafiliśmy wyjść z kontrą, więc myślę, że remis byłby sprawiedliwym wynikiem.

Kilometry „w nogach”

Piłkarze „Miedzianki” należą do walecznych zawodników, na boisku się nie oszczędzają, świadczą o tym chociażby przebiegnięte kilometry. W ostatnim spotkaniu aż sześciu z nich znalazło się w pierwszej dziesiątce pod tym względem. Na trzecim miejscu uplasował się Dimitar Velkovski (10,45 km), niewiele gorsi byli Chuca (10,17 km) i Damian Tront (10,04 km). W ścisłej czołówce znaleźli się też Nemanja Mijuszković (9,78 km), Andrzej Niewulis (9,56 km) i Levent Guelen (9,36 km).


Na zdjęciu: Gdyby Kamil Drygas (z prawej) w meczu z Pogonią wykorzystał rzut karny, to kto wie…

Fot. pogonszczecin.pl


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.