Najgorszy start Górnika może irytować

Od momentu ostatniego awansu do ekstraklasy w 2017 roku, to „górnicy” notują najgorszy start w elicie.


Gdzie te czasy, kiedy zespół prowadzony przez Marcina Brosza po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej trząsł ligowymi rozgrywkami? Zaraz po awansie latem 2017 zabrzanie na dzień dobry rozbili mistrza Polski Legię 3:1, żeby po kilku pierwszych kolejkach być w czubie tabeli.

Bywało lepiej

Po 5 kolejkach mieli wtedy na koncie 8 punktów. Jednak powinno być znacznie więcej, gdyby nie pamiętne „wyczyny” sędziego Pawła Raczkowskiego w meczach z Jagiellonią i Cracovią (karne dla rywali, czerwone kartki dla piłkarzy Górnika).

Kolejny dobry start zabrzanie zanotowali w pandemicznym sezonie 2020/21, kiedy wygrywali na początku rozgrywek kolejne spotkania, żeby w meczu 4 kolejki rozegranej wtedy dopiero w połowie września wygrać po kapitalnym spotkaniu z Legią przy Łazienkowskiej 3:1 po trafieniach Sobczyka, Nowaka i Jimeneza. Potem odszedł Paweł Bochniewicz i tak dobrze już nie było. Ostatecznie zabrzanie tamten sezon skończyli na ledwie 10 miejscu.

Za trenera Jana Urbana w ostatnich sezonach starty nie były najlepsze, ale potem z czasem „górnicy” się rozkręcali, żeby rozgrywki 2021/22 skończyć na 8 miejscu, a poprzednie aż na 6 lokacie, najlepszej w ostatnich latach. Teraz jest najgorzej od momentu awansu do ekstraklasy sześć lat temu jeżeli chodzi o start.

Tylko dwie bramki

Po pięciu kolejkach ledwie pięć punktów na koncie i tylko dwie strzelone bramki! Tak słabej ofensywy nie ma w lidze nikt. Jeszcze tylko zamykająca ligową stawkę Korona strzela tak mało, ale kielczanie mają jeszcze jeden przełożony mecz w zanadrzu.

– Nic odkrywczego nie powiem po tym meczu z Widzewem. Nie gramy tak jak powinniśmy. W meczu z łodzianami straciliśmy dwa punkty przez pryzmat tego, że było to w doliczonym czasie. Z drugiej strony z gry, to mogę się powtarzać – jak po naszych poprzednich meczach – wygląda to z naszej strony bardzo słabo. Tydzień w tydzień można mówić to samo.


Czytaj także:


– Niepokojące jest to, że wyglądamy jak wyglądamy. Nawet jak z Widzewem wygralibyśmy, to nie wiem czy byłoby to zasłużone – mówi Rafał Janicki, do którego akurat na początku rozgrywek nie można mieć pretensji, bo raz że kieruje defensywą, a dwa to swoje dokłada z przodu (vide gol w Kielcach).

Jako całość wyglądają słabo

Doświadczonego zawodnika pytamy czy nie można mieć pretensji do przedniej formacji Górnika, która zawodzi. – Nie patrzyłbym na to w ten sposób. Trzeba powiedzieć, że jako cały zespół, to wyglądamy słabo. Piąta kolejka za nami i widzimy jak to funkcjonuje – tłumaczy krótko obrońca górniczej drużyny.

Przed zabrzanami teraz dwa trudne wyjazdy. Najpierw w niedzielę po południu w Białymstoku, a potem z Lechem w Poznaniu 2 września. Łatwo o punkty tam nie będzie. Plan Górnika? Jakoś dociągnąć do wrześniowej przerwy na kadrę, poczekać na wyleczenie się kontuzjowanych zawodników (Janża, Pacheco, Traiantafyllopoulos, Siplak, Nasciment) i od Wielkich Derbów Górnego Śląska z Ruchem u siebie 15 września ruszyć z kopyta.


Górnik po 5. kolejkach ekstraklasy

  • 2017/18 – 8 pkt., bramki 9:7 (2-2-1), 5 miejsce
  • 2018/19 – 6 pkt., 6:6 (1-3-1), 10 miejsce
  • 2019/20 – 7 pkt., 4:5 (2-1-2), 9 miejsce
  • 2020/21 – 13 pkt.,12:3 (4-1-0), 1 miejsce
  • 2021/22 – 9 pkt., 7:2 (3-0-2), 4 miejsce
  • 2022/23 – 6 pkt. , 6:7 (2-0-3), 11 miejsce
  • 2023/24 – 5 pkt., 2:5 (1-2-2), 14 miejsce

Na zdjęciu: Zabrzanie notują najsłabszy start w ekstraklasie od powrotu do niej w 2017 roku.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus