Nerwowa Wisła

Inauguracja nie poszła po myśli „Białej gwiazdy”. Krakowianie wrócili z Łęcznej z punktem i aż siedmioma kartkami.


Był to pierwszy remis drużyny Radosława Sobolewskiego od listopada. Wówczas stracili zwycięstwo w końcówce wjazdowego spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz w Niepołomicach (1:1). Sobotnie starcie z Górnikiem nie byłoby odbierane tak bardzo negatywnie, gdyby nie okoliczności. Goście zmienili wynik z 0:1 na 2:1 i mieli szanse na „dobicie” przeciwnika, ale szybko wróciły koszmary z poprzedniego sezonu. Zmiany wywołały chaos, mecz wymknął się spod kontroli, a gol dla Górnika na 2:2 był dobitnym przykładem, że z wyciąganiem wniosków w praktyce jeszcze nie jest dobrze.

Wiele upomnień

Za stratę goli bezpośrednio trudno winić debiutującego bramkarza Alvaro Ratona. Nie oznacza to jednak, że Hiszpan zagrał bezbłędnie i małej cegiełki nie dołożył. Nim Miłoszowi Kozakowi wyszedł efektowny „centrostrzał” na 1:0, nowy nabytek krakowskiego klubu źle wybił piłkę i łęcznianie przejęli ją na połowie Wisły. Przy bramce na 2:2 Raton nie wyszedł do dośrodkowania, ale stał w dobrym miejscu na linii i odbił uderzenie niepilnowanego przez obrońców Karola Podlińskiego. W polu karnym bez opieki, na czwartym metrze stał także Adam Deja i debiut w nowej drużynie okrasił ważnym trafieniem. Tego rzutu rożnego nie musiało być, ale nerwowo zagrał Igor Łasicki.

Trener Sobolewski zastanawiał się czy arbiter Leszek Lewandowski przy rożnym nie powinien odgwizdać przewiania na kapitanie drużyny.

Wisła Kraków

– Tam nawet VAR się zastanawiał czy nie było faulu, sędzia długo nie odgwizdał prawidłowo zdobytej bramki. Coś tam musiało się wydarzyć, o spalonym nie mogło być mowy, więc czegoś się dopatrywali. Był naprawdę mocny blok na Igorze – tłumaczył na pomeczowej konferencji.

Łasicki był jednym z najsłabszych piłkarzy na boisku. Już w pierwszej akcji pociągnął rywala za koszulkę i obejrzał żółtą kartkę, a potem popełnił kilka błędów. Wisła Kraków zebrała w sobotę aż siedem napomnień, w tym dwa dla osób z ławki. W drugiej połowie ukarany został niezadowolony asystent Sobolewskiego, Bogdan Zając, a w pierwszej rezerwowy pomocnik Tachi. Rosły Hiszpan mógł się przydać drużynie po przerwie, ale trener chyba bał się go wpuścić, bo jedno ostrzejsze zagranie mogłoby się zakończyć osłabieniem drużyny.

Nowy reżyser

W pierwszym spotkaniu krakowian nie wszystko było jednak złe. Z bardzo dobrej strony pokazał się przede wszystkim [Goku]. Były zawodnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, który ma zastąpić Luisa Fernandeza, pokazał, że może być świetnym kreatorem gry. On też strzelił pierwszego gola po podaniu Angela Rodado i świetnym wejściu w pole karne.

– Najważniejsza była wygrana, ale skoro się nie udało, to musimy zwrócić uwagę na pozytywy z tego meczu. Przed nami długi sezon, a my jesteśmy nową drużyną. To trudna sprawa, żeby na boisku od razu wszyscy się rozumieli. Musimy się uczyć na błędach i zrobić wszystko, by wygrać następny mecz – mówi ofensywny pomocnik.


Czytaj także o: Wisła Kraków


W niedzielę Wisła Kraków zmierzy się na wyjeździe z Polonią Warszawa, beniaminkiem I ligi

– Musimy grać swoją piłkę, bo to nasza mocna strona. Z każdym spotkaniem będziemy lepsi – uważa.

Dziś piłkarze „Białej gwiazdy”, przede wszystkim ci, którzy zaliczyli krótkie występy w Łęcznej lub nie dostali szansy, rozegrają sparing z Hapoelem Jerozolima. Mecz z piątym zespołem izraelskiej ekstraklasy obył się w środę. Wynik 1:1, a bramkę dla Wisły zdobył Karol Tokarczyk.


Na zdjęciu: Mecz w Łęcznej obfitował w ciekawe akcje. Z nr 19 pozyskanym latem Eneko Satrustegui.
Fot. gornik.leczna.pl


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.