Drugi, czyli trudniejszy?

Sztab szkoleniowy i zawodnicy reprezentacji Polski przekonują, że nie mogą się już doczekać inauguracji sezonu Pucharu Świata.


Drugi sezon z reguły jest trudniejszy. Taka uniwersalna prawda funkcjonuje w świecie sportu. Właśnie przed Thomasem Thurnbichlerem drugi sezon na stanowisku trenera reprezentacji Polski w skokach narciarskich. Karuzela rusza dziś, a pierwszą odsłoną będą kwalifikacje do sobotniego konkursu w fińskiej Ruce. Poprzednia kampania była w wykonaniu naszego zespołu pod wodzą Austriaka udana. Dużo lepsza od tej z sezonu 2021/22, po której pracę stracił Michal Doleżal.

To był właśnie drugi sezon samodzielnej pracy „Dodo” z naszymi skoczkami. Mimo bardzo dobrych relacji z najbardziej doświadczonymi zawodnikami, wyniki miał tylko na początku. Gdy PZN poinformował, że nowym trenerem będzie Thurnbichler, który jest o 2 lata młodszy o Kamila Stocha i Piotra Żyły, to nie wszyscy byli zachwyceni. Ostatnio Adam Małysz, prezes związku, mówił nawet, że starsi zawodnicy go wręcz nie chcieli. Ale Austriak przekonał ich do siebie, co również należy uznać za sukces. Kto wie, czy nie większy od wyników, jakie w ubiegłej kampanii stały się udziałem naszych skoczków.

Przez Cypr i Lillehammer

Austriak przyznał tuż przed wylotem do Finlandii – na inauguracyjne zawody sezonu nasz zespół udał się w środę – że nie może doczekać się rozpoczęcia rywalizacji. Cieszę się, że sezon rusza. Czuję pośród członków zespołu, że wszyscy są ciekawi tego, co wydarzy się w Finlandii. Zawodnicy oddają powtarzalne skoki na wysokim poziomie. Istotne jest, by wszyscy utrzymali koncentrację na sobie, bez rozglądania się wokół. Chodzi o czerpanie frajdy z pierwszych konkursów. Jesteśmy gotowi – podkreślił austriacki szkoleniowiec, a jego słowa potwierdził Kamil Stoch, najbardziej utytułowany w naszej ekipie.


Czytaj także:


Ostatnie tygodnie były dla nas bardzo intensywne. Za nami bardzo dużo zgrupowań i podróżowania. Trenerzy mają konkretny plan, wszystko jest wkalkulowane w program przygotowania nas do długiego sezonu i nie mam powodu, żeby im nie wierzyć. Ufam temu, co robimy i jestem przekonany, że niebawem będziemy zbierać profity. Czuję głód skakania i mam głęboką wiarę w to, że będzie dobrze – zaznaczył trzykrotny mistrz olimpijski.

Z tych słów wynika, że atmosfera przed premierowymi konkursami jest dobra. Warto przypomnieć, że miesiąc przed inauguracją sezonu nasza ekipa udała się w nieco cieplejszy klimat. Przebywała i trenowała na Cyprze, a następnie zmieniła plany i pojechała do Lillehammer. Gdzie spadł śnieg, a gospodarzom olimpijskich obiektów udało się przygotować zarówno normalną, jak i dużą skocznię. To tam po raz pierwszy nasi trenowali przed sezonem w zimowych warunkach.

Kubacki zahartowany

Start poprzedniego sezonu był w wykonaniu Polaków piorunujący. Przypomnijmy, że Dawid Kubacki wygrał 2 pierwsze konkursy w Wiśle, które odbyły się w hybrydowych warunkach, bo na igielicie, ale i lodowych torach. „Mustaf” przez cały sezon skakał spośród naszych najlepiej, ale na początku wręcz dominował w Pucharze Świata.

W 12 z pierwszych 14 konkursów stawał na podium, choć akurat w Ruce, gdzie rozegrano 3 i 4 konkurs, znalazł się 2 razy poza pierwszą 3. Podczas zgrupowania w Lillehammer brązowy medalista MŚ z Planicy z dużej skoczni, który jest najpoważniejszym kandydatem do roli lidera naszego zespołu od początku kampanii, rozchorował się. Adam Małysz przekonuje jednak, że to nic poważnego.

Trening indywidualny

– Dawid nie musiał przechodzić na indywidualny tryb treningowy. Ćwiczył wspólnie z grupą i widać, że dalej jest w wysokiej formie. W kontekście jego dyspozycji można być optymistą. To będzie kolejny sezon, podczas którego będzie mógł udowodnić, że jest liderem kadry i może walczyć o Kryształową Kulę – powiedział 4-krotny mistrz świata i 4-krotny medalista olimpijski.

Przypomnijmy, że pod koniec sezonu Kubacki przeżył rodzinny dramat i zrezygnował ze startu w ostatnich konkursach. Stracił przez to miejsce na podium w klasyfikacji generalnej PŚ. – Każdy trzyma kciuki za niego, a także jego rodzinę. Doświadczył bardzo trudnej sytuacji, ale popatrzmy na to z drugiej strony. Myślę, że te przejścia tylko go wzmocnią. To hartowanie charakteru. Widać, że daje sobie z tym radę i jest uśmiechniętym gościem, optymistycznie nastawionym do życia – zapewnił prezes Polskiego Związku Narciarskiego.


99
Zwycięstw
w indywidualnych konkursach PŚ odnieśli polscy skoczkowie. Najwięcej – po 39 konkursów – wygrali Kamil Stoch i Adam Małysz. 3 razy najlepszy okazał się Piotr Fijas, a po 2 razy wygrywali Piotr Żyła i Maciej Kot, a po 1 triumfie odnieśli Stanisław Bobak, Krzysztof Biegun i Jan Ziobro. Ponadto nasi wygrali 7 konkursów drużynowych i jeden konkurs duetów.

289

Razy na podium zawodów PŚ – w konkursach indywidualnych i drużynowych – stawali biało-czerwoni. Pierwszym z nich był 6 stycznia 1980 roku w Bischofshofen, Piotr Fijas, który zajął 3. miejsce, a ostatnim Piotr Żyła, który 1 kwietnia br. był również 3 podczas przedostatniego konkursu poprzedniego sezonu w Planicy.


Na zdjęciu: Dawid Kubacki świetnie rozpoczął poprzedni sezon i był liderem reprezentacji Polski. „Mustaf” na pewno ma zadatki na to, by tak samo było w rozpoczynającej się kampanii.

Fot. Kacper Kirklewski/PressFocus