Każda passa kiedyś się kończy

– Przejście Piasta z serii remisów na ścieżkę zwycięstw jest bardzo prawdopodobne – mówi Józef Drabicki.


Piast w piątek wieczorem gra w Białymstoku i dwie rzeczy: czy przerwie serię „Jagi” siedmiu wygranych w tym sezonie u siebie i czy po raz kolejny będziemy świadkami remisu w wykonaniu gliwiczan?

Józef DRABICKI: – Przejście Piasta z serii remisów na ścieżkę zwycięstw jest bardzo prawdopodobne. Jagiellonia „leży” Piastowi. Jak dobrze pamiętam, to lata temu w meczu z nimi swojego pierwszego gola w ekstraklasie strzelił Kamil Wilczek [było to w marcu 2009 roku – przyp. red.]. Był wtedy remis. Uważam, że Piast grając tam jest w stanie przerwać dwie passe, swoją remisową i tą związaną ze zwycięstwami drużyny z Białegostoku u siebie. Nic nie trwa wiecznie, a czuję, że to jest w końcu ten moment, w którym Piast się przełamie i mocno trzymam kciuki, żeby tak właśnie było.

Gdzie szukać tej niemocy zespołu Aleksandara Vukovicia w wygrywaniu meczów i aż 11 remisów na 15 gier?

Józef DRABICKI: – Najprostszym wytłumaczeniem jest brak rasowego napastnika, którego w tej chwili nie ma w zespole, kogoś, na kogo można liczyć z przodu. Kamil Wilczek jest kontuzjowany, a z drugiej strony trzeba pamiętać, że nawet jak wróci, to już ma swoje lata. Przydałoby się zbudowanie z przodu jakiejś kolejnej figury. Bez napastnika ciężko, a mając kogoś w przodzie, kto zapewnia gole, to są zwycięstwa. Można coś przegrać, ale zawsze lepiej jak się raz wygra, a raz przegra niż w tym samym czasie zanotuje dwa remisy.


Czytaj także:


Na czele tabeli Śląsk z już 33 punktami. Na pana wyczucie to wrocławianie to pierwsze miejsce „dowiozą” do końca roku?

Józef DRABICKI: – Powinni znowu zapunktować w Radomiu. Ja wierzę w ten zespół prowadzony przez trenera Magierę. Zresztą darzyłem i darzę go sympatią. Pamiętam jak pan Jacek jako początkujący szkoleniowiec przyjeżdżał do nas do Gliwic jeszcze na stary stadion. Zawsze wysoka kultura, osoba na poziomie. To dobry człowiek i dobry trener. Trochę może brakowało mu fartu, ale teraz złapał rytm, a z zespołu bez wyrazu stworzył dobrze funkcjonująca drużynę, która ma swoje oblicze. To że tak jest to duża zasługa szkoleniowca. Trener Magiera pokazał już wcześniej, że na prowadzonych przez siebie drużynach potrafi odcisnąć piętno, potrafi przekazać jedenastce swoje wartości. Myślę, że Śląsk utrzyma tą swoja pozycję do końca roku.

A idąc dalej, to takie pytanie, Piast wiosną 2018 uratował ekstraklasę ostatnim meczem, żeby rok później świętować historyczne mistrzostwo Polski. Śląsk z kolei w poprzednim sezonie ekstraklasę zapewnił sobie w ostatniej kolejce. Wrocławianie mogą iść tą drogą wytyczoną przez jedenastkę z Gliwic?

Józef DRABICKI: – Analogia jest duża. Śląsk jak pokazuje tą swoją imponującą punktową zdobyczą, zmierza w tym kierunku, a trudno to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. W walce o mistrza kraju na pewno może się liczyć, tym bardziej, że nad Jagiellonią ma 3 punkty przewagi, nad Lechem cztery, a straty Legii – mimo że ta ma jeszcze jeden zaległy mecz – są już znaczne. Trzymam ze Śląsk i Jacka Magierę kciuki, żeby udało im się zdobyć mistrzostwo. Ten szkoleniowiec swoją postawą na pewno na to zasługuje.


Czytaj także:


Drugi koniec tabeli i mecz Ruchu z Koroną w niedzielę na Stadionie Śląskim. Widzi pan jakieś światełko w tunelu dla „Niebieskich”?

Józef DRABICKI: – Ruch ma zespół, który powinien punktować lepiej. Nie wiem czy zmiana trenera tam akurat teraz była zasadna, ale jest nowy szkoleniowiec Jan Woś – trener na dorobku, który innym spojrzeniem na futbol może sprawi, że ta drużyna się odbije. Tam te różnice punktowe nie są duże. Nie ulega wątpliwości, że ten mecz z Koroną jest dla chorzowian bardzo ważny. Nie chcę mówić, że to spotkanie ostatniej szansy, bo tych gier do końca jeszcze trochę zostało. Jednak to niezwykle istotna gra. Jak uda się zdobyć trzy punkty, to będzie takie odbicie. Ważne, żeby Ruch utrzymał się w ekstraklasie. To klub z pięknymi osiągnięciami, to tradycja i trzymam za nich kciuki, tak samo jak ze „Sportem”.

Właśnie, wspomniał pan o „Sporcie”. Pana komentarz do tego, że gazeta ma zostać zamknięta?

Józef DRABICKI: – Jestem bardzo zaskoczony, że „Sport” miałby zniknąć z pola widzenia. Nie chce mi się wierzyć w taką informację, bo dla wielu osób życie bez tej gazety będzie uboższe. Ludzie czytają „Sport”. Sam wiem po swoim przykładzie, jak spotykamy się z Wackiem Cholewą, Januszem Bodziochem, z innymi. Wszyscy nie raz odwoływali się do tego, co „Sport” napisał czy jaki ciekawy mecz zapowiedział. Ja trzymam kciuki i moja sympatia i wsparcie jest absolutnie po waszej stronie, po stronie redakcji! Nie raz przecież rozmawialiśmy. Powód i sposób zamknięcia to nie pasuje, tak się nie robi. To tyle lat, tyle wspomnień, że nie da się ot tak wszystkiego zamknąć i sucho zakomunikować, że wszystko tak po prostu kończymy. To brak kindersztuby, żeby nie powiedzieć dziadostwo ze strony tych, którzy tak działają. Walczyć trzeba, trzeba się bronić i jestem cały sercem z wami!

Józef Drabicki
Józef Drabicki (FOT NORBERT BARCZYK / PRESSFOCUS)

Na zdjęciu: Tomasz Kupisz z Jagiellonii i Michał Chrapek z Piasta mają coś do udowodnienia.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus.pl