Udany debiut Dietmara Brehmera w Opolu. „Zrobiliśmy z zawodnikami deal”

Od 24 sierpnia, czyli dnia zwolnienia trenera Mariusza Rumaka, kibice Odry odwiedzający opolski stadion nie mają powodów do narzekań. W 10 ostatnich meczach w roli gospodarza Odra Opole poniosła tylko jedną porażkę – 0:2 z Podbeskidziem. Poza tym zanotowali 4 remisy i 5 wygranych (w tym jedną pucharową, 1:0 z Arką Gdynia).

Przez ten czas Odra straciła przy Oleskiej tylko 4 gole (2 – z Podbeskidziem) i pod tym względem opolanie są w rzeczonym okresie wręcz najlepsi w całej Fortuna 1 Lidze. Cztery ostatnie spotkania u siebie kończyli z czystym kontem strat.

Nie inaczej było w miniony piątek. Widowisko może nie porwało, ale w położeniu Odry, nadal plasującej się w strefie spadkowej, liczą się punkty, a te w starciu z beniaminkiem z Bełchatowa wpadły na konto.

– To bardzo ważne zwycięstwo. Byliśmy świadomi, że jeśli nie wygramy, możemy znowu stracić kontakt z innymi drużynami walczącymi o utrzymanie. Z psychologicznego punktu widzenia, to było bardzo ważne, by zdobyć pierwsze w tym roku punkty i odrobinę pójść w górę. Miejmy nadzieję, że w maju zakończy się to happy endem. Ta piątkowa wygrana bardzo poprawia nastroje, ale musimy iść krok po kroku, a nie wybiegać myślami za daleko – przyznał Mateusz Kuchta, bramkarz Odry Opole, który w piątkowy wieczór był niemalże bezrobotny.


Zobacz jeszcze: Odra Opole. Kiedyś abstrakcja, teraz obowiązek


Wygraną załatwiła zaś akcja zmienników – Tomasa Mikinicza i Witalija Fedotowa – którą sfinalizował kapitan Krzysztof Janus. Trener Odry, Dietmar Brehmer, który zanotował udany debiut przed opolską publicznością, podsumowując mecz użył barwnej metafory.

– Porównałbym go do zaproszenia bardzo ważnych osób na kolację z chęcią zrobienia „dealu”. Wtedy trzeba mieć nie tylko dobre jedzenie, ale też zorganizować stół, odpowiednio usadzić gości. By deal wyszedł, muszą być stworzone warunki. Nam udało się zorganizować taką dobrą kolację i zrobiliśmy z zawodnikami deal. Oddali serce na boisku, jestem z nich bardzo dumny, ale koncentrujemy się już na następnym przeciwniku. Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacje, dlatego zwycięstwo jest małym, ale bardzo ważnym krokiem. Nie postawiliśmy go w Olsztynie, daliśmy radę w naszej twierdzy. Musimy wspinać się dalej. Do końca bardzo trudnej misji zostało nam 12 stopni – mówił Dietmar Brehmer.


Zobacz jeszcze: Chłodna głowa kapitana