Nie stracili kontaktu z rzeczywistością

Odra Opole zbiera siły na finisz rundy jesiennej. Po trzech porażkach z rzędu piłkarze znaleźli się na pozycji wicelidera.


Dopiero po trzech porażkach z rzędu Odra Opole spadła na 2. miejsce w tabeli I ligi. Przypomnijmy, że na szczycie klasyfikacji zaplecza ekstraklasy podopieczni Adama Noconia w rundzie jesiennej byli po pierwszej i drugiej kolejce. Wrócili na czoło także na dwutygodniowy okres reprezentacyjnej przerwy po 7. serii gier, aż wreszcie od 9. do 14. kolejki zagrzali sobie miejsce w fotelu lidera. Od 22 września, czyli od dnia zwycięstwa 2:1 w Legnicy z Miedzią, aż do 12 listopada, kiedy to Arka Gdynia wygrywając w Sosnowcu 3:1 wykorzystała potknięcie opolan, „niebiesko-czerwoni” patrzyli na wszystkich z góry.

Nie znaczy to jednak, że zespół ze stolicy polskiej piosenki stracił przez ten czas kontakt z… rzeczywistością. Nawet w okresie hossy – 9 spotkań bez porażki – trener i zawodnicy podkreślali na każdym kroku, że nikt w klubie nie „napalił się” na awans. Także w momencie bessy – 3 przegrane z rzędu – nikt nie ma zamiaru składać broni.

Przerwać złą serię

– Każda seria jest niebezpieczna – stwierdził Adam Nocoń, trener opolan. – Wtedy kiedy się wygrywa raz za razem może nastąpić samouspokojenie. W naszym przypadku przełom nastąpił raczej z powodu „zmęczenia materiału”. To kontuzje, urazy i kartki mocno ograniczały nam pole manewru w składzie. To jest główna przyczyna tego, że przegraliśmy trzy razy z rzędu i naszym zadaniem jest jak najszybciej przerwać złą serię czyli zapunktować w najbliższym meczu. Dlatego przerwę na potrzeby reprezentacji wykorzystaliśmy po pierwsze na odpoczynek, regeneracje i nabranie świeżości.

– O tym, że nie zapomnieliśmy jak się gra w piłkę świadczy początek ostatniego naszego meczu w Płocku. Zaczęliśmy dobrze, bo mieliśmy sytuacje bramkowe. Din Sula i Wojtek Kamiński trafili w słupki, ale po tym dobrym okresie straciliśmy bramkę i to był najważniejszy moment tamtego spotkania. Później Wisła mądrze się broniła. Nie mieliśmy już okazji, bo gra się wyrównała, a drugi gola po VAR-ze „zamknął” wynik.

Walczyć o 3 punkty

Otwarta jednak nadal jest kwestia mistrzostwa półmetka i jak najlepszej pozycji na długie zimowe wieczory. Dlatego 4 najbliższe kolejki, zaczynając od niedzielnego spotkania z Polonią Warszawa, są teraz w Opolu tematem numer jeden.

– W Płocku głównym mankamentem naszej gry był brak skuteczności – przypomniał Wojciech Kamiński. – My trafialiśmy w słupki, a rywale w takich „stykowych” sytuacjach zdobywali bramki, bo najpierw zabrakło doskoku przy strzale z 16. metra, a później VAR „wyłapał” faul. Te niuanse zadecydowały o przegranej. Przestaliśmy zdobywać bramki i nie potrafimy zachować czystego konta strat.


Czytaj także:


– Mieliśmy czas żeby zastanowić się nad jednym i drugim oraz wyciągnąć wnioski, bo jesteśmy bardzo dobrą drużyną, potrafiącą grać w piłkę co pokazaliśmy na boisku nie jeden raz. Jestem pewny za mnie i za chłopaków, że z meczu na mecz będzie to lepiej wyglądało. Nie patrzymy w tabelę tylko czekamy na każdy kolejny mecz, żeby walczyć o 3 punkty, a dopiero po rundzie jesiennej popatrzymy ile „oczek” uzbieraliśmy i co nam to dało. Dlatego teraz skupiamy się już na przygotowaniach do meczu z Polonią Warszawa.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus