Komentarz „Sportu”. Wybór jak u Edypa

Osiem lat czekali Zagłębiacy, aż uda im się zdobyć Katowice. Emocji nie brakowało, choć – jak to w „derbach” – gol padł tylko jeden.


Szkoda jedynie, że przy okazji takiego spotkania po raz kolejny na naszym podwórku pojawił się problem natury organizacyjnej. Chodzi oczywiście o to, że kibice z Sosnowca nie weszli na sektor gości. Policja chciała rozrywać ich flagi, żeby zobaczyć, czy nie ma w środku pirotechniki (jakby płótna były nie wiadomo jakiej grubości). Na takie rozwiązanie przyjezdni zgodzić się nie chcieli, co było do przewidzenia. A to przecież nie pierwsza kontrowersja związana z fanami gości, bo takowe też były, gdy Zagłębie otwierało swój nowy stadion i nie zezwolono na przyjazd katowiczan.


Czytaj także:


Ale nie tylko ten aspekt zepsuł potencjał widowiskowy Świętej Wojny. Dziwię się, że ktoś wpadł na pomysł rozegrania tego meczu akurat wtedy. Przecież dokładnie w tej samej chwili odbywało się spotkanie „globalnie” ważniejsze i większe, jeszcze bardziej emocjonujące, tym bardziej że wracające po latach do ekstraklasy – Wielkie Derby Górnika z Ruchem.

Tak jak i „derby hanysów z gorolami”, tak i mecz wielokrotnych „majstrów” na Górnym Śląsku cieszy się ogromną popularnością, nawet wśród kibiców neutralnych. Jednak w piątek trzeba było wybierać – czy spotkanie z Katowic, czy z Zabrza. Wydaje mi się, że I liga straciła tym samym nieco oglądalności i uwagi, nie tylko ze Śląska. Oby w rundzie rewanżowej ta sytuacja się nie powtórzyła. Takie hity zasługują na indywidualną ekspozycję i niewchodzenie sobie w paradę.


Na zdjęciu: Osiem lat czekali i doczekali się.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus