Dwie strony medalu

Dopiero drugi raz w tym sezonie Damian Kądzior znalazł się w wyjściowym składzie Piasta. Skrzydłowemu jeszcze trochę brakuje do optymalnej formy, ale niedosyt powodują wyniki drużyny.


Wiosna poprzedniego sezonu w wykonaniu Damiana Kądziora nie była już tak udana jak jesień, przede wszystkim dlatego, że skończyła się ona dla piłkarza 19 marca. Wtedy 31-letni piłkarz zagrał po raz ostatni w lidze, bo potem na rozgrzewce przed derbami z Górnikiem doznał urazu, który skutkował przerwą aż do letnich przygotowań.

Najdłużej w tym sezonie

Kądzior do treningów i do gry był wprowadzany powoli i stopniowo, by po drodze nie wydarzyło się nic złego. Z tego powodu w pierwszych kolejkach tego sezonu skrzydłowy był przede wszystkim zmiennikiem. W pierwszych pięciu kolejkach tylko raz, w derbach z Górnikiem, zagrał od pierwszej minuty, ale na boisku nie spędził nawet godziny. W sobotnim meczu – też derbowym – z Ruchem, piłkarz zagrał 78 minut.

– Jestem zadowolony z faktu, że pierwszy raz od dłuższego czasu zagrałem tyle minut. Dla mnie jest to ważna sprawa. Szkoda, że nie miało to miejsca w wygranym meczu, ale trzeba doceniać małe rzeczy. Stwarzałem sytuacje kolegom i sam miałem jedną dobrą okazję. Jest to jedna strona medalu, ale z drugiej straciliśmy dwa punkty – ocenił swój występ z „niebieskimi” Damian Kądzior.


Czytaj więcej:


Kądzior i reszta zna statystyki

To jednak nie był jeszcze ten Kądzior, którego kibice Piasta i nie tylko, pamiętają z poprzednich sezonów. Widać, że potrzebuje regularnego grania i rytmu. 31-latek miał w gliwickim klubie momenty, gdy praktycznie sam stwarzał okazje drużynie lub strzelał gole. Teraz taki Kądzior przydałby się gliwiczanom, którzy mają ogromne problemy ze zdobywaniem bramek. Z akcji w tym sezonie jeszcze Piast nie strzelił ani jednego gola.

– Wiemy, jak wygląda sytuacja, a trener pokazywał nam statystyki wykreowanych okazji w całym sezonie. Jesteśmy pod tym względem na drugim miejscu, a po meczu z Ruchem może i na pierwszym. Te sytuacje na gole mamy na bardzo wysokim poziomie, ale nie wpada. W każdym meczu gramy dobry futbol, ale mamy tylko jedno zwycięstwo – mówił po derbach piłkarz.

Wszyscy są odpowiedzialni

Gracz Piasta nie chce sprowadzać wszystkiego do braku rasowego snajpera, wobec pauzy spowodowanej kontuzją Kamila Wilczka. – Nie możemy zwalać wszystkiego na to, że nie gramy nominalnym napastnikiem. Jorge Felix grał na „dziesiątce”, czy w ataku w Piaście już wcześniej i zdobywał dużo bramek. Każdy powinien brać odpowiedzialność za to, żeby sytuacje wykorzystywać. Wymaga się jednak od nas, żeby okazje kończyć golem.

Odpowiedzialność spada na całą drużynę – podkreśla Kądzior, który podobnie jak inni koledzy z szatni, jest trochę poirytowany faktem, że Piasta nie ma po sześciu kolejkach większej liczby punktów. – Za nami kolejny mecz, w którym przeważaliśmy i kreowaliśmy sobie dużo sytuacji, ale piłka nie chciała wpaść do bramki. Niestety, czasami takie okresy w piłce się zdarzają. Ważne, że stwarzamy okazje, jednak trochę boli, że gole nie wpadają – szuka pozytywów były reprezentant Polski.


Fot. Norbert Barczyk/PressFocus