To gdzie ten chlew?

Spotkanie Piast – Lechia zostało przerwane z powodu rac, które na murawę rzucali kibice z Gdańska. Lechia pożegnała się z ekstraklasą walkowerem, a to nie koniec konsekwencji.


Od strony piłkarskiej gdańszczanie nawet mogli być zadowoleni. Piast prowadził grę, prezentował się trochę lepiej. Jednak po jedynym celnym strzale ze swojej strony – autorstwa Marco Terrazzino – to Lechia prowadziła w Gliwicach. Wiele wskazywało na to, że spadkowicz przerwie Ślązakom śrubowany przez nich rekord kolejnych meczów ligowych bez porażki. Wtedy właśnie do gry weszli pseudokibice z sektora gości.

Przegrali, ale wygrali

Prezes Lechii Ziemowit Deptuła przed spotkaniem wrzucił w media społecznościowe zdjęcie kibiców, którzy przyjechali do Gliwic z dalekiej północy, z podpisem „Zawsze wierni!”. Jak to się teraz mówi – jego wpis bardzo źle się zestarzał. Spora grupa tychże fanów zdecydowanie nie popisała się swoim zachowaniem.


Zobacz, co działo się podczas meczu Piast Gliwice – Lechia Gdańsk

Źródło: YouTube

W drugiej połowie wywiesiła transparent o treści: „Zrobiliście w klubie chlew, teraz czas na trybun gniew” i o ile trudno się z nim nie zgodzić, o tyle potępić należy późniejsze rzucanie rac na boisko. Sędzia Marcin Kochanek przerwał grę, później próbował ją wznawiać, ale zachowanie kiboli powtarzało się. Jako że z ich powodu mecz został zatrzymany trzykrotnie, arbiter definitywnie przerwał zawody. To oznacza weryfikację meczu jako walkower na korzyść Piasta.

Piast i Lechia oficjalnie tego jeszcze nie ogłosiły, piszą tylko o „przerwanym spotkaniu”. Zapewne poczekają do środy (31 maja), kiedy swoje oświadczenie wyda Komisja Ligi. Jednakże pewne jest już to, że choć gliwiczanie przegrywali 0:1, to… wygrali 3:0. A więc niepokonana seria została podtrzymana.

Lechia zachowała się tak, jak należy, a więc szybko wydała oświadczenie potępiające zachowanie chuliganów. Jednocześnie przeproszono wszystkich po kolei: świadków, gliwiczan, niewinnych kibiców Lechii. Gdańszczanie wyrazili pełną gotowość do współpracy w znalezieniu i ukaraniu sprawców. Przez nich, poza stratami wizerunkowymi, przyniosą klubowi zapewne dodatkowe straty finansowe. A nie chodzi tu tylko o sam fakt walkowera i rzucania rac na murawę.

Dodatkowe pół miliona

Trójmiejskiej ekipie brakowało bowiem 171 minut, aby wypełnić limit 3000 minut rozegranych przez młodzieżowców na przestrzeni całego sezonu. Trener David Badia wystawił ich od początku trzech – Kacpra Sezonienkę, Dominika Piłę oraz Jakuba Kałuzińskiego, dzięki czemu w drugiej połowie wymagana granica została przekroczona.


Czytaj także:


Później jednak spotkanie zostało przerwane, co najprawdopodobniej będzie oznaczało, że… Lechia jednak limitu nie wypełni, jeśli mecz poprzez walkower zostanie uznany za nieodbyty. To z kolei skaże gdańszczan na zapłatę kary w wysokości pół miliona złotych – bo właśnie tyle muszą wyłożyć kluby, których młodzieżowcy zagrali w sezonie 2500 – 2999 minut. W połączeniu z grzywną za rzucanie rac może więc zebrać się całkiem pokaźna sumka.

„Wstyd, żenada i kompromitacja. Nie udawajmy, że fakt chodzenia na 3. ligę 20 lat temu usprawiedliwia kogokolwiek do zbydlęcenia na trybunach. Nie sprawia też, że ktoś może nazywać się kibicem Lechii. Jeżeli celowo działa się na szkodę klubu, to się kibicem nie jest. Proste” – napisała na Twitterze redakcja portalu lechia.gda.pl i choć wpis zebrał duże poparcie, nie brakowało też osób, które… broniły zachowania kiboli.


Na zdjęciu: Czekali, ale spokoju się nie doczekali. Mecz Piast – Lechia nie został dokończony.

Fot.Norbert Barczyk/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.