Zagadka (częściowo) wyjaśniona

Po ligowym weekendzie w Tauron Hokej Lidze. GKS Katowice jest pewny swego, zaś reszta wciąż walczy o jak najlepsze miejsce w tabeli. W perspektywie prawo startu w Pucharze Polski.


Przed weekendem zastanawialiśmy się, kto, poza GKS-em Katowice, wystąpi w grudniowym finałowym turnieju o Puchar Polski w Krynicy-Zdroju. Ta zagadka wydaje się już rozwiązana. Zespół JKH GKS Jastrzębie – po dwóch wygranych z GKS-em Tychy oraz w Oświęcimiu – zapewnił sobie miejsce w czwórce. W tym gronie znaleźli się także hokeiści Re-Plastu Unii, którzy wygrali pod Wawelem. Energa Toruń ma pięć „oczek” straty do Tychów. I czeka na bezpośredni mecz z tym rywalem oraz Re-Plastem Unia. Z kolei hokeistów GKS-u Tychy czeka jeszcze, oprócz Torunia, potyczka na własnym lodzie z Zagłębiem. Wydaje się, że teoretycznie kwartet jest znany, ale teraz będzie rywalizacja o miejsce w tabeli. Pierwsze jest zarezerwowane dla „GieKSy”, która na tym etapie jest bezkonkurencyjna, odnosząc 16 zwycięstw.

Dotrzymane słowo

Dla trenera Roberta Kalabera gra w turnieju PP od zawsze była priorytetem. Po przegranym meczu w Katowicach 1:2 mocno ubolewał, że drużyna nie zdołała zdobyć chociażby punktu i nie doprowadziła do dogrywki. Były ku temu wszelkie dane, ale jeden faul zniweczył wysiłek zespołu. – Szkoda, że wyjeżdżamy bez punktu, ale odrobimy to w kolejnych spotkaniach – przekonywał nas słowacki szkoleniowiec.

I dotrzymał słowa, bo wygrane u siebie z Tychami oraz w Oświęcimiu dały promocję do turnieju. Teraz przed zespołem JKH potyczka z Comarch Cracovią (czwartek 18.00) i okazja, by usadowić się na drugim miejscu w tabeli. Będzie to trudne, bowiem zespół z Oświęcimia ma jeszcze dwa mecze – w Sanoku oraz Toruniu – i chyba nie straci kompletu punktów.

Gra w przewadze

Hokeiści Re-Plastu Unii świetnie spisali się pod Wawelem, rozbijając „Pasy” 7:1. Gra „kleiła” się, bramki padały niemal jak na zawołanie. Rudolf Rohaczek, trener Comarch Cracovii, powinien się rozglądać za bramkarzem, bo postawa Filipa Krasanovskiego jest poważnym problemem zespołu. Gdy jego „ostatnia instancja” zachowuje się nerwowo i niepewnie, to bez wątpienia ma to wpływ na pozostałych. To jednak krakowski problem.

Mecz hokeistów z Oświęcimia z JKH był niezwykle twardy. Ostatecznie to goście wyjeżdżali zadowoleni, bo też byli chyba bardziej zdeterminowani.

– Włożyliśmy w ten mecz sporo wysiłku, więc na pewno zasłużyliśmy na jakąś zdobycz punktową – podkreśla drugi trener Unii, Krzysztof Majkowski. – No ale jak się zdobywa jedną bramkę, to trudno marzyć o wygranej. Przeciwko Jastrzębiu gra się trudno, bo to drużyna walcząca do upadłego. Prawda, mieliśmy strzeleckie okazje, tym bardziej należy żałować sytuacji podczas gry w przewadze. Dwie w naszym wykonaniu były przeciętne, ale kolejne dwie były już niezłe, tyle tylko, że stanowczo za mało strzelaliśmy. Jeden z zawodników miał już okazję by uderzyć, ale szukał niby lepiej ustawionego kolegi. I bez strzału…

Atut? Pozorny!

Mimo wszystko trudno nie być zadowolonym z postawy Unii, choć można znaleźć pewne „ale”… Ma 9 zwycięstw oraz 5 porażek, w tym jedną po dogrywce. Przegrała cztery mecze u siebie – z Katowicami 2:5, Cracovią 2:4, Tychami 1:2 po dogrywce oraz JKH 1:2. Te niepowodzenia częściowo zrekompensowali sobie wygranymi w Tychach 4:2 oraz Jastrzębiu 3:2.

– Porażki na własnym lodzie bardzo bolą, choć trzeba przyznać, że zarówno Katowice, jak i Cracovia były lepsze – dodaje trener Majkowski. – Natomiast ani Tychom ani Jastrzębiu nie ustępowaliśmy, problem w tym, że w dwóch meczach zdobyliśmy zaledwie punkt.


Czytaj także:


Unia przez miesiąc radziła sobie bez kontuzjowanego Krystiana Dziubińskiego, lidera oraz kapitana zespołu. Wrócił na mecz w Krakowie i można sądzić, że z dnia na dzień będzie lepszy. To ważne ogniwo zespołu. Tak poza tym nikt w Oświęcimiu nie ukrywa wysokich aspiracji i snują marzenia, by po 20 latach, wiosną przyszłego roku, świętować dziewiąty tytuł mistrzowski. Rzecz jasna, kilka kilka innych drużyn ma podobne plany…


Na zdjęciu: Po ligowym weekendzie w Tauron Hokej Lidze. Wiadomo, że nie wszyscy mają już zagwarantowane prawo do gry w Pucharze Polski.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus