Komentarz „Sportu”. Dramat zagłębiowsko-górnośląski

Przeszywa mnie strach, jak pomyślę o tym, co dzieje się z zespołami z Katowic i najbliższych okolic tego miasta. Z największą nieprzyjemnością patrzy się na mecze GKS-u. Spotkanie z Polonią tylko potwierdziło to, że przez ostatnie tygodnie kryzys był tuszowany.


Brak zwycięstw próbowano tłumaczyć. Odnoszono się do tego, że katowiczanie byli osłabieni kontuzjami, a tak w ogóle to wcale nie grali źle, bo były fragmenty spotkań, w których widać było ładny styl. Niestety piłka nożna to nie konkurs piękności. Tutaj noty za styl nie mają wpływu na ostateczny wynik. Przyszedł więc czas, żeby skończyć z tłumaczeniami i zacząć wygrywać.

Podobnie grobowe nastroje panują w graniczącym z Katowicami sosnowieckim obozie. Zagłębie ma do dyspozycji piękny, nowy stadion, który wykorzystywany jest również na arenie międzynarodowej przez Rakowa Częstochowa. Jednak co z tego, skoro arena ta najwidoczniej nie do końca odpowiada piłkarzom Artura Derbina. W całym sezonie tylko raz wygrali u siebie, a teraz zaliczyli trzecią porażkę domową z rzędu.

Przykro mi, gdy patrzę na sosnowieckich kibiców, bo długo czekali na nowy obiekt. Gdy w końcu się na niego doczekali, ich zespół gra tak źle, że chodzenie na mecze za niedługo może im się znudzić. Zresztą już przychodzi ich coraz mniej!


Na zdjęciu: Kryzys był tuszowany? To pytanie zaczyna mieć sens.

Fot. Norbert Barczak/PressFocus


Czytaj także: