Przełamani, niezałamani

Po meczu Podbeskidzie – GKS Katowice. Po trzech zwycięstwach z rzędu GieKSa z Bielska-Białej przywiozła jedynie remis.


Punkt teoretycznie może cieszyć kibiców z Katowic, którzy licznie zgromadzili się w niedzielę na stadionie Podbeskidzia (na arenie znajdowało 3030 fanów ekipy ze stolicy województwa śląskiego).

Odrobili stratę

Gospodarze zagrali niezły mecz, to oni objęli pierwsi prowadzenie, a GieKSa musiała odrabiać straty. Jeśli jednak spojrzy się na wszystkie niewykorzystane sytuacje katowiczan, to nie będzie dziwić poczucie niedosytu ze strony kibiców.

Świetną okazję zmarnował Grzegorz Rogala, a dwukrotnie więcej precyzji brakowało Shunowi Shibacie, który pod koniec meczu mógł dać GKS-owi zwycięstwo. Z pewnością zabrakło też szczęścia, gdy gola z minimalnej pozycji spalonej zdobył Aleksander Komor, co wychwycił sędzia liniowy oraz system VAR.

– Czy straciliśmy dwa punkty, czy zyskaliśmy jeden? Pokornie zabieram punkt z tego trudnego terenu. Wiem, że tutaj nikomu łatwo nie będzie. Mimo że czuje lekki niedosyt, bardzo honorowo podchodzę do tego remisu i uważam, że ten wynik był po prostu zasłużony – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Rafał Górak.

Przebudzenie

Zauważalne podczas spotkania było to, że w pierwszej połowie GKS nie przypominał tego zespołu, który w tym sezonie w pierwszych minutach przejmował inicjatywę i walczył o gole. Przebudził się dopiero w drugiej części gry, a najwięcej okazji stworzył sobie wtedy, gdy już przegrywał. W ostatnich minutach katowiczanie znów udowodnili, że kreowanie sytuacji bramkowych przychodzi im z niezwykłą łatwością.


Czytaj także:


Pomimo wszystko wygrać się nie udało, ale nie jest to powód do tego, żeby zacząć obawiać się o formę GieKSy. Wydaje się, że taki wynik może mieć swoje przyczyny w dobrej postawie Podbeskidzia, które z jednej strony zanotowało tylko jedno zwycięstwo w tym sezonie, za to z drugiej wciąż nie poniosło porażki na własnym terenie.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus


Tabela I ligi: