„Niebieskie” na dobrej drodze

Po trzech kolejkach Ligi Centralnej Kobiet na czele tabeli plasuje się Ruch Chorzów, ale kompletem zwycięstw mogą się też pochwalić trzy inne zespoły.


Rozgrywki powołanej do życia przed kilkoma miesiącami Ligi Centralnej Kobiet rozkręciły się na dobre i po trzech kolejkach… zostały przerwane. Nie ma jednak obaw i powodów do szukania sensacji; po prostu tak został ułożony terminarz.

Mało grania

Trudno bowiem przypuszczać, by przerwa była spowodowana meczami reprezentacji, bo w LCK uczestniczą co najwyżej byłe kadrowiczki, ale coś w tym jednak musi być. Tegoroczna rywalizacja skończy się bowiem już 18-19 listopada, kiedy zaplanowano spotkania 8. kolejki, a powodem „poszatkowania” sezonu są mistrzostwa świata. Odbędą się na przełomie listopada i grudnia. Gdyby nie one na zapleczu ekstraklasy grano by pewnie do świąt. Ostatecznie 9. seria wyznaczona została dopiero na 13-14 stycznia.

– Nie mamy na to wpływu, nic nie poradzimy, że w tym roku czeka nas jeszcze tylko 5 meczów. Musimy robić swoje i realizować wyznaczone zadania, a są nimi zwycięstwa – podkreśla trener Ruchu Chorzów, Ivo Vavra. Czeski szkoleniowiec zdążył już poczuć klimat Górnego Śląska. Przejął zespół z początkiem listopada zeszłego roku, gdy ten występował jeszcze w Superlidze. Przed spadkiem nie zdołał go uratować. Już pod koniec zeszłego sezonu zadeklarował, że w kolejnych rozgrywkach nadal chce prowadzić „Niebieskie”.

Potrzeba stabilności

– Trener polubił dziewczyny, ma z nimi bardzo dobry kontakt, a one lubią z nim pracować. Przede wszystkim jednak jest fachowcem, pod wodzą którego Ruch ma wrócić do elity. Innego celu być nie może. Pierwsze trzy kroczki już zostały zrobione, a niebieski walec dopiero się rozpędza – uśmiecha się prezes Klaudiusz Sevković, z dumą patrząc na tabelę.

Chorzowianki na 1. miejscu były już po 2. kolejce, kiedy rozgromiły u siebie PreZero APR Radom 33:22 (18:10). Ten mecz był najrówniejszy ze wszystkich dotąd rozegranych, bo w obu połowach podopieczne trenera Vavry dominowały. Na inaugurację sezonu w Poznaniu zwyciężyły 35:27, ale drugą połową przegrały 16:18. W minioną sobotę w Szczecinie było natomiast odwrotnie – słabsza, choć zwycięska 15:12 premierowa odsłona została „przykryta” bardzo dobrą drugą połową, którą „Niebieskie” wygrały 19:9.

– Jeśli chodzi o ścisłość, bardzo dobre w naszym wykonaniu było ostatnie 25 minut meczu z Pogonią – uzupełnia prezes Sevković. Miał na myśli fakt, iż 12 z 14 zawodniczek znalazło drogę do siatki. Także to, że do 10 minuty przed przerwą na 1- i 2-bramkowym prowadzeniu były rywalki. Konieczna jest więc praca nad stabilnością formy, by w obu połowach drużyna zachwycała i nie miała problemów z osiąganiem zwycięstw. – Gdynia, Żory, Warszawa i Ruch to zespoły, które będą się liczyć w walce o awans – przewiduje Ivo Vavra, który zdołał już język polski, a piłka ręczna jest całym życiem; jeździ na mecze rywali, obserwuje, analizuje…

Powrót z przytupem

Po degradacji jego drużyna została zmieniona. Miejsce w Superlidze znalazły: Natalia Stokowiec i Marcelina Polańska (obie Młyny Stoisław Koszalin) oraz Klaudia Grabińska (Start Elbląg), do Ligi Centralnej trafiła Sandra Kiel (Sośnica Gliwice), a do I ligi Paula Masiuda i Natalia Kolonko (obie SPR Olkusz). W ich miejsce sprowadzono długoletnią reprezentantkę Polski, rozgrywającą Martę Gęgę (Elbląg), co uznano to za transferowy hit. Jeszcze obrotową Julię Jasińską (Piotrcovia), leworęczną rozgrywającą Dominikę Przewosnik (AZS UMCS Lublin) oraz środkową rozgrywającą Aleksandrę Salisz.

Ta ostatnia to wychowanka Ruchu (mistrzyni Polski juniorek z 2015 roku), która występowała w nim pod panieńskim nazwiskiem Jaroszewska. W 2021 roku przeniosła się do Sośnicy, ale wróciła z przytupem i obecnie prowadzi grę chorzowianek, regularnie trafiając do siatki. W trzech meczach zdobyła 24 bramki. Czyni ją to wiceliderką klasyfikacji strzelczyń; o gola więcej ma Paulina Peplińska z SPR-u Gdynia.


Czytaj także:


Dobrą robotę – zwłaszcza w defensywie – wykonuje wspomniana Gęga, od której znacznie młodsze zawodniczki mogą się wiele nauczyć. Na parkiecie brakuje jedynie Karoliny Jasinowskiej. Doświadczona obrotowa całą karierę poświęciła dla klubu z Chorzowa, a obecnie – w związku z operacją więzadeł krzyżowych – przechodzi rehabilitację. Towarzyszy jednak drużynie podczas treningów oraz meczów i ma nadzieję wrócić do gry.

10 BRAMEK w trzech meczach zdobyła była wieloletnia reprezentantka Polski, Marta Gęga.


Na zdjęciu: Aleksandrę Salisz (z prawej) powstrzymać jest bardzo trudno…

Fot. Hubert Bertin/PressFocus