Podbeskidzie. Kapitan już jest z powrotem

Łukasz Sierpina, na jakiś czas, zniknął z wyjściowego składu bielskiego zespołu. Ale znów zaczyna mecze od pierwszej minuty.



Znaczna część kibiców Podbeskidzia Bielsko-Biała, w połowie września, była mocno zdziwiona faktem, że z wyjściowego składu „górali” nieoczekiwanie zniknął Łukasz Sierpina.

Przypomnijmy, że skrzydłowy, który był jednym z architektów awansu do ekstraklasy – w Podbeskidziu spędziły pełne cztery sezony po spadku zespołu z najwyższego poziomu rozgrywkowego w 2016 roku – dobrze zaczął rywalizację, bo w trzech pierwszych meczach zanotował aż cztery asysty. Ale na rozegrany 18 września br. mecz z Rakowem Częstochowa nie wyszedł w podstawowym składzie.

W znacznej mierze podyktowane to było problemami trenera Krzysztofa Bredego z młodzieżowcami. W pierwszych spotkaniach nie sprawdzili się bowiem ani Jakub Bieroński, ani też Szymon Mroczko. Dlatego też opiekun „górali” poszukiwał kolejnych rozwiązań. I postawił na Maksymiliana Sitka, który we wspomnianym spotkaniu zastąpił „Sierpika”.

Był charakter

Doznał w nim, zresztą, kontuzji, ale kapitan Podbeskidzia i tak trzy kolejne mecze rozpoczął na ławce rezerwowych. W meczu ze Stalą Mielec, jedynym wygranym w tym sezonie przez Podbeskidzie, nie pojawił się na boisku. A w spotkaniu z Wartą Poznań musiał wejść na plac gry… przedwcześnie, bo urazu doznał Karol Danielak. Sierpina w starciu tym zaliczył piątą asystę w sezonie.

Później był już wyjściowy skład, ale nieudany mecz w Krakowie, aż wreszcie rywalizacja, które odbyła się w zeszły poniedziałek, w Szczecinie. Kapitan Podbeskidzia znów zagrał od początku i był… bardzo bliski kolejnej asysty, ale świetnej sytuacji po jego podaniu nie wykorzystał Maksymilian Sitek.

– To była świetna okazja na podwyższenie prowadzenia – powiedział skrzydłowy Podbeskidzia. – Szansę miał też Marko Roginić i dlatego możemy czuć lekki niedosyt. Biorąc pod uwagę również fakt, w jakich okolicznościach straciliśmy gola. Myślę, że w szczecinie graliśmy dobrze w defensywie i – poza początkiem spotkania – nie pozwalaliśmy rywalowi na zbyt wiele.

Dobrze się przesuwaliśmy, graliśmy blisko siebie. No i, oczywiście, pokazaliśmy charakter, co było kluczem w tym spotkaniu – podkreślił Łukasz Sierpina, który dodał, że Podbeskidziu wreszcie udawało się realizować nakreślony wcześniej plan. – Strzelony gol dodał nam wiatru w żagle. Grało nam się nieco luźniej, ochoczo wychodziliśmy do przodu. Myślę, że wywieźliśmy punkt z trudnego terenu, bo nie odstawialiśmy nogi – zaznaczył kapitan „górali”.

Gotowi na wszystko

Łukasz Sierpina przyznał jednocześnie, że przed meczem z Pogonią zespół wziąłby punkt w ciemno, bo przecież wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, z jakim rywalem przyjdzie się im mierzyć. – Zależało nam bardzo. Zresztą takim ludziom, jak ja powinno zależeć jeszcze bardziej – zapewnił 32-letni skrzydłowy.

– Gram w Podbeskidziu już dosyć długo. Jestem kapitanem zespołu i zależy mi na postawie zespołu, jak i na rozwoju tego klubu. Osobiście w każdym meczu daję z siebie więcej niż sto procent. Bo oczekuje tego ode mnie zespół i sztab szkoleniowy – wprawdzie Łukasz Sierpina nie wspomniał w tej wyliczance o kibicach, ale doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że w nowych, ekstraklasowych okolicznościach, w dodatku tak nietypowych, jego osoba jest dla bielskich fanów niezwykle ważna. Zresztą piłkarz ten jest pod Klimczokiem bardzo lubiany i szanowany, a zatem jednocześnie na wsparcie fanów może liczyć.

Szczególnie w tych niełatwych czasach. – Obecnie możemy tylko czekać na informacje, które docierają do nas z góry. Mogę jednak zapewnić, że jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz. Oczywiste jest to, że najlepiej jest być w rytmie meczowym. Ale nie możemy dać się zaskoczyć żadnemu wariantowi – w ten sposób kapitan „górali” odniósł się do przekładania spotkań, czego Podbeskidzie już w tym sezonie doświadczyło.


Na zdjęciu: Łukasz Sierpina (z prawej) w tym sezonie ekstraklasy zapisał już na swoim koncie pięć asyst.

Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus