Podbeskidzie. Nie są zaskoczeni

Podbeskidziu przyspieszono mecz z Pogonią Szczecin i na kolejny występ swoich ulubieńców kibice nie będą musieli czekać aż do 16 listopada.

Zgodnie z informacjami z końcówki poprzedniego tygodnia Michal Peszković, 38-letni golkiper Cracovii, dołączy do Podbeskidzia, ale wbrew temu, co pojawiło się wczoraj w sieci, nie podpisał jeszcze umowy z „góralami”. Wszystko jest już dograne, załatwiane są ostatnie formalności i – najprawdopodobniej – dziś słowacki bramkarz złożył autograf pod półtoraroczną umową.

Doświadczony zawodnik trafi pod Klimczok, gdzie występował w sezonie 2013/14, na zasadzie transferu definitywnego z krakowskiego klubu, Przypomnijmy, że taka możliwość istnieje według przepisów PZPN-u. Chodzi o to, że jeżeli bramkarz dozna długotrwałej kontuzji, to można pozyskać golkipera w jego miejsce poza wyznaczonym okienkiem transferowym.

I właśnie z tego powodu, biorąc pod uwagę uraz barku Martina Polaczka, „górale”, zdecydowali się na takie rozwiązanie.
Przypomnijmy, że w przypadku młodszego ze słowackich golkiperów konieczny jest zabieg, a do treningów będzie mógł on wrócić za ok. 3 miesiące, czyli na początku lutego. Wtedy, kiedy – teoretycznie – trwać powinien okres przygotowawczy do rundy wiosennej. Choć do wszelkich terminów, w związku z sytuacją epidemiczną, należy pochodzić z rezerwą. Podbeskidzie właśnie się o tym przekonało.

Przypomnijmy, że po odwołaniu dwóch meczów z Zagłębiem Lubin, kolejno w Pucharze Polski i w ekstraklasie, bielszczanie najbliższe spotkanie, ligowe z „Miedziowymi”, mieli rozegrać dopiero 16 listopada. Tymczasem w poniedziałek ukazał się komunikat Ekstraklasy S.A., w którym starcie z 10. kolejki, planowanej na dni 21-22 listopada, zostało „góralom” przyspieszone.

Dlatego każdy kibic Podbeskidzie musi zarezerwować sobie wieczór 9 listopada, w poniedziałek, bo tego dnia, o godz. 20.30, piłkarze trenera Krzysztofa Bredego zmierzą się na wyjeździe z Pogonią Szczecin.
Podjęta przez władze ligi decyzja, z całą pewnością, ma swoje plusy i minusy. Najważniejsze jednak jest to, że nikogo pod Klimczokiem specjalnie nie zaskoczyła.

– Cały czas jesteśmy w kontakcie z Ekstraklasą i mieliśmy sygnały, że spotkanie z 10. kolejki może zostać rozegrane wcześniej – powiedział nam wczoraj rzecznik prasowy bielskiego klubu, Marcin Zarębski. W związku z zaistniałą sytuacją sztab szkoleniowy musiał zmienić plany i zespół, miast przygotowywać się pod Zagłębie, trenuje już pod mecz z „Portowcami”.


Czytaj jeszcze: Czy to są wzmocnienia?

Ważną informacją zarówno dla trenera Bredego, jak i dla wszystkich sympatyków Podbeskidzia jest to, że – w ciągu ostatnich dni – zdążyła się poprawić personalna sytuacja w zespole. Przypomnijmy, że w meczu z Wisłą Kraków urazów doznali Kacper Gach i Milan Rundić. Obaj szybko jednak doszli do siebie i biorą udział w zajęciach, a zatem możliwy jest ich występ w Szczecinie.

Do treningów wrócił już również Dominik Frelek, który – przypomnijmy – nie zdążył jeszcze zadebiutować w barwach zespołu, do którego dołączył latem. W tej chwili poza wspomnianym Polaczkiem, a także Kornelem Osyrą, który – podobnie, jak słowacki bramkarz nie zagra do końca roku – wszyscy piłkarze są do dyspozycji sztabu szkoleniowego.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus