Gęsta atmosfera

Dramatyczna porażka w Krakowie spotęgowała fatalne nastroje wokół katowickiego zespołu.


GKS Katowice po raz kolejny w tym sezonie zawiódł. W spotkaniu z Wisłą Kraków wszystko układało się po myśli zespołu ze stolicy województwa śląskiego aż do doliczonego czasu gry. GieKSa wygrywała 2:1, a w ostatnich minutach straciła dwie bramki, ostatecznie kończąc rywalizację bez zdobyczy punktowej. Kolejny nieudany mecz w tym sezonie wywołał lawinę komentarzy ze strony poirytowanych kibiców, którzy mają już dość oglądania katowickiego zespołu, który w taki sposób traci punkty. Z pewnością fanom przypomniał się niedawny pojedynek ze Stalą Rzeszów, w którym podopieczni Rafała Góraka mieli dwubramkową przewagę, którą zaprzepaścili, tylko remisując. Czara goryczy została przelana. Do końca rundy pozostały 3 spotkania, a GieKSa ciągle nie wyszła z kryzysu. Od początku września zespół wygrał zaledwie jedno spotkanie z mocno osłabionym GKS-em Tychy.

Nie ma alibi

Za fatalne wyniki katowiczan w ostatnich miesiącach winą obciążany jest szkoleniowiec zespołu. To w końcu na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za to, jak gra drużyna. Od tygodni kibice domagają się zmiany na stanowisku trenera. W trakcie meczu z tyszanami wywiesili nawet transparent z napisem „Nawet jak wygramy do zera, oczekujemy zmiany trenera”. Po sobotnim pojedynku w sieci pojawiły się komentarze o złych decyzjach kadrowych w trakcie 90 minut rywalizacji w Krakowie. Szczególnie zmiany w końcówce spotkania wywołały kontrowersje, bo to po nich zespół stracił 2 gole. Zastanawiające było również to, jak wpłynęła długa – wymuszona przez użycie środków pirotechnicznych na trybunach – przerwa na zawodników z Górnego Śląska.

– Doskonale wiedziałem, co dzieje się z danymi zawodnikami. Mieliśmy kontakt i nawet w trakcie przerwy dostawaliśmy sygnały o tym, że trzeba zrobić zmiany. Wiadomo, że na boisku cały czas musi być też młodzieżowiec. Nie były to wymuszone zmiany, ale zaplanowane. Ci zawodnicy, którzy weszli, powinni sobie w tym momencie bezapelacyjnie poradzić i nie ma żadnego alibi – stwierdził trener Górak po meczu.

Odniesie się do zarzutów

Na oficjalnym koncie kibiców GKS-u Katowice na Facebooku świeżo po spotkaniu pojawił się post skierowany do prezesa klubu Krzysztofa Nowaka. We wpisie zadano kilka pytań do sternika, m.in. o zwolnienie trenera, czy o podejmowanie męskich decyzji, czy o to, kto ma w klubie decydujący głos. Prezes udzielił odpowiedzi w sekcji komentarzy. „Niedługo odniosę się publicznie do wszystkich zarzutów, pretensji i hejtu. Rzetelnie i obiektywnie bez obrażania kogokolwiek odpowiem na KAŻDE, nawet najtrudniejsze pytanie. Nie będę chował głowy w piasek i przed niczym nie będę uciekał. Nie jestem przyspawany do stołka Prezesa GKSu i jeśli będzie taka potrzeba nie zobaczycie telenoweli z moim odejściem i nie jestem tu dla kasy. Mam tylko jeszcze jedną prośbę. Do końca rozgrywek w tym roku zostały 3 kolejki. Nie możecie pokazać takiej klasy jak na początku sezonu i jeszcze dwa razy wesprzeć naszą drużynę? Wszak do zdobycia jest jeszcze 9 punktów…” – napisał Krzysztof Nowak.


Czytaj także:


Czas decyzji

Sytuacja w otoczeniu klubu jest więc napięta i nie może ona dziwić. Fani GieKSy nie dość, że czekają od prawie 20 lat na powrót do ekstraklasy, to na dodatek muszą czekać na moment, w którym zespół wygrzebie się z aktualnego kryzysu. Na razie nie widać nawet małej nadziei na to, że cokolwiek może się zmienić. Nawet jedno zwycięstwo sprzed ponad dwóch tygodni nie było na tyle przekonujące, żeby można było stwierdzić, że zespół powoli wychodzi na prostą. Kompromitująca porażka z Wisłą Kraków tylko potwierdziła to, w jakim miejscu jest zespół z Katowic i nie jest to położenie, do którego warto się przyzwyczajać.

Z pewnością przyszedł czas poważnych decyzji. Być może władze klubu zdecydują się na ich podjęcie dopiero podczas zimowej przerwy, obserwując to, co jeszcze wydarzy się w trakcie grudniowych starć. Jednak trudno liczyć na poprawę rezultatów, jeśli w najbliższej kolejce drużyna Rafała Góraka mierzyć się będzie z liderem tabeli, rozpędzoną Arką Gdynia.


Na zdjęciu: Radość piłkarzy GKS-u po golu nie trwała wiecznie. Porażka w Krakowie spotęgowała fatalne nastroje.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus