Trzy niewiadome

Nowy selekcjoner, nowe porządki. Powołania do reprezentacji Niemiec dostała trójka piłkarzy, która raczej się tego nie spodziewała.


Trener Julian Nagelsmann jutro zadebiutuje w nowej roli towarzyskim spotkaniem z USA. Media spekulują, że zdecyduje się na ustawienie 1-4-2-2-2, które kładzie nacisk na dużą elastyczność taktyczną zawodników oraz jak najszybsze przenoszenie piłki do przodu. Na papierze wydaje się to ciekawym rozwiązaniem, które może przynieść efekt, tym bardziej że sam Nagelsmann doskonale zna tę formację.

Był zszokowany

Niewykluczone, że w sobotę lub w środę, w meczu z Meksykiem, szansę w „Die Mannschaft” otrzyma ktoś z debiutantów. Takich bowiem nowy selekcjoner powołał trzech, choć w samej kadrze graczy z zerową liczbą występów jest czterech. Różnica jest jednak taka, że bramkarz Oliver Baumann już od jakiegoś czasu pojawia się na zgrupowaniach, ale jako najniżej notowany golkiper nie miał do tej pory szans na grę. Natomiast napastnik Kevin Behrens, skrzydłowy Chris Fuehrich i defensywny pomocnik Robert Andrich jeszcze nigdy nie otrzymali powołania do seniorskiej reprezentacji. Ba, dwóch pierwszych nie występowało nawet w drużynach młodzieżowych!

– Byłem zszokowany. Nigdy nawet nie marzyłbym o tym, żeby się tutaj pojawić, więc jest to tym bardziej miłe, że mimo wszystko się udało – cieszył się Behrens, na co dzień występujący w Unionie Berlin. Zarówno dla piłkarza, jak i dla stołecznego klubu niesamowitą historią jest, że aktualnie jego gracze są powoływani do reprezentacji. Kilka lat temu nikt nie uwierzyłby w taki scenariusz, a obecnie – prócz Behrensa – regularnie zapraszany na kadrę jest też lewy obrońca Robin Gosens. On jednak grał w „Die Mannschaft” już wcześniej, jako zawodnik Atalanty. Debiutował przed trzema laty, kiedy Behrens… nie znał jeszcze nawet smaku Bundesligi i grał dla drugoligowego słabeusza Sandhausen.

Proste wyjaśnienie

Powołanie 32-latek zawdzięcza mocnemu wejściu w sezon. W pierwszych 2 kolejkach ligowych zdobył 4 bramki, wszystkie głową. Potem wraz z całym Unionem zaciął się i… przegrał 7 meczów. Jednakże Behrens ma takie szczęście, że jest klasycznym napastnikiem, listem pola karnego, na brak jakich Niemcy narzekają od lat. Reprezentacyjnym numerem jeden jest przecież dwa lata młodszy Niklas Fuellkrug, który także wypłynął na szerokie wody dopiero niedawno.

– Jakość na boisku jest ogromna, tempo jest bardzo wysokie. Trzeba się do tego przyzwyczaić i spróbować dostosować – przyznał nienadążający chwilami Behrens, a jego powołanie w prosty sposób uzasadnił sam Julian Nagelsmann:


Czytaj także:


– Jeśli będziemy potrzebować gola w końcówce po dużej liczbie dośrodkowań, on będzie dodatkowym zawodnikiem, który przyda się w „szesnastce”.

Zaskakujący moment

Zupełnie innym graczem jest Chris Fuehrich. Jeszcze trzy lata temu występował w rezerwach Borussii Dortmund, ale aktualnie jest motorem napędowym wicelidera Bundesligi, sensacji początku rozgrywek ze Stuttgartu. Jak Behrens, tak i 25-latek nigdy nie występował nawet w reprezentacjach młodzieżowych.

– Doskonale radzi sobie w grze jeden na jeden – ocenił go Nagelsmann, który na wielu graczy o podobnej charakterystyce nie może liczyć. Z dynamicznych i szybkich skrzydłowych Niemcy mają właściwie tylko Leroya Sane (bo kontuzjowany i nierówny w formie jest Serge Gnabry).

Andrich z kolei przez kilka kadr juniorskich się przewiną. Jednak co może dziwić to to, że powołanie otrzymał akurat teraz, kiedy w mocnym Bayerze Leverkusen… głównie wchodzi z ławki. W poprzednich sezonach 29-latek pokazywał ogromną jakość. Jako twardy, nieustępliwy, ale nieźle radzący sobie z piłką defensywny pomocnik na pewno jest Niemcom potrzebny, lecz paradoksalnie właśnie teraz stracił miejsce w składzie. Zresztą nawet sam Andrich uznał powołanie za „zaskakujące”, ale oczywiście cieszy się z niego i da z siebie sto procent.


Na zdjęciu: Chris Fuehrich to jeden z motorów napędowych świetnie radzącego sobie w Bundeslidze Stuttgartu.
Fot. Ulrich Hufnagel/Xinhua/PressFocus