Do czterech razy sztuka?

Przed meczem Legia Warszawa – Raków Częstochowa. Mistrzowie Polski pierwszy raz od dawna nie jadą do Warszawy jako faworyci.


Powód jest prosty. „Wojskowi” w trzech ostatnich meczach z Rakowem okazywali się zespołem lepszym. Dwa razy pokonali częstochowian w meczu o trofeum. W końcu mistrzowie Polski w maju przegrali na Stadionie Narodowym w Pucharze Polski, a kilka tygodni później u siebie w Superpucharze. Choć to Raków jest obrońcą tytułu, tak w Warszawie daleko mu będzie do roli faworyta. I to nawet mimo faktu, że początek sezonu w wykonaniu Rakowa jest podobny do tego sprzed roku.

Różnicy nie widać?

Można zgłaszać wiele zastrzeżeń do gry mistrza Polski w nowym sezonie. Widać spore zmiany, niekoniecznie na korzyść, szczególnie w grze obronnej. Można składać do sztabu szkoleniowego zażalenia, że stan kadry z powodu kontuzji, szczególnie mięśniowych, jest bardzo zły. Raków jednak ma jeden, zasadniczy argument obronny. Częstochowianie punktują w lidze w bardzo podobny sposób do tego sprzed roku. Na dziewięć rozegranych kolejek Raków zgarnął 19 punktów. Dokładnie tyle samo co w mistrzowskim sezonie. W dodatku ustrzelił już 20 goli.

Oczywiście tą drugą statystykę można podważać świetnym, pod względem ofensywnym, meczem z Ruchem Chorzów. Nie zmienia to jednak faktu, że podopieczni Dawida Szawrgi dają radę i utrzymują się w czołówce ligi. Mają punkt starty do Legii i trzy do fenomenalnego na początku rozgrywek Śląska Wrocław. A warto tutaj przedstawić twitterowe symulacje, które dość mocno mają przełożenie na rzeczywistość.


Czytaj także:


Ich autorem jest Piotr Klimek. Zgodnie z jego wyliczeniami i analizami nadal głównym faworytem do mistrzostwa Polski jest Raków (40.8 proc). Najważniejsze są jednak wskazania na podium (87.2 proc.) oraz grę w europejskich pucharach (92.8 proc.) W końcu to te elementy powinny być dla Rakowa kluczowe w trwającym sezonie. Jest on dla częstochowian przełomowy, bo po raz pierwszy grają w fazie grupowej pucharów. Dodając do tego problemy zdrowotne w defensywie – osiągnięcie dobrego wyniku w lidze i w Lidze Europy będzie trudne do realizacji. Patrząc realnie mistrz Polski w przypadku wyjścia z grupy, nawet z trzeciej lokaty i zajęciu miejsca na ligowym podium powinien być w pełni zadowolony.

Faworytem nie będą

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że mistrzowie Polski nie mają w ostatnich miesiącach szczęścia do Legii. I tak, nie ma przypadku w tym stwierdzeniu. Szczególnie patrząc na ostatnie dwa pucharowe starcia. Raków nie był w nich zespołem widocznie gorszym. Ba, na Stadionie Narodowym dyktował grę. Cóż jednak z tego, skoro nie potrafił wykorzystać nadarzających się okazji bramkowych i mecz ostatecznie przegrał. Trzeba jednak wskazać, że obie porażki poniósł po serii rzutów karnych. Teraz jednak Legia nie będzie miała tego asa w rękawie. Ma za to innego. Jest to świetnie prezentująca się ofensywa. Legia jest obecnie na czwartym miejscu w lidze pod względem strzelonych bramek. Niby nic wielkiego.

Jednak Raków ma wyraźne problemy w obecnym sezonie z grą obronną. Nie raz popełniane błędy tak przez stoperów, jak i Vladana Kovacevicia miały ogromne przełożenie na wyniki mistrza Polski. Gdyby ostatni z wymienionych nie popełnił błędów w starciach z Kopenhagą, to teraz Raków mógłby grać w elicie. Taka gra obronna może mieć negatywne przełożenie na wyniki. Ofensywne statystki Rakowa są lekko zamydlone przez mecz w Gliwicach. 15 goli w ośmiu kolejkach nie wygląda już tak imponująco jak 20 w dziewięciu. W Warszawie częstochowianie muszą jednak wejść na ofensywne wyżyny, jeśli chcą zainkasować komplet punktów.


Tabela ekstraklasy


Fot. Marcin Bulanada/PressFocus