Jubileuszowe granie

Przed meczem Zagłębie Sosnowiec – Wisła Płock. Do tej pory sosnowiczanie z „nafciarzami” wygrali tylko raz. 36 lat temu…


Jedyna wygrana sosnowiczan nad zespołem z Płocka miała miejsce w odległej przeszłości ,wiosną 1987 roku. Był to drugi w historii pojedynek obu zespołów. Do starcia doszło na zapleczu I ligi, wówczas najwyższej klasy rozgrywkowej. Potem oba zespoły spotkały się ze sobą siedmiokrotnie, w tym raz w ekstraklasie i w żadnym z tych gier ekipa z Sosnowca nie była w stanie odnieść zwycięstwa.

„Denver” nie do zastąpienia

Trzy razy padł bezbramkowy remis, a cztery spotkania kończyły się wygranymi rywali. W siedmiu meczach Zagłębiu udało się zdobyć zaledwie dwie bramki. Po raz ostatni oba zespoły spotkały się ze sobą w sezonie 2018/2019. Wówczas rywalizowały ze sobą w najwyższej klasie rozgrywkowej i spotkały się ze sobą aż trzykrotnie. Jesienią 2018 roku w Płocku gospodarze wygrali 2:0.

W rundzie rewanżowej w Sosnowcu także Wisła była górą, choć początek meczu należał do Zagłębia, które już w 4 minucie po golu Olafa Nowaka prowadziło 1:0. Dla sosnowiczan był to jeden z ważniejszych spotkań, bo ewentualna wygrana pozwalała zachować szansę na utrzymanie. Chwilę po zdobytej bramce wynik mógł podwyższyć Tomasz Nowak, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem rywali, a już w 8 minucie był remis, gdy na listę strzelców wpisał się Igor Łasicki. Ostatecznie spotkanie zakończyło się przegraną Zagłębia 1:3. Po raz trzeci i ostatni w sezonie oba zespołu zmierzyły się w kończącej sezon kolejce, w tzw. grupie spadkowej. Dla sosnowiczan był to zresztą ostatni jak do tej pory mecz w ekstraklasie.

W Płocku padł bezbramkowy remis, choć bliżej wygranej było Zagłębie. Wówczas w poprzeczkę trafił Dawid Ryndak, który co ciekawe grał w czterech z dziewięciu dotychczasowych meczów pomiędzy obu drużynami. Wcześniej zagrał w dwóch meczach w sezonie 2015/2016. W sobotni wieczór stanie przed szansą występu w piątym spotkaniu. Mija sezon za sezonem, a popularny „Denver” wciąż jest nie do zastąpienia na prawej stronie defensywy…

Zmiany w składzie

Na inaugurację nowego sezonu Ryndak wystąpił od pierwszej minuty w meczu z Motorem i zaliczył co najmniej poprawne zawody. Co prawda był „zamieszany” w stratę bramki, gdy piłka po odbiciu się od niego wpadła do bramki Mateusza Kosa, ale więcej na sumieniu miał przy tamtym golu Dominik Jończy, który dość niefrasobliwie wybijał piłkę wrzuconą w pole karne.

Po odejściu latem Filipa Borowskiego Zagłębie ściągnęło do klubu z rezerw Śląska Wrocław Patryka Calińskiego, który w Lublinie zasiadł na ławce rezerwowych. Przymierzany do gry na prawej obronie Marcel Ziemann jest kontuzjowany i po raz kolejny okazuje się, że jak trwoga, to do…Ryndaka. Na wychowanka sosnowiczan zawsze można liczyć, o czym raz po raz przekonują się kolejni trenerzy Zagłębia.

Przed meczem z Wisłą w ekipie z Sosnowca przy ustalaniu składu nie mogą być brani jedynie wspomniany Ziemann oraz Marek Fabry, który po zejściu z boiska otrzymał w Lublinie czerwoną kartkę. Do zdrowia powrócił z kolei Hubert Matynia, który czeka na debiut w nowym klubie.


Czytaj także:


Fabrego w wyjściowym składzie zastąpi Kamil Biliński, niewykluczone, że od pierwszych minut zagra Joel Valencia, który w Lublinie pojawił się w końcówce meczu zmieniając Adriana Trocia, choć na boisku zajął pozycję zajmowaną przez Holendra Deana Guzena, czyli ofensywnego pomocnika. Na debiut poza Matynią czeka także Hiszpan Juan Camara, który dołączył do zespołu jako jeden z ostatnich.


Na zdjęciu: Przed meczem Zagłębie – Wisła Płock. Piłkarze się zmieniają, a Dawid Ryndak jest wierny swojemu Zagłębiu.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus