Na razie bez zmian

Przed Podbeskidzie – Wisła Kraków. Nie dojdzie do zmiany szkoleniowca. Wszystko wskazuje na to, że w piątek Grzegorz Mokry grać będzie o posadę.


Od soboty w Bielsku-Białej rozważano różne scenariusze. Jednym z nich było zwolnienie Grzegorza Mokrego i powierzenie misji poprowadzenia klubu z Wisłą tymczasowemu trenowi. Nie miał nim zostać nikt z obecnego sztabu, a Adrian Olecki, szkoleniowiec czwartoligowych rezerw, które świetnie radzą sobie w rozgrywkach. Od pomysłu jednak odstąpiono, bo zazwyczaj takie kombinacje nie kończą się niczym dobrym. W stosunkowo krótkiej historii Podbeskidzia podobne sytuacje miały miejsce pięciokrotnie.

Łącznie pod wodzą tymczasowego trenera klub rozegrał dziewięć spotkań i wygrał… jedno. Miało to miejsce w 2009 roku. Wtedy Tomasz Świderski poprowadził klub łącznie w trzech kolejkach ligowych na zakończeniu rundy jesiennej, gdy z Bielska-Białej odszedł Marcin Brosz. Kolejne tego typu manewry zazwyczaj kończyły się porażkami lub – w jednym przypadku – remisem.

Przed Podbeskidzie – Wisła Kraków. Wciąż ma kontrakt

Grzegorza Mokrego po porażce z GKS-em Tychy nie zastąpi nikt z zewnątrz. Rozmowy prowadzone od kilku dni z potencjalnymi kandydatami nie były tak zaawansowane, by do zmiany doszło zaraz po weekendzie. A czasu do piątkowego meczu z Wisłą jest mało. Według informacji „Sportu”, władze klubu kontaktowały się m.in. z Pavolem Stano. Słowak, który w przeszłości występował pod Klimczokiem, był jednym z faworytów do zostania trenerem „Górali” latem. Wtedy do finalizacji rozmów nie doszło.

Mówiło się, że na przeszkodzie stanęła propozycja z klubu węgierskiej ekstraklasy. JJak pokazał czas, były szkoleniowiec Wisły Płock od połowy maja pozostaje bezrobotny. Inną rozważaną opcją jest Kazimierz Moskal, który 11 października rozstał się z ŁKS-em Łódź. Tu pojawia się pierwszy i najpoważniejszy problem – 56-latek do czerwca 2024 roku ma ważny kontrakt z klubem ekstraklasy. Szkoleniowiec musiałby go rozwiązać, czyli zrzec się zapewne sporej części przysługującego mu wynagrodzenia. To tematy zawsze trudne.


Czytaj także:


Powrót po latach?

Druga wątpliwość jest taka, czy Moskal to trener odpowiedni do roli tzw. strażaka. Utarło się, że to szkoleniowiec preferujący ofensywny styl gry oparty na posiadaniu piłki, który z założenia pasuje do drużyn grających o czołowe miejsca w lidze. W tej sytuacji jedną z rozważanych opcji jest Leszek Ojrzyński, który od roku pozostaje bez pracy po zwolnieniu z Korony Kielce. 51-latek to trener idealnie nadający się do pilnego rozwiązania problemów, jakie panują obecnie w zespole Podbeskidzia.

Na dodatek dobrze zna realia panujące pod Klimczokiem. W latach 2013-15 pracował w Bielsku-Białej, a od tego czasu zbyt wiele w klubie się nie zmieniło – drużyna nadal korzysta z gościnności Pasjonata Dankowice podczas przygotowań, a zimą trenuje na sztucznej murawie. Jest jeszcze jedna opcja przemawiająca za Ojrzyńskim – kibice, którzy do dziś z wielkim z sentymentem wspominają dawne czasy i z pewnością „kupiliby” ten ruch. To za jego czasów Podbeskidzie grało w półfinale Pucharu Polski i zajęło najwyższą, historyczną dziesiątą lokatę w ekstraklasie.

Gru


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus