Poprzeczki, słupek i zadymione boisko. „Pasy” górą w Radomiu

Niebywałym „wyczynem” popisał się w meczu z Cracovią napastnik Radomiaka, Pedro Henrique. Mimo to jego drużyna przegrała.


Ponad 8 tysięcy biletów na mecz Radomiaka z Cracovią, który był jednocześnie inauguracją stadionu im. Braci Czachorów przy ul. Struga – przez kilka lat „Zieloni” rozgrywali swoje mecze na obiekcie przy ul. Narutowicza – wyprzedały się już na ponad tydzień przed spotkaniem. Sympatycy radomskiego klubu chcieli hucznie uczcić inaugurację nowego obiektu, który choć nie jest skończony, to można już rozgrywać na nim mecze na poziomie ekstraklasy. Wybrali formę… pirotechniczną i trzeba przyznać, że mecz ten w pierwszej połowie oglądało się źle. Sędzia Jarosław Przybył aż trzy razy był zmuszony do tego, by zatrzymać spotkanie z powodu zadymienia boiska. I pierwszą odsłonę trzeba było przedłużyć aż 10 minut.


Czytaj także:


Mimo to przez długi czas o tym spotkaniu będzie się mówiło jednak z zupełnie innego powodu. Przed przerwą wydarzyło się bowiem coś, czego dawno nie oglądano. Otóż Pedro Henrique aż cztery razy… ostemplował obramowanie bramki Cracovii! Trzy razy z rzędu Brazylijczyk trafił w słupek – za każdym razem uderzając piłkę głową – po bardzo dobrych dośrodkowaniach kolegów. A pod koniec premierowej odsłony 37-latek oddał… „centrostrzał” i futbolówka po tym zagraniu trafiła w poprzeczkę. Konkluzja „wyczynu” gracza Radomiaka jest taka, że oddał  on… 4 niecelne strzały. Cracovia, z kolei, która była nastawiona na kontry, zdołała objąć prowadzenie.

Świetnie w tej sytuacji zachował się Michał Rakoczy, który pognał za piłkę do samego końca. Minął Filipa Majchrowicza, bramkarza Radomiaka, a następnie zdążył zagrać do Benjamina Kaellmana. Futbolówka i tak pewnie wpadłaby do siatki, ale – dla pewności – fiński napastnik wepchnął ją do bramki głową z najbliższej odległości. Fin w II połowie mógł podwyższyć na 2:0, ale nie trafił w bramkę mając przed sobą już tylko Majchrowicza. Chwilę wcześniej dobrą interwencją popisał się – po strzale Luisa Semedo – Sebastian Madejski, któremu nie można zarzucić, że w meczu tym poprzeczka i słupek były mu jedynym sprzymierzeńcem. Piłkarze Constantina Galki również po przerwie byli stroną przeważającą, ale Cracovia była dobrze zorganizowana w defensywie. Piłkarze Jacka Zielińskiego wyciągnęli wnioski w szatni i nie dopuszczali już rywali do tak dużej liczby sytuacji strzeleckich. Dzięki temu „Pasy” dowiozły skromne prowadzenie do końca i zapisały na swoim koncie pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.

Radomiak Radom – Cracovia 0:1 (0:1)

0:1 – Kaellman, 24 min (głową).

RADOMIAK: Majchrowicz – Grzesik, Rossi, Cichocki, Abramowicz – Donis (79. Kaput), Alves – L. Semedo (71. Rocha), Wolski (79. Machado), Castaneda (56. E. Semedo) – Henrique. Trener Constantin GALCA.
CRACOVIA: Madejski – Jugas, Ghita, Hoskonen – Rapa, Oshima, Atanasov, Jaroszyński (90+7. Zaucha) – Rakoczy (69. Makuch), Bochnak (69. Kakabadze) – Kaellman (90+2. Śmiglewski). Trener Jacek ZIELIŃSKI.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Asystenci: Dawid Golis (Skierniewice) i Marcin Boniek (Bydgoszcz). Czas gry 109 min (55+54). Żółte kartki: Rossi (90. faul) – Makuch (70. faul).


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Tabela ekstraklasy