Raków zaciśnie pasa? Nieudane transfery pogrzebią Roberta Grafa?

Ciekawie zapowiada się także okres transferowy w częstochowskich gabinetach. „Ofiarą” zmian i cięć budżetowych może zostać dyrektor sportowy, Robert Graf. Ten może pochwalić się kilkoma ciekawymi ruchami na rynku transferowym, ale także nietrafionymi, przez które Raków stracił pieniądze.



Raków bez szastania pieniędzmi

Michał Świerczewski nie skąpił nigdy pieniędzy na klub. Pomijając infrastrukturę, to przy Limanowskiego zespół otrzymywał wszystkie niezbędne elementy ku temu, bo powoli budować markę w Polsce. Właściciel Rakowa zapowiedział jednak, że podczas najbliższego okna transferowego klub nie będzie chciał wydawać ogromnych kwot na transfery, co do których nie ma pewności, że będą udane. Klub będzie chciał iść drogą, którą „utorował” im Stratos Svarnas. Grek został wypożyczony, a dopiero później wykupiony z AEK-a Ateny.

Jest to bezpieczne rozwiązanie. Podobnie jak podpisywanie kontraktów z wolnymi zawodnikami, których Raków cały czas obserwuje. Jak wspomniał w jednym z wywiadów właściciel klubu – jest ich nawet kilkudziesięciu. Dodatkowo wspomniał, że nie chce wydać więcej niż 500 tyś. euro podczas letniego okna transferowego. Biorąc pod uwagę, że z Rakowa prawdopodobnie odejdzie jeden z zawodników za dobre pieniądze, to aż dziwne, że prawdopodobny mistrz Polski nie chce odważniej działać na rynku transferowym. Ponadto liczba transferów uzależniona będzie od tego, czy zespół przejdzie pierwszą rundę eliminacji do Ligi Mistrzów.

Inna perspektywa to sytuacja gospodarcza w kraju, a także dziura w budżecie klubu. Kilka miesięcy temu Raków opublikował sprawozdanie finansowe za okres od 1 marca 2021 do 30 czerwca 2022. Wynika z niego, że klub zanotował stratę netto w wysokości prawie 19,6 mln złotych, a kapitał własny spółki był na minucie. Wyniósł niewiele ponad 24,3 mln złotych. Tak więc pieniądze zdobyte w ekstraklasie, za ewentualne sukcesy w europejskich pucharach oraz ze sprzedaży zawodników pójdą raczej na zasypanie tej dziury, a nie na kolejne transfery gotówkowe. Te w ostatnim czasie były drogie i niekoniecznie skuteczne, a za nie odpowiadał Robert Graf.


Czytaj więcej o Rakowie:


Pomysł trenera zaowocował

Byłego dyrektora sportowego Warty Poznań nie można ganić za każdy wykonany ruch. W końcu to za jego kadencji do Rakowa trafili Jean Carlos Silva, Bartosz Nowak czy Svarnas. Każdy z nich odcisnął piętno na zespole i przyczynił się do tego, że częstochowianie za chwilę zapewnią sobie mistrzostwo Polski. Trzeba jednak pamiętać, że inicjatywa dotycząca niektórych ruchów transferowych nie należała bezpośrednio do dyrektora Grafa.

Niektóre z ruchów były pomysłem szkoleniowca Rakowa, Marka Papszuna. Nie od dzisiaj wiadomo przecież, że trener częstochowian miał dotychczas wielki wpływ na wygląd kadry ekipy spod Jasnej Góry. Owocem tego były wyniki, jak i widoczny rozwój zawodników. Trener przecież najlepiej wie, dlaczego potrzebuje w zespole konkretnego piłkarza o specyficznych zazwyczaj uwarunkowaniach.

Szkoleniowiec częstochowian wycisnął z większości z nich maksimum. Widać to choćby po stoperach – Milanie Rundiciu, który do Rakowa trafił po spadku z Podbeskidziem Bielsko-Biała czy Zoranie Arseniciu, który pod Jasną Górą wszedł na swój „top” umiejętności. Trzeba więc przyznać, że niewiele klubów zdecydowałoby się na takie ruchy, jak Raków i nie każdy by na nich zyskał. Trzeba jednak pamiętać, że decydującego wpływu na wiele tych ruchów nie miał Robert Graf.

Ile Raków wydał na transfery?

Częstochowianie w ostatnich latach nie szczędzili pieniędzy na transfery. Kilkukrotnie właściciel Rakowa sięgnął głęboko, jak na polskie warunki, do kieszeni, aby zakupić piłkarzy, którzy mieli wynieść częstochowian na szczyt. Kilku z nich nie spełniło pokładanych w nich nadziei. Inni dopiero mogą, choć wcale nie muszą wejść do pierwszego składu z nadzieją na sukces.

Trzeba przyznać, że część z nich jest kluczowymi graczami Rakowa w obecnym sezonie. Trzech jednak absolutnie nie potrafi odnaleźć się w Częstochowie lub też już szukają szczęścia poza klubem. Takim przykładem jest Deian Sorescu. Rumuński wahadłowy trafił do Rakowa zimą 2022 roku po długich i trudnych negocjacjach. Wydawało się, że będzie wzmocnieniem zespołu i w niedługim czasie zastąpi Frana Tudora. Chorwat jednak przedłużył umowę z Rakowem i wydaje się, że jest nie do zastąpienia w zespole.

Sorescu za to nie nauczył się języka, był raczej odludkiem, co w dzisiejszych czasach jest aspektem niezwykle ważne w kontekście transferu do klubu. Dodatkowo mieszał udane występy z przeciętnymi, a nawet słabymi, jak choćby rywalizacja z Astaną w Lidze Konferencji Europy, gdy dostał czerwoną kartkę w pierwszym spotkaniu. Ostatecznie się z nim pożegnano i wysłano na wypożyczenie od FCSB. Tam odżył i wydaje się, że Raków odzyska choć część pieniędzy w niego zainwestowanych.


Raków Częstochowa

Najwyższe transfery Rakowa Częstochowa za kadencji Roberta Grafa:

  1. Stratos Svarnas (AEK Ateny) ok. 1 mln euro (ok. 200 tys. euro za wypożyczenie + 800 tys. euro za wykup
  2. Deian Sorescu (Dinamo Bukareszt) 800 tys. euro
  3. Bogdan Racovitan (Botosani) 600 tys. euro
  4. Gustav Berggren (Hacken) 500 tys. euro
  5. Bartosz Nowak (Górnik) 400 tys. euro

Źródło: Transfermarkt.de/własne
Fot: Łukasz Sobala/Pressfocus


Konsekwencje mogą być bolesne

Dwóch zawodników, przy których można postawić znak zapytania to Bogdan Racovitan i Gustav Berggren. Ten pierwszy przychodził do Rakowa w podobnym czasie co Sorescu. W porównaniu do swojego kolegi, Racovitan otrzymał jeszcze szansę, by powalczyć o miejsce w składzie. Na ten moment większych nie ma. Wygrywa rywalizacje jedynie, gdy dwóch stoperów jest kontuzjowanych lub nieobecnych (jak miało to miejsce niedawno w przypadku Tomasza Petraszka i Milana Rundicia).

Berggren na początku 2023 roku miał szansę ku temu, by wywalczyć miejsce w składzie. Dobrze prezentował się na zgrupowaniu, jednak ostatecznie jego forma w lidze sprawiła, że sztab szkoleniowy znów wprowadził do gry Bena Ledermana, a następnie Władysława Koczerhina. Berggren, który miał być piłkarzem z miejsca grającym i wzmacniającym zespół, prawdopodobnie okaże się kolejnym niewypałem transferowym.

Trzeba dodać jeszcze do tego wszystkiego Adriana Gryszkiewicza – piłkarza kontuzjogennego, który dołączył do klubu zimą i rozgrywał spotkania jedynie w rezerwach Rakowa. Za przeprowadzenie większości z tych ruchów odpowiedzialny był już dyrektor Graf. Nie wiadomo więc jaka czeka go przyszłość. Wiele wskazuje na to, że ograniczenia, jakie chce nałożyć na siebie Raków w połączeniu ze skutecznością i ceną aktualnego dyrektora sportowego pozbawią go funkcji. Najbliższe miesiące będą dla niego decydujące.


Fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa