Komentarz „Sportu”. Sami hymnu nie grajcie

Kurtyna w górę, zaczynamy sezon 2023/24. Dosłownie dwa i pół tygodnia temu dochodziło jeszcze do ostatnich rozstrzygnięć w niższych klasach rozgrywkowych (jak przypieczętowanie przez odradzający się GKS Bełchatów awansu do trzeciej ligi). Krótki sezon ogórkowy można było spożytkować na seanse młodzieżowych i juniorskich mistrzostw Europy z chłopakami Marcina Brosza na czele. A już wieczorem będziemy emocjonować się meczem Rakowa Częstochowa z Florą Tallin w eliminacjach Champions League.


Czekamy na pierwszy gwizdek z pewną dozą ostrożności i niepokoju. Tak uczy nie tylko historia, – czyli obrosły już legendą dwumecz Wisły Kraków z innym klubem ze stolicy Estonii, Levadią – ale też zarazem nakazuje teraźniejszość. Nasuwa się pytanie, jak Raków poradzi sobie bez dwóch kluczowych postaci. Architektów mistrzowskiego sezonu – trenera Marka Papszuna i największej gwiazdy zespołu Iviego Lopeza, którego wskutek kontuzji – jak przyznaje następca Papszuna Dawid Szwarga – zastąpić „1 do 1” po prostu się nie da.

Tak jak klub spod Jasnej Góry debiutuje na szczeblu kwalifikacji do Ligi Mistrzów, tak Szwarga, dotychczasowy drugi trener – debiutuje w ogóle w roli pierwszego szkoleniowca. Nie tylko w europucharach, nie tylko w Rakowie, ale po prostu w seniorskiej piłce. A że znamy siebie na tyle, na ile nas sprawdzono, zagrywkę właściciela Michała Świerczewskiego z niezatrudnianiem następcy Papszuna z zewnątrz należy uznać za pokerową. Dopiero przyszłość pokaże, jak wyjdą na tym przy Limanowskiego. Po ludzku, nie sposób nie trzymać kciuków za młodych trenerów z Jastrzębia. Nie tylko Szwargę, ale też braci Łukasza i Tomasza Włodarków, którzy przez lata rozwijali firmę Deductor. Teraz powierzono im drużynę mistrzów Polski.


Czytaj także:


Wybaczcie odrobinę prywaty, ale najnowsza historia Rakowa to dla mnie wciąż piękny sen, który stał się udziałem częstochowskich kibiców. Wciąż mam przed oczami, jak współpracując z Rozwojem Katowice, wraz z Dawidem Szulczkiem wielokrotnie przemierzaliśmy w sezonie 2014/15 „gierkówkę”, by obserwować w akcji drugoligowych rywali, których akurat w terminarzu Rozwój zbierał po Rakowie. Nie minęła nawet dekada, a w Częstochowie mogą pochwalić się utytułowanym klubem, trofeami, medalami, z pewnym doświadczeniem w europejskich pucharach, które teraz należy przekuć w awans do fazy grupowej przynajmniej Ligi Konferencji. A może nawet coś więcej…


Redaktor Kubielas przypomina dziś, jak w 2019 roku kibice Piasta Gliwice omijając obostrzenia UEFY przed meczem z BATE Borysów sami sobie puścili hymn Ligi Mistrzów. Szczęścia to nie przyniosło, ówczesny mistrz Polski po dwóch golach straconych w końcówce przegrał 1:2 i odpadł. Rakowowi na to rozpoczynające się piłkarskie lato życzmy, by sam sobie hymnu puszczać nie musiał. I by drużyna była mniej zestresowana od… pani tłumacz, która na wczorajszej konferencji prasowej radziła sobie z przekładaniem wypowiedzi trenera oraz Giannisa Papanikolaou i Marcina Cebuli tak niemrawo, że w końcu z tego obowiązku postanowił wyręczyć ją rzecznik Michał Szprendałowicz.


Na zdjęciu: Raków zaczyna walkę o Champions League. Oby udanie!
Fot. Tomasz Kudala / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was oczywiście w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych. Możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie ns oczywiście na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.