Kibicowska moc

Rekord frekwencji to może zapowiedź udanego sezonu dla sosnowieckiej drużyny.


Dawno, dawno temu na przełomie lat 70. i 80. poprzedniego stulecia, gdy hokeiści sosnowieckiego Zagłębia rywalizowali z „Szarotkami” o mistrzostwo Polski, wówczas „stary” Stadion Zimowy był wypełniony ponad stan. W minioną niedzielę odżyły wspomnienia, bo na nowym Stadionie Zimowy zlokalizowanym w Zagłębiowskim Parku Sportowym – ArcelorMittal Park podczas meczu ligowego gospodarzy z Comarch Cracovią na trybunach zasiadło 2568 widzów! Ustanowiono rekord frekwencji w Sosnowcu i teraz tylko można go pobijać. Hokeiści jednej i drugiej drużyny byli pod wrażeniem tej frekwencji, zaś miejscowi kibice usatysfakcjonowani, bowiem ich ulubieńcy zwyciężyli 4:3.

Rywal punktował

Środowisko hokejowe w Sosnowcu nie ukrywa, że na nowy obiekt zawitała również nowa jakość organizacyjno-sportowa. Skład drużyny został mocno zmieniony w porównaniu z dwoma poprzednimi sezonami. Pojawili się obcokrajowcy zza oceanu oraz z Finlandii. Ponadto doszło kilku zawodników, mających za sobą spory staż ligowy oraz grę o wyższą stawkę niż pierwsza runda play offu. Pierwsze spotkanie w Oświęcimiu zakończyło się porażką Zagłębia 3:6, ale też nikt nie miał wątpliwości która drużyna jest lepsza.

– Zespół Unii jest zaliczany do grona faworytów do mistrzostwa i może dlatego byliśmy zbyt mocno spięci – mówi napastnik Zagłębia, Dominik Nahunko.

– Szybko, po naszych błędach, straciliśmy dwa gole. Nawet udało się je odrobić, ale kolejne pomyłki sprawiły, żę ponieśliśmy kolejne straty. I one były już nie do odrobienia, bo przewaga techniczna była po stronie gospodarzy. Mieliśmy szanse na gole, ale ich nie wykorzystaliśmy. Unia była zespołem lepszym i, na dodatek, dopisało jej szczęście. Po tym meczu wiedzieliśmy, że na własnym lodzie musimy zaprezentować się znacznie lepiej, jeżeli chcemy zdobyć pierwsze punkty.

Pod wrażeniem

W ostatnich dwóch sezonach mecze na „starym” lodowisku wyglądały smętnie, bo z dachu kapało, na trybunach zasiadała grupa zatwardziałych kibiców oraz rodziny i znajomi hokeistów i trenerów. 200, góra 300 widzów, cisza i tylko od czasu do czasu było słychać niecenzuralne okrzyki po nieudanym zagraniu.

– Wszyscy byliśmy pod wrażeniem frekwencji, bo przecież dla większości z nas to nowość – dodaje wychowanek Zagłębia.

– Kibicowska moc poniosła nas do ważnego zwycięstwa nad trudnym rywalem. Byliśmy mocno zmotywowani i chcieliśmy w meczu u siebie pokazać się z dobrej strony, a przede wszystkim zwyciężyć. Prowadziliśmy 4:2, ale rywale nas skarcili i było trochę gorąco. Najważniejsze, że zdobyliśmy punkty i teraz trzeba szukać kolejnych zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Mamy ciekawą drużynę, która jeszcze jest na etapie zgrywania się. Są zawodnicy o sporym potencjale i pewnie będzie on wykorzystywany. Nie zamierzam oceniać sędziów, ale po jednym z ostrych wejść rywala Damian Tyczyński podczas kolejnych zajęć ćwiczył indywidualnie. Więzadło w barku zostało naruszone i musi teraz uważać , by uraz nie wykluczył go na dłużej.


Czytaj także:


Trener Piotr Sarnik bezpośrednio po meczu miał trochę pretensji do zawodników, że przy prowadzeniu 4:2 nie grali bezpiecznie i sami stwarzali sobie zagrożenie. – Zamiast opuszczać szybko swoją tercję – przekonywał szkoleniowiec Zagłębia – to staraliśmy się za wszelką cenę kreować grę, a wówczas znacznie łatwiej jest popełnić błąd.

Wprawdzie gospodarze stracili gola, ale zdołali utrzymać korzystny rezultat. A przed drużyną kolejne odsłona ligowej rywalizacji. Najpierw wizyta w Jastrzębiu, a potem spotkanie u siebie z zespołem z Sanoka.

– Na wyjeździe trzeba próbować walczyć i szukać swoich okazji, zaś u siebie obowiązkowo wygrywać – mówi Nahunko na zakończenie rozmowy.


Na zdjęciu: Dominik Nahunko oraz jego koledzy mają za sobą udaną inaugurację na nowym Stadionie Zimowym i warto byłoby ją kontynuować.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus.pl