Z „Figo” na Lecha?

Beniaminek z Chorzowa w rywalizacji z jednym z pretendentów do mistrzostwa Polski skazywany jest na pożarcie. Jednak przed tygodniem pokazał, że można faworyta zatrzymać. Ponadto Ruch po debiucie Kamińskiego musi się zastanowić, kto w następnych meczach wystąpi w bramce zespołu.


Piłkarzom Ruchu po meczu ze Śląskiem Wrocław towarzyszyły mieszane uczucia. Z jednej strony remis w meczu z rozpędzonym liderem, gdzie dwukrotnie odrabiało się straty, trzeba szanować. Z drugiej jednak strony, jak pokazały inne mecze weekendowej serii, by myśleć o utrzymaniu trzeba wygrywać i sprawiać sensacje, takie jak chociażby Stal Mielec przy Łazienkowskiej.

– Najważniejsze, że udało się odwrócić ten mecz i mam nadzieję, że będzie to początek jakiejś dłuższej serii. Oby tak było – mówił po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław Krzysztof Kamiński, który tym spotkaniem re-debiutował w bluzie bramkarskiej Ruchu.

Ruch: kto w bramce?

Mimo puszczonych dwóch bramek trenerzy „Niebieskich” jego występ ocenili pozytywnie. – Jego interwencje były stosunkowo pewne, jego postawa zasługuje na pochwałę. Przy bramkach trudno mieć do niego pretensje – słowa trenera Jarosława Skrobacza na konferencji po meczu ze Śląskiem już wskazywały, kto jest faworytem do roli pierwszego bramkarza w meczu z Lechem. Stan ten mógł jedynie zachwiać błyskawiczny powrót do zdrowia Michała Buchalika. Ten od meczu w Krakowie z Puszczą Niepołomice zmaga się z problemami ze stawem skokowym.

34-letni Buchalik jest już w treningu, ale nie jest to dyspozycja na tyle optymalna, by ponownie odwracać hierarchię wśród bramkarzy. Tym bardziej, że specyfika transferu medycznego – a w takiej formie trafił do Chorzowa na wypożyczenie Krzysztof Kamiński – powoduje, że wraz z powrotem do kadry meczowej Buchalika „Niebiescy” straciliby właśnie „Kamyka”. Dzisiaj na takie ryzyko sobie nie mogą pozwolić.


Czytaj także


Dla Krzysztofa Kamińskiego mecz ze Śląskiem, ale także kolejne ligowe występy, to nie tylko gra o spokojniejszą zimę dla beniaminka, ale również o dalszą przyszłość samego bramkarza. Popularny „Kamyk” był jednym z celów transferowych „Niebieskich” już latem, wtedy jednak do transferu nie doszło. Teraz temat powrócił, tym bardziej, że rundy jesiennej w Płocku Kamiński nie może miło oceniać. – To dla nas bardzo dobre rozwiązanie. Mamy bramkarza u siebie, oceniamy go również pod kątem przyszłości. Znamy wszyscy Krzysztofa Kamińskiego, jego walory, cenimy jego doświadczenie. Możemy zobaczyć jak wprowadzi się do szatni, do drużyny. Na pewno liczymy na to, że nam pomoże w najbliższych tygodniach, bo w pewnym momencie nasza sytuacja z bramkarzami była zła – mówił kilka dni temu, jeszcze przed meczem ze Śląskiem, trener Ruchu Jarosław Skrobacz.

Szkoleniowiec „Niebieskich” może być zadowolony, bo na mecz z Lechem będzie przygotowana większość graczy, którzy w ostatnich tygodniach byli poza kadrą meczową. Tu chodzi głównie o Dawida Barnowskiego, Patryka Sikorę czy Jana Sedlaka. Każdy z nich wrócił do pełnych zajęć już w ubiegłym tygodniu, jeszcze przed meczem ze Śląskiem. Na Stadionie Śląskim żaden z nich nie znalazł się jednak na ławce rezerwowych. Czas działa na ich korzyść. – Był okres, gdy nie było wiadomo, kiedy niektórzy z nich w ogóle wrócą do treningu. Teraz jest zdecydowanie lepiej, ale dmuchajmy jeszcze na zimne – uspokaja trener „Niebieskich”.

Wraca Starzyński?

Z pewnością największym osłabieniem jest brak Filipa Starzyńskiego, który jest poza grą od początku września. Z drużyną jest na zajęciach od ponad tygodnia. – To już kwestia dni. Filip w coraz większym wymiarze trenuje, na coraz większych obciążeniach, więc może do Poznania pojedzie z nami – mówił po meczu ze Śląskiem trener Skrobacz. A liczna i silna kadra się przyda, bo chorzowianie nie będą mieli przerwy reprezentacyjnej. W sobotę 18 listopada, gdy większość drużyn będzie miała pauzę od grania, Ruch zagra zaległy mecz na wyjeździe z Widzewem Łódź. – Ustaliliśmy wspólnie, że ten termin będzie najlepszy. Nie chcieliśmy już grać w grudniu, przed świętami. Zdajemy sobie sprawę, że zagramy zapewne bez naszego młodzieżowca, reprezentanta Polski Tomasza Wójtowicza. Podobnie osłabiony będzie Widzew, ale chcemy zagrać to spotkanie w tym terminie – mówi trener „Niebieskich”.

(TD)


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus