Ruch walczący

Przed trudnym zadaniem w niedzielę staną Niebiescy. Ruch Chorzów nie wygrał w ekstraklasie od drugiej kolejki i licznik meczów bez wygranej coraz głośniej tyka.


Już zaległy mecz z łódzkim Widzewem miał być dla chorzowian szansą na podreperowanie słabego dorobku punktowego. – Zagraliśmy na zero z tyłu, teraz trzeba zacząć strzelać gole, bo bez zwycięstw nie utrzymamy się w lidze – mówił po domowym meczu z Radomiakiem trener Jan Woś. Druga połowa nastrajała chorzowian optymistycznie, ale kontynuacji w meczu z Widzewem Łódź zabrakło.

Problemy kadrowe

Niebiescy zaległe spotkanie przegrali, na dodatek muszą sobie radzić ze sporymi kłopotami personalnymi. W ubiegłym tygodniu zabieg artroskopii barku przeszedł Tomasz Wójtowicz, podstawowy zawodnik i młodzieżowiec w ekipie beniaminka. O sytuacji młodzieżowców w Ruchu pisaliśmy we wczorajszym wydaniu „Sportu”. Na pewno jedną z opcji jest Kacper Skwierczyński, który w Łodzi zadebiutował w podstawowym składzie. – Musimy sobie radzić bez Tomka. W tym roku już na pewno nie zagra. Życzymy mu zdrowia – mówił szkoleniowiec Ruchu podczas wizyty w Łodzi.

Wtedy jeszcze nie wiedział, że w kolejnym spotkaniu z Koroną Kielce chorzowianie będą musieli sobie radzić bez dwóch kolejnych zawodników, którzy w dwóch meczach pod jego wodzą grali od pierwszej minuty. Mowa o Konradzie Kasoliku i Szymonie Szymańskim, którzy w Łodzi ujrzeli czerwone kartki. Obaj będą pauzować w jednym spotkaniu, właśnie w meczu z Koroną.

Co z defensywą?

Defensywa Ruchu w niedzielę zaprezentuje się zatem w eksperymentalnym ustawieniu. Zwłaszcza prawa strona, gdzie zabraknie dwóch podstawowych graczy. Nie można wykluczyć, że trener Jan Woś przejdzie na ulubione przez siebie ustawienie z trójką stoperów i dwoma wahadłowymi, ale i przy takim sposobie gry nie może mówić o komforcie. Co prawda mógłby liczyć na Kacpra Michalskiego, który niedawną zmianę systemu gry na czwórkę defensorów okupił stratą miejsca w podstawowej jedenastce, z drugiej jednak strony trener Ruchu nie może postawić na Wójtowicza, drugiego z wahadłowych. Również wybór trzech środkowych defensorów – wobec nieobecności Szymańskiego i Kasolika – jest bardzo ubogi.


Czytaj także:


W tej sytuacji jeszcze trudniejsze zadanie czeka bramkarza. Akurat na tej pozycji chorzowianie w ostatnich tygodniach mogą mówić o delikatnym komforcie. Bardzo dobry mecz w Łodzi zaliczył [Krzysztof Kamiński], w odwodzie jest jeszcze wracający do zdrowia Michał Buchalik. – Dobrze się czułem w tym spotkaniu – mówił po meczu z Widzewem popularny „Kamyk”. – Miałem wiele okazji do wykazania się. Szkoda jednak tego wyniku końcowego, że nie udało nam się zapunktować, bo była duża szansa, by poprawić swój dorobek. Nie została jednak przez nas wykorzystana… – mówił bramkarz Ruchu.

Wierzą w siebie

Niedzielny mecz z Koroną jawi się jako kolejny „pojedynek o wszystko” dla „Niebieskich”. Chorzowianie w tym momencie tracą do zespołu z Kielc siedem punktów, a ewentualna porażka spowoduje, że sytuacja Ruchu stanie się bardzo trudna. Tym bardziej że drużyny znad strefy spadkowej regularnie punktują, czego o Niebieskich nie można powiedzieć. – Zespół jest świadomy, że jest ciężko, ale nie uważam, by ktoś zwieszał głowy. To jest moment, żeby pokazać, że to jest Ruch Chorzów walczący – mówił na konferencji pomeczowej w Łodzi trener Woś.

– My nie musimy sobie nic udowadniać, bo my wierzymy w siebie. To widać na treningach, musimy to jedynie przełożyć na mecze ligowe. Liczę, że w meczu z Koroną Kielce się przełamiemy i będziemy patrzeć z optymizmem na kolejne spotkania. To taki mecz, który musimy wygrać bez względu na styl. Chcemy przełamać się już teraz, bo spotkań coraz mniej, a punktów potrzebujemy jak tlenu – dodaje podstawowy bramkarz Ruchu.

(TD)


Na zdjęciu: Bez Tomasza Wójtowicza będą musieli sobie radzić „Niebiescy”.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus