Dużo o Polakach

Krzysztof Piątek przełamał się i strzelił dwa gole w meczu tureckiej ekstraklasy. Sebastian Szymański, będący w świetnej formie, wzbudza zaufanie wielkich klubów.


Aż 568 minut na boisku, czyli niemal 10 godzin, w lidze tureckiej potrzebował Krzysztof Piątek, by wpisać się na listę strzelców. Ale jak się wreszcie przełamał, to z przytupem, bo w starciu swojego Istanbul Basaksehir z Ankaragucu, w 10 występie w tym sezonie, trafił do siatki dwukrotnie. Mecz zakończył się remisem 3:3, a wynik ten niewiele drużynie naszego napastnika dał. Ekipa z największego tureckiego miasta zajmuje 18. miejsce w tabeli. To strefa spadkowa. Niemniej jednak dobry występ Piątka odbił się szerokim echem. A trener „Szarych Sów”, [Cagdas Atan], chwalił po meczu Polaka. Zwrócił również uwagę na to, dlaczego Piątek zaczął strzelać gole tak późno.

– Krzysztof zaprezentował się bardzo dobrze w tym spotkaniu. W trakcie jednego ze sparingów doznał złamania palca, przez co nie mogliśmy z niego korzystać przez 2-3 tygodnie tygodnie. Nie traciliśmy jednak nadziei. To gracz, który pracuje dla dobra zespołu. Myślę, że będzie się poprawiał, a także strzelał więcej goli. Pozyskanie go do Basaksehiru to zysk dla nas jako klubu – podkreślił szkoleniowiec Basaksehir. Przypomnijmy, że „Piona” trafił do stambulskiej ekipy za darmo. Po tym, jak latem tego roku rozwiązał kontrakt z Herthą Berlin, choć wiosną poprzedniego sezonu grał na wypożyczeniu w Salernitanie.

Krzysztof Piątek w związku ze słabą w tym roku dyspozycją w reprezentacji Polski ostatni mecz rozegrał podczas mundialu w Katarze. Wszedł w końcówce ostatniego meczu grupowego przeciwko Argentynie. Później Fernando Santos powołał go na mecze eliminacji ME raz. W marcu br., ale w meczach z Czechami i Albanią napastnik ten nie wystąpił.


Czytaj także:


Później Portugalczyk nie widział dla 28-latka miejsca w zespole, a w październiku zawodnik ten nie znalazł się na zgrupowaniu u Michała Probierza. Czy w związku z poprawą skuteczności może liczyć na to, że znajdzie się w reprezentacji na mecze z Czachami i Łotwą? Przekonamy się w najbliższy czwartek. Przypomnijmy, że tego dnia wieczorem selekcjoner ogłosi powołania na dwa ostatnie w tym roku spotkania.

Pewny przyjazdu na nadchodzące zgrupowanie może być Sebastian Szymański. Wprawdzie w ostatniej kolejce ligowej Polak nie zaliczył najlepszego występu w barwach Fenerbahce – jego zespół przegrał pierwszy mecz w sezonie, 2:3 z Trabzonsporem i zwolnił fotel lidera rozgrywek, ale były gracz m.in. warszawskiej Legii imponuje w bieżącej kampanii liczbami. W 20 meczach Fenerbahce, licząc wszystkie rozgrywki, strzelił 9 goli i zapisał na swoim koncie 7 asyst. Jego zespół nie tylko w lidze tureckiej, pomijając ostatnią porażkę, prezentuje się w tym sezonie znakomicie. W Lidze Konferencji Europy prowadzi z kompletem zwycięstw, a dobra postawa Szymańskiego nie umyka uwadze klubów z czołowych europejskich lig.

Już w październiku pojawiły się pogłoski, że reprezentant Polski jest łączony z manchesterem United. Mariusz Piekarski, menedżer zawodnika, nie chciał się na ten temat – w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” – rozwodzić, ale nie dziwiło go zainteresowanie angielskiego giganta. Jednocześnie turecki klub bardzo wyraźnie zaznaczył, że nie puści swojego zawodnika „za frytki”.


Czytaj także:


Mówi się, że klub ze Stambułu może usiąść do rozmów o sprzedaży Polaka nawet tej zimy, ale na stole musi leżeć kwota ok. 30-40 mln euro! Nic dziwnego, że Fenerbahce, choć niechętnie, jest skłonne naszego reprezentanta sprzedać z ogromnym zyskiem, bo przecież latem zapłaciło za niego Dynamu Moskwa niecałe 10 mln plus bonusy.

Manchester United nie jest jedynym klubem z Premier League, który bacznie śledzi poczynania Sebastiana Szymańskiego. Chętnie u siebie polskiego pomocnika widziałby również Liverpool, bo – tak wynika z doniesień medialnych – entuzjastą talentu naszego piłkarza jest Juergen Klopp. To jeszcze nie wszystko. Nad pozyskaniem Szymańskiego zastanawia się również Napoli. Na wypadek, gdyby przedłużające się rozmowy o nowym kontrakcie z Piotrem Zielińskim nie przyniosły skutku w postaci parafowania umowy. Wówczas w obozie mistrza Włoch mogłoby dość do wymiany na zasadzie Polak za Polaka.


Na zdjęciu: Świetna postawa Sebastiana Szymańskiego (z prawej) wzbudziła zainteresowanie potężnych europejskich klubów.
Fot. PressFocus