Pora na „portowców”

Przed Podbeskidzie – Pogoń Szczecin. Po wyjazdowym meczu z Arką, we wtorek Podbeskidzie czeka mecz z Pogonią Szczecin. Rok temu po porażce w Pucharze Polski zwolniony został Mirosław Smyła.


„Górale” w sobotę w kiepskim stylu przegrali z Arką w Gdyni. Bramkę co prawda stracili w samej końcówce, ale przez cały mecz nie oddali nawet jednego celnego strzału. Podbeskidzie ma wyraźny problem z punktowaniem na wyjazdach. W siedmiu meczach w roli gości piłkarze z Bielska-Białej zdobyli tylko dwa punkty. Podobnie jak Chrobry Głogów jeszcze nie wrócili z wyjazdu ze zwycięstwem.

Wyleciał po pucharze

Zwracał na to uwagę trener Grzegorz Mokry. – Teraz krótki czas na analizę, bo we wtorek kolejny wymagający rywal przed nami. Bardzo liczę, że jako zespół wszyscy razem wrócimy do takiego poziomu gry jak z Wisłą Kraków. U siebie zdecydowanie te nasze mecze wyglądają lepiej – mówił. Jak szkoleniowiec ocenił sytuację po której podyktowany został rzut karny? – Musimy unikać rozgrywania, jeśli boisko jest grząskie. Hlavica mógł zagrać do przodu, później Procek podaje do Kobackiego i ostatecznie Mikołajewski chce ratować sytuację. Jednak źle oblicza, nie powinien atakować od razu i z tego jest bramka. Jak to w piłce, nie jest to kwestia jednego zawodnika, a efekt domina. Po tym złym podaniu jest potem konsekwencja błędów.

Pozytywów po spotkaniu szukał bramkarz Patryk Procek, który okazję do zrehabilitowania się za porażkę dostrzega we wtorkowym meczu z Pogonią. – To jest najlepszy bodziec, by pokazać się z lepszej strony. Wierzę mocno w to, że praca i zaangażowanie, które dajemy przyniesie rezultaty. Mecz zaczyna się od wyniku 0:0, wszystko zależy od tego, co się wydarzy na boisku. Wszystko jest w naszych nogach. Wiadomo, że tam jest wyższa jakość piłkarska, z racji chociażby tego, że to jest inny szczebel rozgrywkowy. Ale patrząc przez pryzmat wyników pucharowych, są to dość specyficzne rozgrywki pomiędzy meczami ligowymi.

Obciążenia się nawarstwiają. Jeśli będzie w nas determinacja, pewność, wiara w to, że możemy osiągnąć sukces, to się uda – zapewnia. Podbeskidzie w dwóch ostatnich edycjach Pucharu Polski odpadało z rozgrywek już w pierwszej rundzie. Dwa lata temu przegrało z grającym wtedy w drugiej lidze Motorem Lublin (0:1), rok temu po dogrywce z trzecioligową Lechią Zielona Góra (1:2). Po powrocie do Bielska-Białej zwolniony został trener Mirosław Smyła. Teraz los szkoleniowca „górali” również wisi na włosku.


Czytaj także:


Będą mocniejsi

Podbeskidzie w pierwszej rundzie pokonało Pogoń Siedlce (3:0) i do meczu z Pogonią przystąpi wzmocnione Martinem Chlumeckym oraz Bartoszem Bidą, którzy z Arką nie zagrali z powodu pauzy za kartki. Czech to podstawowy stoper, a Bida motor napędowy i najskuteczniejszy zawodnik bielskiego klubu, który w tym sezonie ma potężne problemy ze zdobywaniem bramek. Pucharowy rywal w sobotę grał spotkanie ligowe z Puszczą Niepołomice. Pogoń do Krakowa udała się samolotem, po meczu nie wracała do Szczecina tylko na miejscu przygotowywała się do spotkania Pucharu Polski.

Dla zespołu Jensa Gustafssona to powrót do Bielska-Białej po roku, bo w październiku 2022 roku na kameralnym obiekcie w Cygańskim Lesie doszło do pucharowej konfrontacji z innym bielskim klubem – Rekordem. Trzecioligowiec postawił twarde warunki, w pewnym momencie prowadził już różnicą dwóch goli i dopiero w doliczonym czasie gry drugiej połowie do remisu doprowadził Luka Zahović. W dogrywce to Rekord gonił wynik i o wszystkim decydował konkurs rzutów karnych. W niej, dopiero po dwunastu seriach, awansowali „portowcy”.

(bk)


Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus.pl