Na własne życzenie

Na czterech kolejnych wygranych spotkaniach skończyła się dobra passa „górników”.


W tym roku jedenastka z Zabrza gra seriami. Wiosnę zaczęła bardzo słabo i pod koniec marca zmieniono trenera, Bartoscha Gaula zastąpił Jan Urban, który wrócił na swoje miejsce. Zaczęło się ciężko, ale potem przyszła niesamowita seria sześciu kolejnych wygranych (plus dwa remisy), która wysforowała Górnika na 6 miejsce na koniec rozgrywek.

Niewykorzystana przewaga

Ten sezon dla zabrzan też nie zaczął się dobrze. Zespół po zmianach w składzie i kontuzjach dołował, aż wreszcie zaskoczył w meczu z mistrzem Polski. Wygrana 2:1 z Rakowem tak nakręciła drużynę, że ta wygrała kilka kolejnych gier. W ekstraklasie rozbiła ŁKS na jego terenie 5:0, niewiele ponad tydzień temu pokonała Cracovię u siebie 1:0, a nie można też zapomnieć o wygranej w 1/16 Pucharu Polski z Zagłębiem Sosnowiec.

Także początek meczu w niedzielę ze Stalą zapowiadał, że może być dobrze, bo po ładnym trafieniu Szymona Czyża – drugie trafienie w tym sezonie – ekipa prowadzona przez trenera Urbana prowadziła. Mielczanie szybko jednak wyrównali, a po przerwie jeszcze raz trafili, na listę strzelców wpisał się najskuteczniejszy w ich zespole Ilja Szkurin. Mimo, że od 54 minuty „górnicy” grali w przewadze jednego zawodnika, po czerwonej kartce dla Berta Esselinka, a w końcówce sędzia Jarosław Przybył anulował także dla gospodarzy karnego, to wyrównać się nie udało i dobra zwycięstwa seria się skończyła. Żałują tego piłkarze i sam szkoleniowiec.

– Zabrakło nam akcji kombinacyjnych, strzałów z dystansu. Zbyt mało stworzyliśmy sobie klarownych sytuacji, grając przez prawie 40 minut z przewagą jednego zawodnika. Stal z tych sytuacji które miała wyciągnęła bardzo dużo, a my można powiedzieć przegraliśmy na własne życzenie. Prowadziliśmy na wyjeździe, całkiem nieźle graliśmy, a nie skorzystaliśmy z tego, że mieliśmy przewagę – komentuje Jan Urban.


Czytaj także:


Szkoleniowiec Górnika dodaje.

– Do ataku pozycyjnego trzeba jakości, ale my mamy zawodników, którzy potrafią w ten sposób grać, jeden na jeden, są niebezpieczni, ale czasami tak się zdarza jak było to w Mielcu. Ten mecz przypominał mi spotkanie z piątku Cracovia – Śląsk, gdzie krakowianie grając w przewadze też nie potrafili zdobyć gola. Natomiast ŁKS odrobił trzybramkową stratę czyli da się grając w przewadze zdobywać gole – mówił doświadczony trener.

Dał im się we znaki

Po wygranym 2:1 przez „stalówkę” meczu Jan Urban był pytany czy ekipa z Podkarpacia, która ostatnio gra przecież w kratkę, a dobre czy bardzo dobre mecze, jak z Legią niedawno przy Łazienkowskiej, gdzie zwyciężyła czy w niedzielę z zabrzanami przeplata słabymi, jak wysoka porażka 0:4 z Jagiellonią czy męczarnie w Pucharze Polski z trzecioligową Garbarnią Kraków, odpowiedział.

– Wiemy na co kogo stać w tej lidze. Mieliśmy wiele problemów jeśli chodzi o krycie Szkurina, bo to zawodnik, który potrafi grać, potrafi utrzymać się przy piłce czy wygrywać pozycje. Mieliśmy z nim więcej problemów niż się spodziewałem. To my zawiedliśmy jeśli chodzi o sytuacje, bo było ich za mało tym bardziej, że jak mówię graliśmy w przewadze. Zabrakło takich sytuacji jak choćby strzał Nascimento i świetna obrona Kochalskiego, ale to nie była stuprocentowa sytuacja – skomentował trener Urban.


Na zdjęciu: Ilja Szkurin był w niedzielę nie do upilnowania dla zawodników Górnika. Z prawej Rafał Janicki.
Fot. Marta Badowska/Pressfocus.pl