Koncert na „Lorecie”

Skra Częstochowa – KKS 1925 Kalisz. Pod dwóch porażkach z rzędu Skra wróciła na zwycięską ścieżkę, notując kapitalny występ.


Gdyby na stadionie przy Loretańskiej były trybuny, zasiadająca na nich publiczność zgotowałaby gospodarzom owację na stojąco. Tak grającej Skry dawno nie widziano. Rywale wyglądali przy częstochowianach jak dzieci we mgle.

Miejscowym od pierwszego gwizdka wychodziło dosłownie wszystko i tylko raz pozwolili kaliszanom stworzyć zagrożenie. Przed szansą na gola stanął Bartłomiej Putno, ale przegrał pojedynek z Karolem Szymkowiakiem. Goście poszli za ciosem, postraszyli strzałem Nestora Gordillo i najwyraźniej myśleli, że gol dla nich będzie tylko kwestią czasu. Po 25 minutach przegrywali jednak 0:2. Jako pierwszy na listę strzelców pisał się Jan Ciućka, który ruszył odważnie do podania Adama Olejnika z głębi pola i nic sobie nie robiąc z opieki stoperów z 15 m posłał piłkę do siatki.


Czytaj także:


Zastępujący pauzującego za kartki trenera Konrada Geregę jego asystent Łukasz Ocimek namawiał swych podopiecznych do wysokiego pressingu i ci go posłuchali. W efekcie Piotr Nocoń wypatrzył wchodzącego w pola karne Przemysława Sajdaka, a ten nie miał problemów z pokonaniem Macieja Krakowiaka. Dwa „gongi” powaliły kaliszan, którzy nie bardzo wiedzieli, o co chodzi. W 33 min mogło być 3:0, lecz będący już w „16” Nocoń trafił w poprzeczkę. Gościom puszczały nerwy, choć zatrzymanie podeszwą wychodzącej na aut piłki przez trenera Pawła Ozgę na czerwoną kartkę nie zasługiwało.

Szkoleniowiec KKS-u zrobił to jednak poza wyznaczoną strefą i musiał zająć miejsce na balkonie. Z jego wysokości oglądał więc bezradność swych zawodników, których przed przerwą pokarał Ciućka, finalizując przytomne podanie Noconia. Ciućka po I połowie mógł mieć hat trick, lecz został zablokowany.

Po zmianie stron również lepsi byli miejscowi, co – po niepewnym piąstkowaniu Krakowiaka – kapitalnym wolejem z 20 m udokumentował Tobiasz Kubik. Gościom przyszło walczyć jedynie o uratowanie honoru i za sprawą Gordillo, który wygrał sam na sam z bramkarzem, częściowo udało im się zachować twarz.

(mha)


Skra Częstochowa – KKS 1925 Kalisz 4:1 (3:0)

1:0 – Ciućka, 21 min, 2:0 – Sajdak, 25 min, 3:0 – Ciućka, 44 min, 4:0 – Kubik, 52 min, 4:1 – Gordillo, 89 min

SKRA: Szymkowiak – Kubik, Nawrocki, Mesjasz, Wypart (72. Kucharczyk), Winciersz (80. Maćkowiak) – Sajdak (72. Niedbała), Olejnik (63. Kołodziejczyk), Łabojko, Nocoń – Ciućka (72. Wojtyra). Trener Łukasz OCIMEK.

KKS 1925: Krakowiak – Smoliński, Gawlik (60. Białczyk), Kieliba, Dębiński – Żebrowski (60. Maroszek), Wysokiński, Janiak (60. Kalenik), Gordillo, Putno (80. Staszak) – Sobol (60. Szewczyk. Trener Paweł OZGA.

Sędziował Damian Gawęcki (Kielce). Żółte kartki: Ocimek (trener), Olejnik, Mesjasz – Smoliński, Kieliba.


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus