Zamieszanie, zarzuty i złamany nos

Przed meczem z Piastem Gliwice szkoleniowiec lidera ekstraklasy musiał zmierzyć się z pytaniem, czy losy mistrzostwa zostaną rozstrzygnięte w bezpośrednich starciach zespołów, które obecnie plasują się na podium.

– Dla nas jednakowo ważne będą spotkania z drugą, trzecią czy siódmą oraz ósmą drużyną tabeli. Nie mamy priorytetu jeśli chodzi o rozgrywki. Lotto Ekstraklasa nie jest dla Lechii ważniejsza, ani też mniej ważna niż Puchar Polski. Teraz liczy się dla nas tylko mecz z Piastem. Potem najważniejszy będzie każdy następny, do którego będziemy przystępowali – stwierdził Piotr Stokowiec.

– Jesteśmy właściwie przygotowani na końcówkę sezonu, dla nas to świetny czas. Robiliśmy wszystko, żeby się znaleźć w tym miejscu, w którym jesteśmy. Jak pokazał ostatni mecz z Cracovią, nie możemy sobie jednak pozwolić na chwilę wytchnienia czy luzu. Musimy wszystko wywalczyć i wybiegać. Myślę, że mamy dużo jakości, pokazaliśmy to nieraz. Chcemy pokazywać Lechię solidną, konsekwentną i skuteczną. Liczymy także na naszych kibiców.

Szkoleniowiec Lechii sporo uwagi poświęcił regeneracji zawodników przed rundą finałową, czemu – patrząc na rotacje, które stosował w ostatnich meczach – nie sposób się dziwić. Zawodnicy lidera ekstraklasy odczuwają już bowiem w nogach 30 ligowych kolejek i drogę do finału PP, dlatego trener biało-zielonych w ostatnich meczach mocno rotował składem. Przy okazji dał grać – w pucharowym starciu z Rakowem Częstochowa oraz z Cracovią – Patrykowi Lipskiemu ze… złamanym nosem. I tak naprawdę dwa razy wystąpił wyłącznie na własną prośbę.

Komu szkodzą kumulacje?

– Nie chcę niczego deklarować, ale na pewno należy nam się szacunek. Oczywiście, jeszcze niczego nie wygraliśmy, ale też niczego nie przegraliśmy, więc wszystko może paść naszym łupem – w ten sposób Stokowiec ocenił sytuację wyjściową Lechii przed rozpoczęciem rudny finałowej. – Przez rok wykonaliśmy katorżniczą pracę. Patrząc na determinację zawodników i sztabu, wierzę, że będzie dobrze.

Problem w tym, że w tygodniu poprzedzającym starcie z Piastem nie wszyscy członkowie sztabu mogli uczestniczyć w zajęciach zespołu lidera. Jeden z asystentów, Jarosław Bieniuk, został zatrzymany po wizycie w prokuraturze, która w ten sposób zareagowała na doniesienie kobiety oskarżającej byłego piłkarza o przestępstwo przeciw wolności seksualnej. Co ciekawe, dotąd były 8-krotny reprezentant Polski usłyszał dwa zarzuty wynikające z Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, nie zaś o gwałt.

Sprawa jest w toku, w oświadczeniu II-trenera Lechii przekazanym mediom można przeczytać: „Oskarżenia są nieprawdziwe i formułowane wyłącznie w celu osiągnięcia korzyści materialnych. Pragnę podkreślić, że jestem niewinny, dlatego też niezwłocznie i dobrowolnie stawiłem się na posterunku policji. Od początku wyrażałem i w dalszym ciągu wyrażam swoją pełną gotowość do współpracy z wymiarem sprawiedliwości w celu jak najszybszego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji (…). Do zakończenia postępowania i finalnej decyzji sądu, zwracam się z prośbą do przedstawicieli mediów o wstrzymanie się od formułowania jednoznacznych ocen pod moim adresem (…). Proszę także o używanie mojego pełnego imienia i nazwiska, bo tak właśnie należy postępować wobec osób niewinnych”.

Jak i czy w ogóle zamieszanie wokół Bieniuka odbije się na atmosferze w ekipie lidera ekstraklasy – przekonamy się w sobotę w starciu z Piastem.

Na zdjęciu: Sztab trenera Piotra Stokowca jest – w ocenie szkoleniowca – mocno zdeterminowany. W mijającym tygodniu nie zawsze jednak mógł pracować w pełnym składzie…

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ