„Przetrzepana skóra” Legii

Trener stołecznej jedenastki Kosta Runjaić przed meczem ze Śląskiem Wrocław twierdził, że jego drużyna ma dobre… statystyki.


Przegrać tej jesieni ze Śląskiem Wrocław to żaden wstyd. Sprawy mają się jednak zupełnie inaczej, jeżeli weźmiemy pod uwagę rozmiary owej porażki i „kaliber” zespołu, któremu „przetrzepano skórę”. W przypadku Legii strata czterech goli bez żadnej własnej zdobyczy bramkowej ociera się o kompromitację.

Psu na budę

Po dwóch porażkach z rzędu w rozgrywkach ligowych (0:2 z Jagiellonią Białystok i 1:2 z Rakowem Częstochowa) szkoleniowiec drużyny z Łazienkowskiej Kosta Runjaić nie rozdzierał szat. – Porażki bolą, ale nie ma powodów do paniki – powiedział przed wyjazdem do Wrocławia. – Chcemy dalej kontynuować naszą dobrą i gruntowną pracę. W trzech ostatnich meczach zanotowaliśmy dobre statystyki. Oddawaliśmy wiele strzałów, dużo biegaliśmy, utrzymywaliśmy się przy piłce. Zabrakło tylko szczęścia w tej najważniejszej rubryce.

– W sobotę będziemy chcieli to zmienić i wrócić na właściwą drogę. Cieszymy się, że zagramy z liderem. Po ostatnim gwizdku sędziego Piotra Lasyka niemieckiemu trenerowi nie było jednak do śmiechu. Owszem, Legia dłużej utrzymywała się przy piłce, oddała tyle samo strzałów na bramkę przeciwnika co wrocławianie, wykonywała więcej rzutów rożnych (prawdę powiedziawszy Śląsk… ani jednego!), ale te lepsze statystyki są psu na budę, bo to zespół Jacka Magiery strzelił cztery gole i zgarnął trzy punkty!

Replay po roku

W tym momencie zapewne wielu kibiców, głównie neutralnych, zastanawiało się, kiedy ostatni raz stołeczna jedenastka musiało przełknąć tak gorzką pigułkę, jak w sobotę we Wrocławiu. Daleko nie trzeba było szukać, bo rok temu z małym ogonkiem. Konkretnie 11 września ubiegłego roku legioniści polegli w identycznych rozmiarach Rakowowi Częstochowa. Między słupkami bramki zespołu z Łazienkowskiej stał wtedy również Kacper Tobiasz, a do wyciągania piłki z siatki zmusili go wówczas: dwukrotnie Bartosz Nowak (79 i 90+2 min), Ivan Lopez (30 min, z karnego) oraz Fabian Piasecki (90 min).


Czytaj także:


Przed kilkoma dniami mieliśmy powtórkę z rozrywki. Trener Runjaić szlachetnie wziął całą winę na siebie za ostatnie niepowodzenia. – Biorę odpowiedzialność nie tylko za ten mecz, ale też za całokształt tego, jak wygląda zespół -powiedział. – Musimy porozmawiać w otwarty sposób o tym spotkaniu. Mamy niewiele czasu, do każdego meczu chcemy być dobrze przygotowani. Przed nami rywalizacja w Europie, a następnie ważny mecz w lidze. Dziękuję również naszym kibicom, którzy tak licznie nas dzisiaj wspierali. Musimy wyciągnąć wnioski po tym spotkaniu.

Pod dużą presją

Mieliśmy wiele świetnych momentów, a teraz musimy zmierzyć się ze złą passą. Pewnych odpowiedzi oczekuję również od liderów naszego zespołu. Z Rakowem i z Jagiellonią, również traciliśmy łatwe bramki. Tymczasem nasi rywale kolejny raz dobrze prezentują się w defensywie. Wiem, co jest nam potrzebne, aby wyjść z tej sytuacji. Łatwo mówić, gdy wszystko idzie dobrze. Muszę zmierzyć się z dużą presją, z którą już kiedyś się mierzyłem. Jestem pewny, że razem z tego wyjdziemy.

Najbliższym przeciwnikiem legionistów w lidze będzie Stal Mielec. Zwycięstwo i trzy punkty będą obowiązkiem drużyny z Łazienkowskiej. W przeciwnym wypadku nie chciałbym być w skórze trenera Runjaicia.


Na zdjęciu: Trener Legii Kosta Runjaić ma nad czym myśleć…

Fot. Michał Kość/PressFocus