W Kielcach wrze, prezes nie widzi problemów

Korona już pożegnała się z jakimikolwiek szansami na wyjście ze strefy spadkowej. Kibice z Kielc głośno domagają się zaś rezygnacji z posady prezesa klubu Krzysztofa Zająca. Jednak sam zainteresowany zapewnia, że on i właściciele na razie nigdzie się nie wybierają…


W miniony piątek prezes Zając był gościem w programie „Super Piątek” na antenie Canal+, gdzie stwierdził, że kiedyś przecież zespół grał dobrze, w ten sposób się broniąc.

– To, że się nie udało, jest wynikiem wielu aspektów, które nas trafiły w ostatnich ośmiu miesiącach. Przypominam, że w pierwszym półroczu za Lettieriego graliśmy bardzo dobrą piłkę. Graliśmy piłkę nowoczesną – opowiadał prezes klubu. Co więcej, uważa, że aktualny zespół Korony jest jednym z lepszych za jego kadencji.

– Ta drużyna jakościowo była naszą najlepszą od czterech lat. To na czym polegliśmy, to za mało charakteru i przywódców oraz za dużo zawodników, którzy zadowalali się minimum – powiedział i dodał.

– Stwarzaliśmy dziesiątki sytuacji bramkowych, ale nie strzelaliśmy bramek. Nasza sytuacja pogarszała się z meczu na mecz, bo zawodnicy tracili pewność siebie.

Tym samym prezes Korony, jedna z piłkarskich legend GKS Katowice, próbuje przekonać kibiców, że „najlepsza od czterech lat” drużyna z Kielc spada z hukiem z ligi i nie przeszkadza to, że strzela najmniej bramek spośród wszystkich ekip ekstraklasy oraz – obiektywnie patrząc – nie potrafi sklecić jednej porządnej akcji ofensywnej, a bez Adnana Kovaczevicia jej defensywa jest w kompletnej rozsypce.


Czytaj jeszcze: Remis jak wyrok


Jeżeli sam widok tabeli kogoś nie przekonuje o słabości Korony w tym sezonie, wypiszmy najgorsze transfery „złocisto-krwistych” tylko z okresu 12 miesięcy.

W tym czasie ściągnięto: Michała Żyro, Andresa Lioi, Urosza Djuranovicia, Rodrigo Zalazara, Nemanję Mileticia, Erika Paczindę, D’Seana Theobaldsa, Johnny’ego Spike Gilla oraz Bojana Czeczaricia. Żaden z tych zawodników nie wniósł kompletnie nic do gry kielczan, a nawet ją pogorszył do tego stopnia, że prezes klubu musiał zadzwonić w środku sezonu z prośbą o pomoc w utrzymaniu do Jacka Kiełba oraz trenera Macieja Bartoszka, których pozbył się bez żalu kilka lat wcześniej.

– Dlaczego miałbym odejść? Nikt mi nie będzie mówił, co mam robić – powiedział w „Super Piątku” prezes Zając. Cóż… Powodów do rezygnacji jest dość sporo, zaczynając od ewolucji zespołu walczaków do zlepku dziwnych piłkarzy, o których nikt za rok nie będzie pamiętał, a kończąc na zatrudnianiu niekompetentnych ludzi, np. Mikheila Sajany i Vachtanga Jagoraszwiliego do sztabu trenerskiego…

Na zdjęciu: Prezes Korony Krzysztof Zając nie ma się z czego cieszyć…

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus