Widzewski replay

Replay to po angielsku powtórka, odtworzenie wydarzeń, które miały miejsce. Tym razem jednak doraźnie zmodyfikować trzeba znaczenie tego słowa: przynajmniej po widzewskiej stronie w przełożonym z 22 października meczu z Ruchem. W składzie Widzewa zajdzie kilka zmian i to nie na skutek decyzji trenera.


Szefowie Widzewa przystali na rozegranie odwołanego z powodu ulewy meczu w sobotę, 18 listopada. Nie chcieli robić przykrości kibicom – jak podano w oficjalnym oświadczeniu – bo rozegranie meczu w środku tygodnia mogłoby wpłyną na frekwencję.

Jedyny wolny termin

18 listopada to jedyny wolny termin weekendowy do końca roku, ale grają w tym czasie reprezentacje krajowe. Z góry więc wiadomo było, że nie zagrają z Ruchem Henrich Ravas (Słowacja ma w planie mecze z Islandią i z Bośnią) oraz Andrejs Ciganiks (przed towarzyskim meczem z Polską Łotwa spotka się jeszcze z Chorwacją). Czwartą żółtą kartkę zobaczył ostatnio w Lubinie Mato Milosz. Także i on został więc wykluczony z gry jeszcze zanim trener Daniel Myśliwiec zaczął myśleć o składzie na sobotę.

W dalszym ciągu na liście niezdolnych do gry są trzej inni piłkarze pierwszego składu Serafin Szota, Bartłomiej Pawłowski i Sebastian Kerk. Dodatkowo Juan Ibiza nie do końca wyleczył jeszcze uraz i jego występ w sobotę nie jest do końca pewny. Ludzi w klubowej kadrze starczy na wystawienie jedenastki do gry, ale czy dublerom wystarczy umiejętności?

W takich przypadkach od razu wypomina się szefom Widzewa rezygnację z kilku zawodników, wcale nie gorszych patrząc z widowni od tych, co zostali. Norman Hansen strzela wszak gole dla Jagiellonii, Piotr Samiec-Talar dla Śląska, Karol Czubak dla Arki, Marcel Pięczek gra regularnie w obronie Puszczy, a Michel Ameyaw, oddany bez żalu Piastowi trzy lata temu, rozwija się piłkarsko w Gliwicach. Można się zastanawiać na tym, kto ustala skład klubowej kadry w Widzewie. Menedżerowie, dyrektor sportowy, a trener na końcu? A przy okazji postawić też trzeba pytanie o jakość opieki lekarskiej i fizjoterapeutycznej w klubie.

Jeszcze gorsze wiadomości

To nie koniec złych wiadomości, bo mogą być jeszcze gorsze. W czwartek mają zapaść decyzje w sprawie „dogrywki” po meczu w Lubinie. Wiadomo jedno – Sokratis Dioudis z Zagłębie złapał za głowę (niektórzy mówią, że uderzył) Jordi Sancheza. Zobaczył czerwoną kartkę i będzie zawieszony na co najmniej dwa mecze. Innych elementów szarpaniny na środku boiska nie wyjaśnił nawet pomeczowy VAR – ciekawe, co jeszcze uda się teraz wyłowić z tego incydentu. Zidane nie uderzył przecież bykiem Materazziego bez powodu, dla fantazji.

„Rozmowa” Sancheza z Dioudisem też nie była miłą pomeczową pogawędką. Co jeden powiedział drugiemu i co ten drugi zrozumiał (jeden wszak mówi po grecku, drugi po hiszpańsku)? Czesław Michniewicz na pytanie, jak mu się pracuje z drużyną, w której są zawodnicy z kilku krajów, odpowiedział kiedyś, że język futbolu jest uniwersalny. A jak to jest z obelgami i groźbami? Nieoficjalnie wiadomo, że kary mogą objąć nie tylko Greka z Lubina. W sędziowskim sprawozdaniu znalazły się nazwiska jeszcze innych zawodników.

Luka w regulaminie

Ciekawa jest analiza liczby żółtych kartek zawodników Widzewa. Pod względem liczby fauli Widzew jest dopiero na piętnastym miejscu w ekstraklasie. Jednak w klasyfikacji fair play, w której liczone są żółte i czerwone kartki jest dopiero przedostatni, mając na koncie 35 żółtych i dwie czerwone. A więc co, jeśli nie ostra gra? Nerwy, brak umiejętności? To temat dla klubowego psychologa. Warto zauważyć w tym miejscu, że Ciganiks nie może zagrać w sobotę podwójnie. Po pierwsze, że będzie z kadrą, a po drugie, że w Lubinie też dostał czwartą żółtą.


Czytaj także:


Może się nie wiem jak przysięgać, że wcale nie celowo, trener może zapewniać, że zasady gry fair są dla niego święte. Jednak trudno przekonać kibica, że ten nieskoordynowany naskok na rywala w 22 minucie meczu z Zagłębiem był przypadkowy. W regulaminie jest luka, którą można sprytnie wykorzystać. Może więc warto uwzględnić takie przypadki w przepisach i przyjąć, że skoro piłkarz i tak nie może grać (powołanie do kadry, kontuzja), to nie może się w ten sposób faktycznie wykpić od kary?

„Mecz przyjaźni”, a tyle pytań i problemów.


Fot. Artur Kraszewski/PressFocus