Więcej negatywów

Cracovia dała się wciągnąć w grę, którą lubi Korona.


Po dobrym i zwycięskim meczu z Górnikiem Zabrze, dobre nastroje w ekipie „Pasów” szybko zostały zepsute przez piłkarzy Korony. Wynik poniedziałkowego meczu z kielczanami to nie tylko zasługa gospodarzy. W zespole Jacka Zielińskiego byli piłkarze działający na… jego szkodę. Prym wiedli Jani Atanasov i Jewhen Konopljanka, którzy bardzo pomogli „Scyzorykom” w zdobywaniu bramek.

Lenistwo i głupota

Reprezentantowi Macedonii Północnej nie chciało się wyskoczyć do górnej piłki posłanej z rzutu rożnego i utrudnić zadania byłemu piłkarzowi Cracovii, Piotrowi Malarczykowi. Atanasov nie musiał być w tym pojedynku na straconej pozycji, bo mierzy tylko dwa centymetry mniej od obrońcy Korony. Jego bierność, wręcz lenistwo, skończyło się precyzyjnym uderzeniem głową „Malara”. Konkurs na najgłupsze zachowanie wygrał z kolei Konopljanka, który sprezentował gospodarzom jedenastkę. Poszkodowany Ronaldo Deaconu nie był w za bardzo komfortowej sytuacji, piłkarze Cracovii mieli przewagę liczebną w polu karnym, więc takiego zachowania Ukraińca nic nie usprawiedliwia. Od byłego reprezentanta kraju i zawodnika, który posmakował europejskiego futbolu na dużo wyższym poziomie, wymaga się chłodnej oceny sytuacji. Zamiast niej było bardzo głupie zachowanie i sprezentowany karny dla rywali.

Rozdają punkty

– Co tu dużo mówić, zagraliśmy słabo. Nie będę upiększał rzeczywistości, bo nie o to chodzi. Daliśmy się sprowokować Koronie do gry, którą lubi: agresywnej, na pograniczu faulu. Mieliśmy to inaczej rozegrać, ale sytuacja wymknęła się nam spod kontroli i skończyło się naszą porażką – mówił zawiedziony Jacek Zieliński, trener Cracovii.

– Po bramce na 2:1 wydawało się, że jesteśmy w stanie złapać Koronę w narożniku, ale niestety nasza siła ognia była znikoma. Nie stworzyliśmy dużo sytuacji, a jak były – nie wykorzystaliśmy. W sytuacji zespołu z Kielc takie zwycięstwo jest bardzo ważne – wydrapali go, wyszarpali z gardła. Było widać charakter „Scyzoryków”, a my musimy szybko przemyśleć ten mecz, by takie błędy nie przydarzały się z Legią w Warszawie.

Zieliński może sobie pluć w brodę, bo po raz kolejny w sezonie jego drużyna straciła punkty z niżej notowanym rywalem, gdy miała szansę jeszcze bardziej zbliżyć się do czołówki. Jesienią punkty zdobyte w meczach z Cracovią ratowały Miedź Legnica, Piasta Gliwice i Lechię Gdańsk. Teraz odżyła Korona. Krakowianie chcą walczyć o coś więcej niż środek tabeli, ale ich rozdawnictwo w spotkaniach z drużynami walczącymi o utrzymanie, regularnie prowadza ich na ziemię.

Pierwszy raz Knapa

Mało było w krakowskim zespole jasnych punktów, pozytywnych postaci. Jeżeli już kogoś chwalić, to Karola Knapa, który w drugiej połowie wziął na siebie odpowiedzialność wykonania rzutu karnego. 22-latek w ekstraklasie jeszcze nie był w takiej sytuacji, ale zachował spokój i uderzył bardzo dobrze. Z Górnikiem miał asystę, teraz mógł świętować pierwszego gola w ekstraklasie, ale po meczu nie było u niego widać radości.

– Moja bramka podłączyła nas pod tlen, ale nie dała nic więcej. Teraz musimy się spiąć na Legię, by odbudować to, co zbudowaliśmy z Górnikiem – mówi pomocnik.


Na zdjęciu: Pierwszy gol Karola Knapa w ekstraklasie nie dał Cracovii punktów w Kielcach.
Fot. Adam Starszyński/Pressfocus.pl