Firmy i bardzo dobre zespoły

Wisła Kraków przed meczem z Lechią. Gdańszczanie, niepokonani od połowy września, wydają się minimalnym faworytem spotkania z Wisłą.


Gdańszczanie nie przegrali siedmiu ostatnich spotkań o punkty, odnosząc w nich cztery zwycięstwa. Ostatnio jako pierwsi zdobyli stadion GKS-u Tychy – jedną z ostatnich twierdz w I lidze. Od połowy września przegrali tylko raz… z Wisłą w 1/32 Pucharu Polski, gdy na stadionie pod Wawelem potrzebna była dogrywka.

– Jest dużo nowych członków w zespole i na początku gra się im nie układała, ale ostatnie mecze pokazują, że drzemie w nich naprawdę spory potencjał – uważa Radosław Sobolewski, szkoleniowiec krakowian.

Nastawieni na ofensywę

Mocno przemeblowana latem Lechia przeważnie plasowała się za „Białą gwiazdą”, która ostatnio znów wyhamowała i straciła cztery punkty z walczącymi o utrzymanie Podbeskidziem i Zagłębiem. Właśnie taka różnica, na korzyść spadkowicza z ekstraklasy, dzieli przed piątkowym starciem obie drużyny. Choć sezon dopiero zbliża się do półmetka, wynik korzystny dla gdańszczan może mieć wpływ na to, kto za ponad pół roku będzie się cieszył z awansu.

– Nie rozmawialiśmy na forum szatni o tym, co to spotkanie może nam dać. Traktujemy je jak każde kolejne, jak coś bardzo fajnego. Ostatnie wyniki sprawiają, że kibice przyjdą na stadion jeszcze mocniej „nakręceni” i będzie bardzo fajna atmosfera. O to nam chodzi, a w tabelę  i na końcowe rozrachunki będziemy patrzeć później. To mecz z podwójnym smaczkiem, bo spotykają się nie tylko dwie fajne firmy, ale przede wszystkim dwa bardzo dobre zespoły – mówi Szymon Grabowski, szkoleniowiec gospodarzy.

Coś drgnęło

Sobolewski uczula zawodników na fazę przejściową rywala z obrony do ataku, bo w tym jet naprawdę mocny.

– Musimy dobrze się przed tym zabezpieczyć – podkreśla. – Już graliśmy jedno spotkanie w Pucharze Polski i widać było, że grają odważną piłkę, do przodu, że atakuje sporą liczbą zawodników, więc mogą się pojawić przestrzenie. Przykładem może być też mecz z Motorem Lublin. Wtedy też zespół przeciwny chciał nas zaatakować i jak tylko się pojawiły te przestrzenie, to potrafiliśmy to wykorzystać. Mam nadzieję, że teraz również będą takie możliwości i zagramy skutecznie.


Czytaj także


Od miesięcy trwają narzekania na stałe fragmenty Wisły w ofensywie. Coś drgnęło w środowym meczu PP z Polonią Warszawa, gdy udało się po nich strzelić dwa gole i stworzyć jeszcze kilka dobrych sytuacji. Piłki dobrze „bił” Igor Sapała, po raz kolejny jako rezerwowy z dobrej strony pokazał się Bartosz Talar. By któryś z tych piłkarzy mógł zagrać w Gdańsku od początku, na ławce musiałby usiąść Marc Carbo, bo drugie miejsce w środku pola zarezerwowane jest dla młodzieżowca. Hiszpan wielokrotnie udowadniał, że jest jednym z lepszych w zespole. „Sobol” będzie miał więc twardy orzech do zgryzienia. Odpowiada, że rywalizacja rośnie.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus