Ponownie na wstecznym biegu

Zagłębie Sosnowiec znów zawodzi. Wydawało się, że piłkarze złapali już właściwy rytm. Nic bardziej mylnego…


W niedzielny wieczór sosnowiczanie przegrali szósty mecz w tym sezonie, drugi kolejny na własnym boisku. Tym razem z kompletem punktów z ArcerolMittal Park wyjechała drużyna Polonii Warszawa. To trzeci z beniaminków, który ograł w tym sezonie zespół z Sosnowca.

Bez powodów do radości

Pomiędzy dwoma porażkami u siebie Zagłębie wywiozło jeszcze punkt z trudnego terenu w Łęcznej prezentując się naprawdę dobrze. Niestety z Polonią ekipa Artura Derbina znów zawiodła. – Po tym meczu nie możemy mieć jakichkolwiek powodów do radości. Jako trener, który stawia na proces, wiem, że potrzebujemy punktów. W starciu z Polonią brakowało nam jakości, płynności. Nawet z Termaliką, z którą wcześniej tutaj przegraliśmy nasza gra mogła napawać optymizmem, a tym razem tego nie było. Brakowało nam radości z gry, kreacji – podkreślał po meczu szkoleniowiec sosnowiczan.

Dla Derbina, który przejął zespół po piątej kolejce rozgrywek, to druga porażka pod jego wodzą. Przed przejęciem zespołu sosnowiczanie mieli na koncie jedną wygraną, remis i trzy porażki. Po zmianie trenera Zagłębie najpierw zremisowało z Odrą Opole, a następnie pokonało Lechię Gdańsk i GKS Katowice. Wydawało się, że sosnowiczanie powoli wychodzą na prostą…

Jest nadzieja

Do przerwy bramki w meczu w Sosnowcu nie padły. Licznie zgromadzona publiczność zobaczyła je dopiero w drugiej połowie. Jednak żadna z bramek nie była autorstwa graczy Zagłębia. – Reakcja po pierwszym golu była dobra, bo po chwili Biliński miał sytuację na 1:1. Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy. Może ktoś ocenić, że zmiany były spóźnione, ale Adrian Troć, Tymoteusz Klupś i Hubert Matynia dopiero co wyleczyli kontuzje. Mam nadzieję, że ta przerwa reprezentacyjna pozwoli na to, aby wszyscy zawodnicy doszli do zdrowia i będziemy mieli większe pole manewru. Trzeba tę przerwę wykorzystać najlepiej jak potrafimy. Jednocześnie chciałby podziękować kibicom, którzy są z nami i nas wspierają. To dla nas bardzo ważne – przyznaje trener sosnowiczan.

– Wiedzieliśmy, że to będzie gra błędów i w tym meczu tych błędów to my popełniliśmy więcej i to w kluczowych momentach. Na pewno ten mecz nie tak miał wyglądać. Ciężko mi stwierdzić dlaczego w pierwszej połowie brakowało nam energetyki. Potem skorygowaliśmy ustawienie cofając nieco Bilińskiego. Może to też dlatego, że ostatnio więcej czasu spędziliśmy w autokarze, co także wpłynęło na nasz proces regeneracyjny? – zastanawia się trener Derbin.

Wierzy w drużynę

Podczas przerwy na reprezentację sosnowiczanie będą analizować przyczyny ostatnich niepowodzeń, a zarazem rozegrają mecz kontrolny z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Będzie to także czas na podleczenie urazów i kontuzji, które gnębią Zagłębie.- Po meczu z Łęczną pojawiły się urazy, niektórzy nie przepracowali całego tygodnia. Maks Rozwandowicz praktycznie w sobotę dał sygnał, że jest w stanie zagrać, to samo Dean Guezen, który kilka dni nie trenował. Juan Camara potrzebuje więcej czasu, a Marek Fabry wypadł na dłuższy okres. Nie mamy nadal do dyspozycji Meika Karwota. Wraca po kontuzji Klupś, który zagrał w rezerwach, w lidze jeszcze nie był gotowy na dłuższe granie. W sparingu nie będziemy mieli do dyspozycji Camary, nie wiadomo także co z Karwotem – mówi Derbin, który mimo niepowodzeń wierzy w swój zespół.


Czytaj także:


– Wierzę w tę drużynę, natomiast stawiając na proces to jestem tutaj niecałe dwa miesiące, przejąłem tę kadrę w momencie, w którym nie można już kontraktować. Razem ze sztabem będziemy starali się wyciągnąć maksa. Te kontuzje też nam nie pomagają, ale nie chcę na to zganiać. Ostatnie mecze pokazywały, że nie trzeba w tej jedenastce mieszać. Ta porażka być może sprawi, że w składzie znajdzie się miejsce dla innych zawodników – zakończył trener Zagłębia.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus