Jedyny taki rywal

Legia Warszawa – Aston Villa. Angielski zespół w fazach grupowych europejskich pucharów nigdy nie zdobył przy Łazienkowskiej punktu, ani nie strzelił bramki.


Zapowiedź meczu: Legia Warszawa – Aston Villa

Dwa razy Legia Warszawa reprezentowała Polskę w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a pięciokrotnie w fazie grupowej Ligi Europy. Dziś stołeczny zespół rozegra premierowe spotkanie w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy i zostanie pierwszym polskim zespołem, który zaprezentuje się w zasadniczej rundzie wszystkich trzech rozgrywanych obecnie europejskich rywalizacji. Trzeba przyznać, że na tę okoliczność do Warszawy przyjechał zespół utytułowany, bo Aston Villa jest jedynym uczestnikiem tegorocznej edycji LKE, który ma na swoim koncie triumf w najważniejszych europejskich rozgrywkach. Działo się to wprawdzie dość dawno temu, ale w sezonie 1981/82 „The Villans” triumfowali w Pucharze Europy Mistrzów Klubowych. Po losowaniu fazy grupowej wszyscy zgodnie orzekli, że zespół z Birmingham, to najtrudniejszy spośród wszystkich trzech rywali drużyny trenera Kosty Runjaicia. I kandydat numer jeden do zajęcia pierwszego miejsca w grupie.

Po szalonych eliminacjach

Niemiecki szkoleniowiec nie zamierza jednak spisywać meczów z angielskim przeciwnikiem na straty.

– Może nawet wygramy z Aston Villą, czemu nie? To będzie trudne, ale w piłce nożnej wszystko jest możliwe – uśmiecha się niemiecki szkoleniowiec, który w tym sezonie w pucharach przeżył z Legią prawdziwy rollercoaster. Przypomnijmy, że w pierwszym meczu II rundy kwalifikacji warszawska drużyna przegrywała w Szymkencie z Ordabasami 0:2. Zdołała ten mecz zremisować 2:2, a potem pokonać kazachskiego rywala 3:2. Następnie była osobliwa rywalizacja z Austrią Wiedeń. Pierwszy mecz przegrany 1:2 u siebie, a drugi wygrany w stolicy Austrii aż 5:3. I wreszcie 3:3 z FC Midtjylland w pierwszym spotkaniu i 1:1 w drugim. Wszystko zakończyło się rzutami karnymi i awansem do fazy grupowej. W 6 pełnych emocji spotkaniach Legii w tym sezonie europejskich pucharów padło aż 28 goli, co daje średnią 4,67 bramki na jedno spotkanie. Dla porównania kibice Aston Villi w ogóle denerwować się nie musieli. Ich zespół musiał rywalizować tylko w rundzie play off i dwukrotnie rozprawił się ze szkockim Hibernianem. Wygrywając 5:0 na wyjeździe i 3:0 u siebie.

Obrońcy najbardziej brak

Dzisiejsze starcie przy Łazienkowskiej, to w pewnym sensie dla piłkarzy Legii nagroda za szalone eliminacje. Ale, by liczyć się w walce o wyjście z grupy – zespół z pierwszego miejsca od razu trafi do 1/8 finału, a drużyna z 2. lokaty grać będzie na wiosnę w 1/16 finału – o każdy punkt trzeba walczyć od razu. Trener Runjaić doskonale zdaje sobie jednak sprawę z klasy rywala.

– To ekipa z Premier League, na najwyższym poziomie, z fantastycznym trenerem. To dla nas doświadczenie, ogromne wyzwanie. Doceniam fakt, że pierwszy mecz zagramy u siebie, zapewne przy pełnym stadionie, olbrzymiej mobilizacji. Anglicy mają jakość na papierze i boisku, lecz futbol jest szalony, możemy zagrać dobrą piłkę – powiedział opiekun stołecznego zespołu. Runjaić w dzisiejszym spotkaniu nie będzie mógł skorzystać z Rafała Augustyniaka, Blaża Kramera i Bartosza Kapustki. Wydaje się, że największym osłabieniem jest brak doświadczonego obrońcy. Augustyniak urazu doznał w rewanżowym meczu z Midtjylland. Został na boisku do końca spotkania, mimo iż dokuczał mu uraz mięśniowy. 30-latek nie wystąpił w 2 kolejnych meczach ligowych. Przed i po przerwie reprezentacyjnej i nie jest w pełni sił. Jeżeli chodzi o słoweńskiego napastnika, to nie jest on pierwszym wyborem trenera Legii i jego brak nie powinien być bardzo odczuwalny. Kapustka, z kolei, w tym sezonie zagrał tylko 19. minut na początku rozgrywek ekstraklasy z Ruchem Chorzów. Były reprezentant Polski nadal zmaga się z problemami z kolanem.

Dawno w Warszawie nie wygrali

Przed dzisiejszym starciem na Łazienkowskiej nietrudno o jeden statystyczny fakt, który przemawia na korzyść Legii. Otóż od ponad 32 lat „wojskowi” nie przegrali meczu pucharowego z angielskim rywalem u siebie! W półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów wygrał w Warszawie zespół Manchesteru United, 3:1. Później dwa razy na stadionie Legii gościły ekipy z Premier League i obie nie tylko nie zdobyły punktów, ale też nie strzeliły bramki. A oba spotkania miały miejsce w fazie grupowej, odpowiednio Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Najpierw, w sezonie 95/96, Legia sensacyjnie pokonała 1:0 ówczesnego mistrza Anglii, Blackburn Rovers. Dwa lata temu, z kolei, „wojskowi” – również niespodziewanie – pokonali 1:0 Leicester City. Co ciekawe było to ostatnie zwycięstwo Legii odniesione pod wodzą Czesława Michniewicza. Później jego drużyna przegrała 4 mecze z rzędu i 24 dni po pokonaniu zespołu z Premier League trener ten stracił pracę.

Aston Villa po raz drugi w historii występów w pucharach zagra mecz w Polsce. W listopadzie 1977 roku zespół z Birmingham gościł w Zabrzu, na rewanżowym meczu II rundy Pucharu UEFA. Angielski zespół wygrał pierwsze spotkanie u siebie 2:0, a zabrzanie – po golu Janusza Marcinkowskiego – część strat do przerwy odrobili. W II połowie jednak „The Villans” wyrównali i mecz skończył się remisem. Górnik odpadł, ale Aston Villa meczu w Polsce nigdy nie wygrała. To kolejny, maleńki statystyczny fakt, który przemawia za Legią.


1. kolejka LKE

Czwartek, 21 września, godz. 18.45

Legia Warszawa – Aston Villa

Sędzia – Evangelos Manouchos (Grecja).


Chory dla futbolu

Była końcówka października zeszłego roku. Niedługo przed przerwanie rozgrywek na czas mundialu w Katarze sytuacja Aston Villi w tabeli Premier League wyglądała bardzo źle. Zespół prowadzony przez Stevena Gerrarda zajmował miejsce pod koniec stawki w ligowej klasyfikacji. Legenda Liverpoolu została zwolniona, a do czasu zatrudnienia nowego szkoleniowca drużyną w dwóch spotkaniach prowadził tymczasowo Aaron Danks. Po porażce 0:4 z Newcastle zespół objął Unai Emery i niemal jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zupełnie zespół odmienił. „The Villans” wygrali w jego debiucie 3:1 z Manchesterem United i rozpoczęli marsz w górę tabeli. Wprawdzie w lutym dostali lekkiej zadyszki, przegrali 3 mecze z rzędu, ale wiosna była w ich wykonaniu znakomita. W 15 ostatnich spotkaniach sezonu doznali tylko 2 porażek. Wygrali aż 10 meczów i okazało się, że wystarczy to do zajęcia 7. miejsca na koniec rozgrywek. To, z kolei, oznaczało, że ekipa z „Villa Park” będzie reprezentować Anglię w rozgrywkach Ligi Konferencji Europy, a zatem powróci do rywalizacji w europejskich pucharach po 13 latach przerwy.

To wszystko zasługa Emery’ego, trenera niezwykle utytułowanego, który jednak sukcesów poza Hiszpanią zbyt spektakularnych nie odnosił. Jego osiągnięcia z Sevillą i Villarrealem, czyli 4-krotny triumf w rozgrywkach Ligi Europy, to wyczyn nie do przecenienia. Ale z Arsenalem dotarł tylko do finału LE, a z PSG wprawdzie wygrał wszystko, co było do wygrania we Francji, ale tylko we Francji. Dlatego też, gdy zdecydował się wrócić do Premier League, to nie wszyscy byli przekonani, co do tego, czy Aston Villa wyjdzie na tym dobrze. Szybko jednak okazało się, że działacze klubu z Birmingham dokonali właściwego wyboru.


Czytaj także:


Pod wodzą Unaiego Emery’ego, Aston Villa stała się nie tylko znaczącą siłą w Premier League, ale też postrachem faworytów. Hiszpański szkoleniowiec, choć pracuje niecały rok z zespołem, zdążył już wygrać m.in. z United, Tottenhamem i Chelsea. Ponadto jego drużyna gra bardzo widowiskowo. Strzela dużo bramek. Dość powiedzieć, że jedynie w 3 spośród 34 spotkaniach pod wodzą Emery’ego jego zespół gola nie zdobył. Emery jest pasjonatem futbolu, potrafi o nim rozmawiać godzinami bez przerwy. Zresztą już na początku swojej przygody z trenerką zyskał przydomek „Infermo de futbol”, czyli „Chory dla futbolu”. Uchodzi również, biorąc pod uwagę jego osiągnięcie głównie w Lidze Europy, za nadzwyczajnego speca od rozgrywek europejskich pucharów. Ze 174 rozegranych meczów wygrał aż 99. Legia Warszawa zatem stanie na drodze setnego triumfu na międzynarodowej arenie utytułowanego Baska.

Wraz z Unai Emery’m do Warszawy przyjechał Matty Cash, który za naszą stolicą zatęsknić nie zdążył, bo uczestniczył w niedawnym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Dla zawodnik, który od jesieni ma polskie obywatelstwo, dzisiejszy mecz przy Łazienkowskiej będzie szczególny. Otóż Cash nigdy w karierze nie grał jeszcze w fazie grupowej jakichkolwiek europejskich rozgrywek, a więc ma szansę w nich zadebiutować. Przypomnijmy, że 26-latek graczem Aston Villi jest od jesieni 2020 roku. Wtedy został przez klub z Birmingham kupiony za 15,75 mln euro. Niedawno Cash obchodził jubileusz 100 występu dla AV we wszystkich rozgrywkach.


Na zdjęciu: Legia Warszawa na inaugurację fazy grupowej LKE podejmuje rywala z Premier League. Dwa lata temu przeciwnika z tej ligi, czyli Leicester, pokonała.
Fot. Adam Starszyński/Pressfocus