Zabójcze zagrywki Andersona

Ziraat Bankasi Ankara – Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle. Kędzierzynianie w Ankarze przegrali dwa pierwsze sety z Ziraatem Bankasi, ale wyszli z kłopotów. W tie breaku nie zdołali jednak zatrzymać Matthew Andersona.


Grupa Azoty od początku sezonu zmaga się z ogromnymi problemami z kontuzjami. Przeciwko Ziraatowi wystąpiła jednak w najmocniejszym składzie na jaki obecnie było ją stać. Z podstawowej szóstki brakowało jedynie rozgrywającego Marcina Janusza. Do drużyny wrócił za to nieobecny w ostatnim spotkaniu PlusLigi Bartosz Bednorz, który zmagał się z urazem mięśni brzucha. Gospodarze w swoich szeregach też mieli asy, jak Matthew Anderson, Wouter Ter Maat czy Oreal Camejo.

Początek spotkania należał do naszej drużyny. Gracze Ziraatu byli mocno stremowani. Fatalnie spisywał się zwłaszcza Ter Maat, który raz za razem mylił się w ataku. Rytmu nie potrafili też złapać Anderson i Camejo. Grupa Azoty szybko wywalczyła cztery punkty przewagi i wydawało się, że kontroluje wydarzenia na parkiecie. Z czasem miejscowi spisywali się coraz lepiej. Odrobili straty, ale to kędzierzynianie pierwsi stanęli przed szansą na wygranie seta. Śliwka zaserwował jednak w siatkę. Gospodarze byli skuteczniejsi. Ostatni punkt „podarował” im Bednorz, myląc się w ataku.

Gdy Ziraat wygrał też drugą odsłonę wydawało się, że wicemistrzowie Polski już się nie podniosą. A jednak. Doprowadzili do tie-breaka. W decydującym secie walki wciąż było mnóstwo. Nikt nie odpuszczał. Ostatnie akcje należały jednak do miejscowych, a klasę pokazał Anderson, zagrywką rozbijając wicemistrzów Polski.


Czytaj także:


Grupa A

Ziraat Bankasi Ankara – Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle 3:2 (26:24, 25:22, 18:25, 19:25, 15:12)

ANKARA: Eksi, Anderson, Bulbut, Ter Maat, Camejo, Gunes, palcin (libero) oraz Tuinstra, Yatgin. Trener Mustafa KAVAZ.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Gil, Bednorz, Smith, Kaczmarek, Śliwka, Paszycki, Shoji (libero) oraz Takvam. Trener Tuomas SAMMELVUO.

Sędziowali: Eldar Zulfugarow (Azerbejdżan) i Stefano Cesare (Włochy).

Przebieg meczu

  1. 6:10, 11;15, 20:19, 26:24.
  2. 9:10, 15:12, 20:17, 25:22.
  3. 7:10, 12:15, 15;20, 18:25.
  4. 6:10, 11:15, 14:20, 19:25.
  5. 5:4, 9:10, 15:12.

Bohater – Matthew ANDERSON.


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus