Wyjazdowa niemoc trwa w najlepsze

Piłkarze Zagłębia nie wygrali trzynastego z rzędu spotkania na obcym terenie.


Po dwóch wygranych z wyżej notowanymi rywalami, Ruchem Chorzów i ŁKS-em Łódź, oraz remisie z Chojniczanką Chojnice, a także bez straty gola w trzech kolejnych meczach, trener Marcin Malinowski po raz pierwszy od czasu przejęcia zespołu z Sosnowca musiał wraz z drużyną przełknąć gorycz porażki.

Sosnowiczanie nadal więc czekają na wyjazdową wygraną, a także na pierwszą wiosną bramkę strzeloną na wyjeździe. Tradycji stało się zresztą zadość, bo jak do tej pory w historii wyjazdowych pojedynków Zagłębia z Termalicą sosnowiczanie jeszcze nie wygrali i nie strzelili w Niecieczy choćby gola. Ta zła seria wczoraj została podtrzymana.

Pierwszą bramkową sytuację stworzyli sobie goście, ale uderzenie wbiegającego w pole karne Konrada Wrzesińskiego po zagraniu Szymona Sobczaka padło w 9 minucie łupem Tomasza Loski, który sparował strzał pomocnika sosnowiczan na rzut rożny.

Pierwszy celny strzał gospodarzy z kolei przyniósł im gola, choć uderzenie Andrzeja Trubehy w 31 minucie obronił Mateusz Kos, to piłka po jego interwencji trafiła w Dominika Jończego i wpadła do siatki Zagłębia. Do momentu wyjścia na prowadzenie Termalika miała więcej z gry, ale w tym czasie nie stworzyła sobie klarownych okazji do zdobycia gola.


Czytaj także o Fortuna 1 lidze:


W odpowiedzi po stracie bramki kilka minut później Loskę zatrudnił Sobczak, ale bramkarz miejscowych znów był górą. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, ale już na początku drugiej połowy ekipa z Niecieczy zadała drugi cios, po którym Zagłębie już się nie podniosło.

W roli kata wystąpił były kapitan sosnowiczan, Maciej Ambrosiewicz. Pomocnik „Słoni” wykończył akcję Andreja Kadleca i Murisa Mesanovicia. Ten pierwszy dograł piłkę w pole karne, drugi zgrał ją głową na siódmy metr, a tam już wiedział co z nią zrobić gracz Termaliki, który podwyższył prowadzenie. Zanim gospodarze po raz drugi pokonali Kosa z dalszej odległości strzelał Wojciech Szumilas, ale jego strzał obronił Loska, a próbującego dobijać Wrzesińskiego zablokował defensor rywali.

Po stracie drugiej bramki sosnowiczanie nie załamali się, szukali kontaktowego gola, ale miejscowi umiejętnie rozbijali ataki Zagłębia. Zespół z Niecieczy umiejętnie wybijał z rytmu sosnowiczan, a gdy była taka możliwość próbował podwyższyć prowadzenie. Najbliżej szczęścia był w 83 minucie Wiktor Biedrzycki, ale jego strzał z ponad dwudziestu metrów sparował na róg Mateusz Kos. Termalica wzięła więc tym samym rewanż za porażkę poniesioną jesienią w Sosnowcu. Wówczas Zagłębie pokonała u siebie rywali 2:1. Była to zarazem pierwsza porażka poniesiona przez sosnowiczan w tym sezonie w poniedziałkowy meczu. Wcześniej spotkania rozgrywane na początku tygodnia z Resovią oraz…Termalicą kończyły się wygranymi 2:1.

Mimo porażki Zagłębie nie obsunęło się w ligowej tabeli i nadal zajmuje czternaste miejsce mając nad znajdującą się w strefie spadkowej Skrą Częstochowa trzy punkty przewagi. Kolejny mecz sosnowiczanie rozegrają w kolejny poniedziałek, tym razem u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Zagłębie Sosnowiec 2:0 (1:0)

1:0 – Jończy, 31 min. (samobójcza), 2:0 – Ambrosiewicz, 50 min.

Bruk-Bet: Loska – Kadlec, Tekijaski, Biedrzycki, Radwański (85. Grabowski) – Polarus (58. Fornalczyk), Dombrowskyj, Ambrosiewicz, Karasek (75. Błachewicz) – Trubeha (85. Zawijskyj, Mesanovic (75. Poznar). Trener: Radoslav Latal

ZAGŁĘBIE: Kos – Borowski (77. Dalić), Bykov, Jończy, Ziemann – Wrzesiński (58. Bryła), Rozwandowicz, Bonecki, Szumilas (69. Fabry), Banaszewski (58. Troć) – Sobczak. Trener: Marcin MALINOWSKI

Sędziował: Paweł Malec (Łódź) Widzów: 1878. Żółte kartki: Trubeha, Radwański – Borowski, Fabry

Piłkarz meczu – Andrzej TRUBEHA


Na zdjęciu: Maciej Ambrosiewicz skarcił swój były zespół.
Fot. Marta Badowska/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.