Fatalne sędziowanie Stefańskiego

Na początku grudnia 2009 roku Odra Wodzisław rozgrywała ekstraklasowy mecz u siebie z Jagiellonią Białystok. Rozjemcą tego spotkania był stawiający wtedy pierwsze kroki w najwyższej klasie rozgrywkowej Daniel Stefański.


Jak się skończył tamten mecz? Wodzisławianie mimo, że prowadzili dwoma bramkami, to ostatecznie zremisowali 2:2, jak ŁKS teraz z Jagiellonią, kiedy też rozjemcą był arbiter z Bydgoszczy.

Festiwal kartek i karnych

Też był festiwal karnych i czerwonych kartek. Odra kończyła wtedy w dziewiątkę po usunięciu z boiska Łukasza Pielorza i Jacka Kowalczyka, „Jaga” strzelała dwa karne. W Łodzi w piątek białostocczanie też mieli wykonywać dwie jedenastki, ale z tej ostatniej – po interwencji VAR – Stefański się wycofał. ŁKS też, jak wodzisławianie wtedy oglądali dwie czerwone karki.


Czytaj także:


Z boiska przedwcześnie musiał zejść Engjell Hoti, a na trybuny został odesłany Kazimierz Moskal. Po meczu doświadczony szkoleniowiec nie chciał oceniać pracy sędziego, ale na usta cisnęły się mało cenzuralne słowa, jak kilkanaście lat temu w Wodzisławiu. Wtedy Odrze do utrzymania zabrakło dwóch punktów. Oby z ŁKS nie było podobnie, ale wiadomo, że beniaminkowi łatwo nie będzie, także z takim sędziowaniem…

Błędy bez konsekwencji

Stefański jak robił błędy, tak popełnia je dalej, bez jak widać konsekwencji. Dalej wyznaczany jest do prowadzenia meczów. Może krzywdzić innych, a nic się nie dzieje. Po meczu w Łodzi w piątek prezes ŁKS Tomasz Salski na platformie X napisał krótko: „Stefański show”. Tak faktycznie było. Tutaj dodajmy, że tak jak arbiter z Bydgoszczy, tak żaden inny chyba rozjemca nie tylko w Polsce, ale i w Europie nie pograł z czasem tak jak on. O co chodzi? Pierwsza połowa spotkania ŁKS – Jagiellonia trwała rekordowe… 65 minut! Cały mecz trwał w ogóle dwie godziny!

Niestety w ostatnim czasie do pracy sędziów jest u nas wiele zastrzeżeń. Tak było w poprzedniej kolejce, tak jest i teraz. Gwiżdżą wszystko, jak popadnie, a potem nasi piłkarze w europejskiej rywalizacji muszą się przestawiać, bo w zagranicznej konfrontacji arbitrzy pozwalają grać, a nie są jak robiący „show” Stefański.


Na zdjęciu: Fatalne sędziowanie Stefańskiego pozostaje bez konsekwencji

Fot. Belga/SIPA USA/PressFocus